Pod wieczór wróciliśmy do Alexandrii. Rick zwołał całą naszą grupę, aby przedstawić nam plan.
-Wzgórze zgodziło się oddawać nam połowę jedzenia, pod warunkiem, że zabijemy zbawców.- Stwierdził przyjaciel.
-Mamy szansę na stałe wyżywienie, musimy tyko ostatni raz chwycić za broń.- Orzekła Maggie.
-Co jeśli będzie ich dużo więcej?- Spytała Rozita.
-W najbliższym czasie Jezus dostarczy nam informacje. Na pewno coś wymyślimy.- Powiedział szeryf spoglądając na każdego z nas. Później rozeszliśmy się do swoich domów.-A było tak spokojnie.- Stwierdził Daryl kładąc się na łóżku, z papierosem.
-Zawsze brakowało nam tylko jedzenia do pełni szczęścia, teraz mamy szansę dostawać je regularnie.- Powiedziałam.
-Pójdę walczyć z Rickiem. Przynajmniej będę wiedział, że nic ci się nie stanie.- Odparł robiąc kółka z dymu. Podparłam się na łokciach i spojrzałam na Dixona.
-Przecież ja też idę.- Stwierdziłam. Daryl spojrzał na mnie.
-Nawet nie dyskutuj. Zostajesz.- Stwierdził twardo. Usiadłam na nim okrakiem, lekko się pochylając.
-Nie jestem małą dziewczynką.- Powiedziałam spoglądając mu prosto w oczy. Daryl otworzył usta z których, prosto w moje, wyleciał dym tytoniu.
-Dla mnie jesteś.- Powiedział. W mgnieniu oka przewrócił mnie na plecy i zawisł nade mną. Uśmiechnęłam się. Mężczyzna zaczął drapać mnie zarostem po szyi, robiąc malinkę co jakiś czas. Wbrew pozorom było to bardzo podniecające. Zanurzyłam dłonie w jego aksamitnych włosach. Następnie zaczął mnie całować. Po chwili podniósł się, żeby zdjąć koszulkę. Chwycił mnie za udo i zjechał ciepłą dłonią do biodra, czego skutkiem była podwinięta halka i moja nagość dolnej części ciała. Daryl nachylił się i całując mnie, włożył mi swojego, dość grubego przyjaciela. Za pierwszym razem trochę mnie bolało, ale już się przyzwyczaiłam. Jęknęłam wbijając paznokcie w jego plecy. Daryl syknął z bólu.
-Przepraszam...- Było mi tak dobrze, że ledwo wydusiłam z siebie te słowa. Mężczyzna nachylił się nade mną.
-Nigdy mnie za to nie przepraszaj, mała. A teraz obróć się.- Szepnął mi do ucha. Stanęłam na czworaka. Daryl chwycił mnie za biodra i pociągnął bliżej do siebie. Następnie wszedł szybko się ruszać. Zacisnęłam oczy z rozkoszy. Nagle Dixon dał mi mocnego klapsa. Trochę bolało, ale cholernie mi to się podobało. Następnie chwycił mnie od tyłu za szyję, wchodząc cały. Pieprzyliśmy się jak króliki, albo raczej Daryl pieprzył mnie. W obliczu końca świata, to był chyba najlepszy seks na świecie. Po wszystkim Dixon założył spodnie, wziął papierosa i usiadł na skraju łóżka. Usiadłam za nim, ciężko oddychając i wtuliłam się w jego ciepłe plecy.
-Musisz palić tak dużo?- Spytałam cicho.
-Lubię papierosa, po ostrym seksie.- Stwierdził, lekko obracając głowę w moją stronę. Uśmiechnęłam się.
-Daryl, to co się stało, nie zmieni tego, że pójdę walczyć. Tam gdzie ty, tam i ja.- Szepnęłam. Mężczyzna westchnął.
-Tego właśnie się bałem... Miałem nigdy z tobą tego nie robić i nie mówić ci, że cię kocham, bo gdy pewnego dnia zginę będziesz cierpieć. Chciałem cię przed tym uchronić, ale jestem tylko zwykłym facetem i nie wytrzymałem.- Powiedział wstając i wyrzucił papierosa przez okno. Następnie położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego.
-Nie zginiemy, to jeszcze nie nasz czas.- Odparłam. Po chwili zasnęliśmy.• 3 dni później •
Przygotowania zajęły kilka dni. Okazało się, że zbawcy chcą głowę Gregoryego. Oczywiście, że nie zabiliśmy mężczyzny, tylko odcięliśmy głowę sztywnemu i ucharakteryjzowalismy.
-Plan jest taki, że zaatakujemy nocą. Jezus wejdzie do środka posterunku z głową. Inaczej go nie wpuszczą. Następnie zabije ospałych strażników i wpuści nas. My wejdziemy po cichu i zabijemy wszystkich przez sen.- Orzekł Rick.
-Będą potrzebne noże. Broń palną stosujecie w ostateczności.- Stwierdził Abraham.
-Po zmierzchu wyruszamy!- Dodał szeryf. Następnie rozeszliśmy się. Wszyscy jeszcze się przygotowywali. Ja z Darylem dopracowywaliśmy motor.
-Teraz przynajmniej ma światło.- Stwierdziłam chwytając Dixona za ramię.
-Co tam światło, wymieniłem licznik będzie jeździł dwa razy szybciej.- Stwierdził wsiadając na motor.
-Przejedziemy się?- Spytał nagle.
-Jeszcze chwilę za nim zajdzie słońce.- Powiedziałam zakładając plecak.
-Przejedziemy się trochę, a gdy zadzie słońce dołączymy do nich.- Orzekł Daryl uśmiechając się. Widziałam jak się cieszy z tego motoru, wiec nie chciałam mu odbierać tej przyjemności. Usiadłam za nim i chwyciłam się go mocno.
-Zaraz wrócimy.- Powiedział do Carla, który otworzył nam bramę. Ruszyliśmy w stronę zachodzącego słońca. Złociste słońce zlewało się z rozgrzanym asfaltem. Po chwili słońce zaszło zostawiajac po sobie jasną poświatę.
-Możemy zawracać?!- Spytałam głośno, lecz mężczyzna nie odpowiadał. Wjechaliśmy do miasta. Wysokie budynki rzucały chłodny cień na ulicę. Nagle Daryl skręcił do warsztatu samochodowego, tego samego w którym znalazłam motor, tydzień temu. Zatrzymał się i zaparkował w środku. Zeszliśmy z motoru.
-Powinnismy już wracać. Co ty kombinujesz?- Spytałam ponownie. Daryl obrócił się i pocałował mnie.
-Robię to dla ciebie.- Szepnął i wybiegł zamykając jedyne drzwi.
-Co ty robisz, do jasnej cholery?- Spytałam i usłyszałam dźwięk przekręcającego klucza w zamku. Podeszłam do drzwi, następnie szarpiąc za klamkę. Były zamknięte.
-Daryl ocipiałeś? Wypuść mnie!- Krzyknęłam wściekła.
-Kocham cię i robię to dla ciebie.- Powiedział po drugiej stronie.
-A co jeśli zginiesz? Zostanę tu i umrę z głodu.- Stwierdziłam łamiącym się głosem.
-Powiem Rickowi, gdy będziemy na miejscu. Też będzie łzy, ale nie będzie miał możliwości powrotu po ciebie. Nie bój się, po wszystkim przyjadę po ciebie.- Stwierdził i odpalił motor.
-Daryl!- Krzyknęłam ostatni raz, a mężczyzna odjechał. Chciałam walczyć i pomóc naszej grupie. Zaczęłam szarpać drzwi z całej siły. Następnie je kopnęłam, ale to nie dawało nic. Osunęłam się na ziemię. Czułam jak złość rozpiera mnie od środka. Poderwałam się do góry i kopnęłam, z całej siły jakąś skrzynie z narzędziami. Pudło przewróciło się, a z niego wyleciały różne śrubki, śrubokręty i na końcu łom. Uśmiechnęłam się do siebie szeroko.
-Nawet ty kochanie, mnie nie powstrzymasz.- Szepnęłam do siebie, na myśli miałam Daryla. Podniosłam łom i podeszłam z nim do drzwi. Tępą końcówkę wcisnęłam po między drzwi, a framugę i z całej siły próbowałam je wywarzyć. Nagle łom mi wypadł, rozcinając wewnętrzną część dłoni.
-Kurwa...- Szepnęłam owijając szmatkę wokół dłoni. Wzięłam narzędzie i po mimo rannej ręki pchałam z całej siły. W pewnym momencie coś pękło i zamek puścił, a drzwi się otworzyły. Zarzuciłam plecak na ramię i wyszłam. Po lewej stronie zauważyłam jakiś samochód. Byłam tak wściekła, że zabijałam nożem sztywnych po kolei, aż wsiadłam do auta. Teraz musi tylko odpalić. Rozcięłam tapicerkę, a następnie kable. Po mimo, że złączyłam kabelki, samochód nie chciał odpalić, a wokół zaczęło zbierać się coraz więcej zombie.
-No dalej... mały...- Powiedziałam ponownie załączając kabelki. Auto nagle odpaliło. Szybko podniosłam się i wcisnęłam gaz do dechy.CDN
Sorry za błędy 💪🏻
CZYTASZ
I would die for you - Daryl Dixon/TWD
FanfictionOjciec Lilly, zaprzyjaźnia się z Darylem Dixonem, który mieszka w sąsiedztwie. Obie rodziny nie są zamożne. Ojciec dziewczyny daje Darylowi robotę przy naprawie motorów gdzie chłopak może zarobić. W zamian Daryl poluje i przywozi rodzinie zwierzynę...