42. Uśmiech to pół pocałunku.

274 20 3
                                    

Obudził mnie oślepiający blask świateł. Leżałam na kolanach Daryla. Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. W jego oczach widziałam przerażenie i nienawiść. Następnie usiadłam obok mężczyzny, mrużąc oczy.
-Co się dzieje?- Szepnęłam do niego.
-To jest jakaś grupa, nie chcą nas puścić.- Odpowiedział cicho. Cała nasza grupa siedziała w rzędzie, zwrócona przodem do campera, którym przyjechaliśmy. Obok mnie siedziała Maggie. Była równie przerażona co Daryla i ja. W pewnym momencie drzwi od campera się otworzyły, a z środka wyszedł wysoki mężczyzna. Dopiero, gdy oślepiające światła samochodów zgasły, zauważyłam mężczyznę, którego już dobrze znałam. Negan. Przez te lata postarzał się trochę. Negan stanął przed nami, z szerokim uśmiechem i oparł o ramię swój kij bejsbolowy.
-Simon! To wszyscy?!- Spytał głośno przyglądając się każdemu z nas po kolei.
-Tak!- Odpowiedział ktoś z tyłu. Negan zaśmiał się i lekko odchylił w tył.
-To wy zabiliście moich wszystkich ludzi na posterunku. Kto by się spodziewał... a teraz klęczycie przede mną.- Powiedział.
-Nie wiedzieliśmy, że jest was więcej. Robiliśmy to, aby przeżyć...- Zaczął mówić Rick.
-Rick? Dobrze kojarzę?- Spytał przerywając szeryfowi.
-Tak...- Odparł.
-A to chyba twój syn.- Wskazał kijem na Carla, który przyglądał mu się wściekłe.
-Proszę nie rób mu krzywdy...- Zaczął mówić Rick.
-Rick! Twoja grupa zabiła 1/3 moich ludzi! Ktoś dziś musi zginąć. Musicie wyciągnąć konsekwencje. Poza tym, moja Lucille jest spragniona jak cholera.- Zaśmiał się.
-Ene, due, rike, fake...- Zaczął odliczać przystawiając każdemu kij do twarzy.
-...torbe, borbe, ósmesmake...- Najgorsze w tym było to, że nie robił tego po kolei, tylko losowo.
-...eus, deus, kosmateus i morele... baks!- Kij zatrzymał się przy mojej twarzy. Serce waliło mi jak dzwoń. Podniosłam wzrok do góry. Negan zmarszczył brwi.
-Ja cię skądś kojarzę... Layla? Nie, czekaj Lilly! Moja niedoszła żona! Przeżyłaś. Jak dobrze. Wstań.- Rozkazał.
-Jeśli chcesz ją skrzywdzić, musisz mnie zabić.- W pewnym momencie wstał Daryl. Wstałam za nim i chwyciłam go za rękę, ze łzami w oczach.
-Proszę, proszę, i mamy księcia. Ale w tych czasach lepiej zadawać się z królem.- Zażartował wpatrując się we mnie, lecz mi nie było do śmiechu.
-Masz takie śliczne oczy, że dam ci wybór. Możesz zostać zabita, albo zostaniesz moją piąta żoną. Przez te kilka lat przeskoczyłaś z trzeciego na piąte miejsce. Z resztą widzę, że wydoroślałaś.- Orzekł z uśmiechem. Spojrzałam na Daryla. Ten tylko przymknął oczy, dając mi znać, że się zgadza.
-Zostanę twoją żoną.- Stwierdziłam cicho wlepiając wzrok w ziemię.
-Dobra decyzja!- Negan uśmiechnął się szeroko, chwycił mnie mocno za ramię i pociągnął do siebie.
-Przyszła żono, proszę o uśmiech.- Stwierdził.
-No dalej!- Krzyknął mi nad uchem. Podniosłam wzrok na Daryla i uśmiechnęłam się delikatnie do niego. Ten uśmiech był dla Daryla, Negan na to nie zasługiwał. Dixon odpowiedział również niezauważalnym uśmiechem.
-Widzisz Rick? Lilly jest posłuszna, jeśli też taki będziesz na pewno się dogadamy... ale teraz zapłacisz.- W pewnym momencie Negan zamachnął się i z całej siły uderzył Abrahama w głowę. Zakryłam twarz dłońmi i padłam na kolana. Następnie uderzył drugi raz, czego skutkiem było rozwalone tułowie mężczyzny i widoczne wnętrzności. Nie mogłam na to patrzeć. Było mi przykro z powodu śmierci Abrahama, ale w duchu modliłam się, żeby nie postąpił podobnie z Darylem.
-Rick spójrz na mnie.- Powiedział Nagan. Grimes podniósł na niego wściekły wzrok. Widziałam, że jak by mógł rozszarpały Negana gołymi rękoma.
-Żebyśmy się dogadali musisz patrzeć na mnie z szacunkiem, ale skoro nie potrafisz... Ene, due, rike, fake, torba, borbe, ósmesmake, eus, deus, kosmateus i morele baks!- W tym momencie uderzył w Glenna. Później drugi raz, dobijając go do końca. Widziałam jak Maggie cierpi.
-Nie zostawiliście mi wyboru. Pamiętajcie powinienem zabić was wszystkich...- Zaczął mówić. Niespodziewanie Daryl poderwał się do góry i uderzył Negana w twarz. Z kolei ten oddał mu z łokcia w brzuch. Dixon skulił się, chwytając za brzuch. Podeszłam do niego i chwyciłam go.
-Chłopcy zabrać go do ciężarówki!- Rozkazał Negan wycierając krew z ust. Podeszli do nas mężczyźni, odepchnęli mnie i wsadzili, siłą Daryla do środka ciężarówki.
-Twardy z niego skurczybyk. Pasujecie do siebie.- Szepnął do mnie.
-Dobra koniec przedstawienia! Mam nadzieję, że nauczyliście się czegoś! Współpraca to klucz do sukcesu z nami! Teraz oddajcie całą broń! Po kolei.- Powiedział przechodząc obok każdego i odbierając mu pistolet.
-Złoto-włosa, wsiadaj, pojedziesz ze mną.- Powiedział Negan wskazując kijem na pikapa. Ostatni raz spojrzałam na Ricka i wsiadłam obok Negana.
-Zrobisz jakikolwiek zdradliwy ruch, spróbujesz odebrać mi broń, albo uciec, zabijemy twojego faceta. A później, gdy zmartwychwstanie sama będziesz musiała go zabić.- Stwierdził ruszając. Jechaliśmy przez łąki i lasy. Dobrze pamietam tą drogę. Po dłuższym czasie dojechaliśmy do głównej siedziby zbawców. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Istne królestwo.
-Przez te lata zebrałem ludzi i rozbudowałem cały kompleks.- Stwierdził wjeżdżając na plac, gdzie stało tuzin motorów i jeszcze więcej samochodów. Na dachach stali mężczyźni z bronią. Teraz to już na pewno nie ucieknę.
-Mała, wyciągnij ręce.- Stwierdził wyjmując ze schowka kajdanki. Wyciągnęłam przed siebie ręce, a Negan zakuł mi je. W pewnym momencie, zrobiło mi się nie dobrze. Wszystko podniosło mi się do góry i zwymiotowałam wprost na mężczyznę i jego skórzaną kurtkę. Negan spojrzał na mnie z lekkim obrzydzeniem, a później na swoją kurtkę.
-No tego, to ja się nie spodziewałem.- Odparł wychodząc z samochodu. Bałam się co ze mną zaraz zrobi. Chwycił mnie tylko z tyłu, za bluzę i wyciągnął z samochodu.
-Chris!- Zawołał chłopaka. Blondyn podszedł do nas.
-Weź ją do doktorka. Jeśli jej coś zrobisz przypale ci całą twarz żelazkiem.- Orzekł.
-Rozumiem.- Odparł blondyn, chwycił mnie za łokieć i poprowadził w głąb budynku. Następnie weszliśmy do gabinetu lekarza.
-Szef kazał ją zbadać.- Powiedział chłopak i wyszedł.
-Proszę usiądź.- Lekarz wskazał na krzesło, na przeciwko biurka. Usiadłam posłusznie.
-Opowiedz co się stało.- Spytał przyglądając mi się, lecz ja wogóle się nie odzywałam.
-Jeśli mam ci pomoc, musisz mi powiedzieć co ci dolega. To chodzi o twoje życie, a nie Negana.- Stwierdził spokojnie.
-Od kilku dni jest mi niedobrze i rzygam.- Powiedziałam krótko.
-Gdybyś zatruła się czymś, zwymiotowałabyś to za jednym razem i twoje ciało było by czyste. Ale jeśli czujesz młodości i wymiotujesz co jakiś czas, to coś innego. Jeśli mogę spytać, czy przytyłaś ostatnio?- Spytał przyglądając mi się. Spuściłam wzrok.
-Tak.- Odparłam.
-Nie chce wyciągać pochopnych wniosków, ale możesz być w ciąży.- Gdy mężczyzna to powiedział uderzyła mnie fala gorąca, a pusty żołądek zacisnął się. On ma racje, to wszystkie objawy ciąży. Jak ja mogłam tego wcześniej nie zauważyć.

CDN

Pamiętaj o ⭐️

I would die for you  - Daryl Dixon/TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz