Pov. Daryl
Gdy dojechaliśmy do więzienia, Hershel od razu zajął się Lilly. Okazało się, że kula zatrzymała się na żebrach i w ciągu miesiąca powinna się zagoić. Niestety dziewczyna jest mocno osłabiona i musiałem jechać, dla niej po kroplówkę.
Następnego dnia, zaczęliśmy przygotowywać się na atak Gubernatora. Zebraliśmy broń, ustawiliśmy palety i przydzieliliśmy warty. Dzień po dniu, dwadzieścia cztery godziny na nogach, czekaliśmy na atak, lecz ten nie następował, jak i wybudzenie Lilly. Tak zleciał tydzień. Pod koniec dnia, zawsze przychodziłem do dziewczyny i siadałem na krześle, przy jej łóżku, tak jak dziś. Spojrzałem na jej bladą twarz i pudrowo różowe usta, które nie tak dawno były malinowe.
-Kolejny dzień zleciał, a Gubernator nie zaatakował. Zaczynam myśleć, że się poddał i da nam spokój...- Stwierdziłem chwytając bezwładną i delikatną dłoń Lilly. Zaczęły przypominać mi się wszystkie nasze wspólne momenty. Uśmiechnąłem się do siebie mimowolnie.
-Wiele razem przeszliśmy, ale to jeszcze nie koniec. Obiecuje ci, odpoczniemy od tego wszystkiego, będziemy sami, jak kiedyś, ale obudź się...- Powiedziałem wpatrując się w dziewczynę, z nadzieją, że otworzy oczy i rzuci mi się na szyje. Po dłuższej chwili wstałem i wyszedłem.
-Nadzieja matką głupich.- Mruknąłem do siebie.
-Ale to nadzieja umiera ostatnia.- Usłyszałem za sobą Beth. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ciepło i podeszła bliżej. W odpowiedzi uśmiechnąłem się krzywo.
-Nawet w najgorszych momentach nie zwątpiłam. Teraz i w zeszłym świecie. Wiara czyni nas silniejszym i czyni cuda.- Powiedziała wchodząc do pokoju i sprawdzając, czy kroplówka jest dobrze podłączona.
-Obudzi się?- Spytałem zachrypniętym głosem spoglądając na Beth. Westchnęła i spojrzała mi prosto w oczy.
-Znam ten wzrok. Taki sam miał Rick, kiedy przyniósł postrzelonego Carla... Jej ciało potrzebuje odpoczynku i regeneracji. Nie jest w śpiączce, wiec prędzej czy później obudzi się.- Odparła.
Uśmiechnąłem się niezauważalnie. W pewnym momencie usłyszeliśmy huk, a ziemia zadrżała.
-Beth, zostań z nią! Idę to sprawdzić!- Krzyknąłem do dziewczyny i wybiegłem na zewnątrz. Za płotem, w oddali zauważyłem Gubernatora, stojącego na czołgu, jego ludzi i rozwaloną jedną z wierz stróżujących. Przyczaiłem się za pudłem z bronią, obok Glenna.
-Zaatakował w najmniej spodziewanym momencie.- Stwierdził Azjata.
-Ma czołg. Żarty się skończyły.- Odparłem chwytając karabin.
-Dlaczego Rick do niego idzie?- Nagle Grimes wyszedł za bramy, kierując się w stronę Gubernatora.
-Mamy dość rozlewu krwi! Twoi ludzie mogą mieszkać z nami!- Powiedział Rick.
-Nie będziemy dzielić więzienia z mordercami!- Odkrzyknął mężczyzna.
-Puśćmy przeszłość w niepamięć! W więzieniu jest miejsce dla wszystkich! Nie musimy się widywać!- Orzekł rozpaczliwie Rick.
-Może to do ciebie przemówi! Przyprowadzić ich tu!- Krzyknął nagle, a zza samochodu wyszli mężczyźni trzymający Hershela i Michonne. Nasi przyjaciele uklęknęli a Gubernator wyjął miecz Michonne.
-Oddamy wam więzienie, wyprowadzimy się przed zmierzchem, ale proszę nie rób im krzywdy!- Krzyknął Rick. Widać było po nim, że ledwo wytrzymuje.
-Kłamiesz!- Krzyknął Gubernator, zamachnął się i odciął Hershelowi głowę, oddzielając od tułowia. Tak, że potoczyła się kilka metrów dalej.
-Tato!- Krzyknęła przeraźliwie Maggie. W tym momencie wszyscy zaczęli strzelać. Zrobiło się ogromne zamieszanie. Próbowałem celować w Gubernatora, ale zaczął się szarpać, a później brutalnie bić z Rickiem. Sytuacji nie poprawiali sztywni, których sciągał tu hałas. Omijałem ich na tyle ile to możliwe. W pewnym momencie wjechał czołg, równając płot z ziemią. Wziąłem granat, odbezpieczyłem go i przebiegając obok wrzuciłem go do lufy. Kilka sekund później czołg wybuchł od środka.
-Daryl! Lilly się obudziła!- Usłyszałem za sobą Beth. Obróciłem się w stronę dziewczyny. Stała w wyjściu. Nic jej nie osłaniało. Nagle kula trafiła wprost w jej klatkę piersiową. Dziewczyna spojrzała na ranę i zemdlała.
-Beth!- Wrzasnąłem i podbiegłem do dziewczyny. Chwyciłem ją pod ramie i wciągnąłem do środka.Pov. Lilly
Po mimo, już lekko zagojonej rany, pakowałam jedzenie i rzeczy do plecaka. Beth poszła po Daryla. Nagle usłyszałam blisko strzał i krzyk Dixona. Po chwili wszedł z nieprzytomną Beth. Była postrzelona w klatkę piersiową. Daryl położył dziewczynę na łóżku, gdzie wcześniej leżałam ja. Wzięłam nożyczki i rozcięłam bluzkę. Następnie ucisnęłam ranę, lecz to nie pomagało. Kula trafiła w żyłę, odchodząca od serca. Po kilku sekundach klatka piersiowa Beth przestała się unosić.
-Nie jestem w stanie jej uratować.- Upadłam na kolana, a w oczach sączył mi się wodospad łez.
-Lilly musimy uciekać!- Krzyknął Daryl strzelając dziewczynie wprost po między oczy. Następnie chwycił mnie mocno za ramiona, prawie wynosząc. Nie mogłam tu zostawić Beth, ale nie miałam innego wyboru. Chwyciłam spakowany wcześniej plecak i z Darylem wybiegliśmy za więzienie, gdzie znajdowały się samochody. Wsiadaliśmy do pierwszego lepszego auta i ruszyliśmy z piskiem opon.
-Mie mogliśmy jej uratować.- Powiedział smętnie Dixon.
-Nawet nie wiesz, czy reszta żyje. Musimy zawrócić.- Odparłam wycierając łzy i wyglądając za okno samochodu.
-Na pewno naszym udało się przeżyć. Dadzą radę, są silni.- Powiedział Daryl uśmiechając się do mnie smutno. Odpowiedziałam niezauważalnym uśmiechem.
-Gdzie będziemy teraz nocować?- Spytałam.
-Najbezpieczniej będzie w lesie, w aucie.- Odparł i zapadła głucha cisza. Jechaliśmy tak dłuższą chwilę, aż Daryl zaczął mówić.
-Wiesz, jak zostałaś postrzelona, byłem wściekły na siebie samego, że ci na to pozwoliłem. Później Hershel cię uratował, ale nie budziłaś się i z każdym dniem traciłem nadzieję, że się obudzisz.- Powiedział zachrypniętym głosem, przelotnie spoglądając na mnie. Włosy zasłaniały jego błękitne oczy.
-Nie wolno, nigdy, tracić nadziei.- Powiedziałam delikatnie odgarniając Darylowi włosy z oczu.
-Musisz mnie ostrzyc.- Zaśmiał się wpatrując we mnie.
-Patrz lepiej na drogę.- Stwierdziłam.
-Wole na ciebie.- Mrugnął do mnie i skierował wzrok na drogę. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Po kilku godzinach zaszło słońce. Po drodze napotkaliśmy się na jakieś opuszczone domy, ale woleliśmy się w nich nie zatrzymywać. Wjechaliśmy do lasu i przenocowaliśmy w samochodzie. Wcześniej zasłoniłam szyby jakimiś materiałami, aby nikt nie zaglądał. Teraz nie wiadomo jacy ludzie stąpają po świecie, albo raczej potwory.CDN
CZYTASZ
I would die for you - Daryl Dixon/TWD
FanfictionOjciec Lilly, zaprzyjaźnia się z Darylem Dixonem, który mieszka w sąsiedztwie. Obie rodziny nie są zamożne. Ojciec dziewczyny daje Darylowi robotę przy naprawie motorów gdzie chłopak może zarobić. W zamian Daryl poluje i przywozi rodzinie zwierzynę...