43. Nowe życie.

247 22 0
                                    

Lekarz wstał i zaczął szukać czegoś w pudełkach. Następnie wyjął test ciążowy i podał mi go.
-Po lewej jest łazienka. Nie krępuj się.- Powiedział wskazując na ukryte pomieszczenie. Weszłam do środka i zamknęłam się. Następnie nasikałam i odczekałam chwilę. Na teście ukazały się dwie kreski.
-Jasna cholera.- Szepnęłam do siebie. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Najlepiej obie rzeczy naraz. Następnie powoli wyszłam.
-I co?- Spytał lekarz.
-Jestem w ciąży.- Stwierdziłam łamiącym się głosem. Byłam w szoku. Nie dowierzałam, że to prawda. Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął.
-Mogę gratulacje. Oczywiście nie musisz tego mówić Naganowi, ale po pewnym czasie i tak zobaczy.- Odparł otwierając mi drzwi. Bez słowa powoli wyszłam na korytarz, gdzie czekał chłopak, który mnie tu zaprowadził.
-Negan kazał zaprowadzić cię do swojego gabinetu. Chodź za mną.- Blondyn ruszył szybkim krokiem, a ja za nim. Było wiele rozległych korytarzy. Po chwili doszliśmy do podwójnych drzwi. Chłopak zapukał. Gdy odpowiedziało nam głośne „wejść" weszliśmy do środka.
-Dziękuje Chris, już możesz iść. Z kolei ty zostajesz.- Powiedział wskazując na mnie. Stałam na środku i wpatrywałam się w Negana jak sroka w gnat.
-Usiądź.- Wskazał na krzesło, lecz ja trwałam w bezruchu. Mężczyzna zmarszczył brwi i wstał, przyglądając mi się.
-Chyba należą się mi przeprosiny, za to co zrobiłaś...-
-Mam przepraszać ciebie, za to, że jestem w ciąży?-. Spytałam, krzyżując ręce. Negan zrobił oczy jak pięcio dolarówki.
-Żartujesz?- Zaśmiał się. W tym momencie wyciągnęłam w jego stronę test. On tylko spojrzał przelotnie na test, kręcąc głową, z niedowierzaniem i ponownie zawiesił wzrok na mnie. Czułam się jak największa idiotka na świecie.
-Który tydzień?- Spytał.
-Prawie czwarty.- Odparłam cicho.
-Rozumiem. Twój facet o tym nie wie?- Spytał po chwili.
-Nie.- Szepnęłam. Negan usiadł wygodnie w fotelu i odchylił się delikatnie do tyłu.
-Szczerze, żal mi ciebie. Dopóki będziesz mi posłuszna nie zrobię ci krzywdy. Ze względu na dziecko dostaniesz swój pokój, ale na noc będę cię zamykał. Chodź.- Stwierdził wstając i wychodząc na korytarz. Podeszliśmy do skrzynki z kluczykami i Negan wziął klucze.
-Numer 108, ja mam 100, wiec będę mieć cię na oku.- Stwierdził otwierając drzwi, do pokoju. Weszłam do środka rozglądając się. Pokój był niewielki, skromny, z łazienką.
-Jeszcze jedno. Choć bym chciał, nie zostaniesz moją żoną, a te to dopiero mają tu luksus... Rozumiesz, jesteś w ciąży z innym facetem...- Zaczął tłumaczyć.
-Rozumiem.- Odparłam.
-Masz.- Powiedział rzucając mi kluczyki. Co trochę mnie zdziwiło.
-Do zmroku możesz chodzić sama. Chyba nie muszę wspominać, żebyś nie uciekała bo pożałujesz...- Stwierdził.
-Wiem.- Westchnęłam.
-Tak trzymaj.- Mężczyzna wyszedł, nawet nie zamykając po sobie drzwi. Zamknęłam je i osunęłam się po nich na podłogę. Nie mogłam powstrzymać płaczu. Położyłam się na podłodze, skuliłam się, a łzy same ściekały. Z jednej strony muszę uciec z Darylem, ale z drugiej strony Negan może nas złapać i zabić. Przez całe życie walczyliśmy, a teraz okazuje się, że jest ktoś, kogo nie możemy pokonać. Ktoś kogo Daryl nie może pokonać, a on zawsze ze wszystkimi dawał radę. Do końca dnia zjadłam tylko jakieś ciasteczka, które były na stole. Nie byłam w stanie jeść, było mi nie dobrze. Po dłuższym czasie zaczęło się ściemniać. W pewnym momencie ktoś zapukał. Podniosłam się, otarłam oczy i otworzyłam drzwi. Już nie dbam o to jak wyglądam. Do środka wszedł Negan.
-Przyszedłem po klucze... co się stało?- Spytał widząc moje czerwone oczy. Bez słowa westchnęłam i wręczyłam mu klucze do ręki. Nagle on przybliżył się, jakby chciał mnie przytulić, ale ja odsunęłam się od niego.
-Nie dotykaj mnie.- Powiedziałam twardo.
-Dobra, jak tam sobie chcesz... Masz już imię dla dziecka?- Spytał po chwili z głupim uśmiechem. Ja tylko spojrzałam na niego wrogo, nie odpowiadając. To nie czas i pora na wymyślanie imion.
-O siódmej rano przyjdę oddać ci klucze.- Stwierdził i wyszedł. Zamknął drzwi i słyszałam tylko jak zaklucza mnie od zewnątrz. Usiadłam na podłodze, opierając się o łóżko. Przecież to nie może się tak skończyć. Ojciec uczył mnie, że zawsze jest jakieś wyjcie. On dawał radę, to ja teraz też muszę. Dla Daryla i naszego dziecka. Spojrzałam na swój brzuch i uśmiechnęłam się mimowolnie. Ostatnio przytyłam, ale brzuch jakoś się nie powiększył. W pewnym momencie usłyszałam cichy pisk. Spojrzałam w tym kierunku. Za komody, z małej dziurki w drewnianej listwie, wyszła myszka. Siedziałam przez chwilę w bezruchu, przyglądając się jej. Nie bałam się, lecz byłam ciekawa co zrobi. Ta weszła na firanę, a później na stół, gdzie były okruszki po ciastkach. Gdy dojadła wszystko, wróciła do norki. Czekałam jeszcze dłuższy czas, czy wyjdzie, ale ta nie pojawiała się. Zaczęłam przeszukiwać mieszkanie, w celu znalezienia jakiejś latarki. Po chwili nalazłam, w szufladzie. Zapaliłam latarkę, odsunęłam komodę i położyłam się na podłodze. Następnie zajrzałam do dziurki. To nie była dziurka, to były wyryte korytarze, tunele, które nie były widoczne na pierwszy rzut oka. W pewnym momencie mnie olśniło. Choć może mi to zająć nawet kilka miesięcy, mogę zrobić plan budynku, albo chociaż jego część. Na pewno są jakieś niestrzeżone korytarze, lub dodatkowe wyjścia, w końcu to była fabryka. Będę dokładnie obserwować i wszystko zapisywać. Na razie pamietam tylko pierwszą część budynku, gdzie jest główne wejście. Wzięłam zieloną kredkę, bo tylko to znalazłam i książkę. Następnie zaczęłam rysować wszystko co dotychczas zapamiętałam, na stronach od książki. Kredka wyróżniała się na tle czarnych liter, więc rysunki były dość czytelne. Nie spałam całą noc, tylko rysowałam. Z resztą nie zasnęłabym tu pierwszą noc.

CDN

Pamiętaj o ⭐️

I would die for you  - Daryl Dixon/TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz