29. Raj.

399 20 1
                                    

• 4 godzin później •

Podczas jazdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Nagle odezwał się mój brzuch. Byłam strasznie głodna.
-Możemy się zatrzymać? Jestem bardzo głodna.- Stwierdziłam.
-Rick mówił, żeby się nie zatrzymywać, ale ja też bym coś zjadł, z resztą nie będę kierował po nocy.- Odparł Daryl zjeżdżając w leśną dróżkę. Lepiej nie zatrzymywać się na głównej drodze. Wzięłam Jima na ręce, a Daryl otworzył tylne drzwi. Weszliśmy do środka i zamknęliśmy się. Dobrze, że samochód ma ogrzewanie, przynajmniej będzie nam ciepło. Przez te kilka dni będziemy mogli tu spać. W furgonetce było kilka świec i latarki. Zapaliłam jedną świece, aby nie panowały egipskie ciemności. Daryl otworzył trzy puszki i podał mi dwie. Najpier nakarmiłam Jima, później sama zjadłam. Następnie rozłożyliśmy koce, aby było nam wygodnie spać. Kiedy Jim zasnął przesunęłam go tak, żebym mogła położyć się obok Daryla.
-Pierwszy raz, mieliśmy randkę przy świecach.- Zażartowałam. Dixon uśmiechnął się szeroko spoglądając na mnie.
-Ty miałaś swoją romantyczną randkę, a ja co? Mi przecież też się coś należy.- Powiedział chwytając mnie za pośladek i zaczynajac całować. Po mimo, że Jim spał niedaleko, nie mogłam się powstrzymać. Bardzo rzadko to robimy, a przecież w każdej chwili możemy zginąć. Trzeba cieszyć się życiem. Zaczęłam oddawać pocałunki i usiadłam okrakiem na mężczyźnie.
-Chcesz to zrobić?- Spytał szeptem.
-Byle szybko.- Odparłam.
-Masz prezerwatywy?-
-Poczekaj...- Wstałam i sięgnęłam po plecak. Następnie wyjęłam i podałam saszetkę Dixonowi. Daryl odpiął spodnie i nałożył gumkę. Z kolei ja zdjęłam swoje spodnie i majtki. Usiadłam okrakiem i poczułam jak powoli wchodzi. Nagle niechcący jęknęłam, ale Daryl szybko zatkał mi usta dłonią. Gdy zaczął się ruszać, chwyciłam Dixona mocno za włosy. Z każdym szybszym ruchem zaciskałam dłoń z jego włosami coraz mocniej.
-Tylko mi ich nie wyrwij.- Zaśmiał się cicho. Następnie chwycił mnie za biodra.
-Wiesz... jak nazwałaś mnie tatusiem, podobało mi się to.- Szepnął mi do ucha. Zacisnęłam oczy z rozkoszy. W tym samym momencie zjechał dłońmi, chwytając mnie mocno za pośladki. Miał takie gorące dłonie.
-Mogę cię częściej tak nazywać.- Odparłam ciężko oddychając. Następnie położyłam się na jego klatce piersiowej. Po krótkiej chwili skoczyliśmy. Ubrałam majtki i położyłam się obok Daryla, który naciągnął na mnie koc.
-Może uda nam się z tym osiedlem i będziemy normalnie żyć.- Szepnęłam do Dixona.
-Życie już nie będzie normalne.- Odparł z zamkniętymi oczyma.
-Wcześniej też nie było. Pamiętasz jak oboje mieliśmy obite twarze?- Zaśmiałam się. Daryl uśmiechnął się szeroko.
-Pamiętam...- Stwierdził zachrypniętym głosem zasypiając.
-Niesamowite, jak w ciągu kilku lat świat może się zmienić.- Szepnęłam, bardziej do siebie i zasnęłam.

• Następny dzień •

Następnego dnia, od samego rana obudził mnie Daryl. Bez zwłoki ruszyliśmy dalej, nie zatrzymując się. W schowku znalazłam płytę AC/DC i włączyliśmy ją. Jadąc, cały dzień, śpiewaliśmy wszystkie piosenki, aż nauczyliśmy się ich na pamięć. Późnym wieczorem dojechaliśmy do skrzyżowania, gdzie Rick kazał nam poczekać, na resztę grupy.
-Ciemno jak w dupie.- Burknął Daryl.
-Bo jest noc. Teraz niczego nie zobaczysz, poczekajmy do rana.- Stwierdziłam. Nagle Dixon podparł się o drzwi, podciągnął się i wszedł na dach furgonetki.
-Co ty robisz? Złaź tu. Obudzisz Jima.- Powiedziałam zdenerwowana. Brakuje tylko, żeby z tam tond spadł.
Daryl powoli wyprostował się i spojrzał w dal.
-Musisz to zobaczyć. Wejdź tu.- Orzekł schylając się do mnie. Podparłam się o drzwi, a Daryl chwycił mnie za ramie i wciągnął do góry. Objęłam go jedną ręka i spojrzałam przed siebie. W oddali, mniej więcej 4-5 kilometrów, był wysoki metalowy płot, a za niego dochodziło delikatne, jasne światło.
-To może być nasz nowy dom.- Stwierdziłam ze łzami w oczach.
-Nie płacz. Uda nam się.- Odparł spoglądając na mnie. Oparłam głowę o jego ramię i uśmiechnęłam się.
-Wiem...- Stwierdziłam. Następnie zeszliśmy z dachu furgonetki. Zjedliśmy jakąś konserwę i położyliśmy się spać.

• Następny dzień •

Dziś również weszliśmy na dach furgonetki i ujrzeliśmy całe osiedle domków. To było coś niesamowitego. To był raj. Późnym popołudniem dotarł Rick z resztą grupy.
-Jaki plan?- Spytałam Ricka.
-Idziemy razem sprawdzić te całe osiedle. Furgonetkę zostawcie tu, najwyżej, później wrócimy po nią.- Orzekł. Skinęłam głową. Po dłuższej chwili doszliśmy pod metalową bramę. Otworzył nam wysoki brunet. Na środku wejścia stanęła kobieta w średnim wieku.
-Witajcie w Alexandrii. Jestem Deanna i przewodzę tym miejscem.- Stwierdziła z uśmiechem. Rick wystąpił przed szereg i podszedł do kobiety.
-Miło mi ciebie poznać. Jestem Rick Grimes, a to moja grupa.- Stwierdził.
-Cieszę się, że w końcu do nas dotarliście. Rick, pozwól, że oprowadzę cię i twoją grupę po osiedlu.- Stwierdziła Deanna ruszając, a my za nią. Osiedle było jakby nie z tego świata, tylko zeszłego. Po mimo, że wszystko było przykryte śniegiem, było widać, że osiedle jest zamieszkane. Na końcu każdy z nas dostał porcje ciepłej zupy.
-Możecie się rozgościć. Mamy dużo wolnego miejsca. Każdy z was może wybrać sobie dom.- Orzekła.
-Dziękujemy. Wcześniej było nam bardzo ciężko. Spaliśmy w niskich temperaturach i nie mieliśmy jedzenia... Ale dlaczego nam pomagasz i nas tu sprowadziłaś?- Spytał Rick. Deanna odłożyła szklankę i wstała od stołu.
-Aaron obserwował was. Zauważyliśmy, że jesteście silni i potraficie przeżyć poza murami. Jesteście nam potrzebni. Musicie nas nauczyć żyć, na zewnątrz.- Powiedziała uśmiechnąć się delikatnie. Następnie wszyscy dojadaliśmy zupę, podziękowaliśmy i poszliśmy wybrać sobie domy.
-Nie sądziłem, że kiedyś będę mieszkał w takim domu.- Powiedział Daryl przyglądając się marmurowym blatom.
-To nasz nowy dom.- Westchnęłam podnosząc Jima. Następnie weszłam na górę z małym. Trzy sypialnie. W końcu odrobina prywatności. Będziemy mogli spać osobno. Następnie sprawdziłam łazienkę. Gorąca, czysta woda. Cud!
-Daryl! Mamy gorącą wodę!- Krzyknęłam do mężczyzny na dole. Czułam rozpierające szczęście.
-Po co mi to mówisz? I tak nie będę się kąpał.- Stwierdził wchodząc na górę.
-Najpier wykąpie Jima, a później ciebie.- Zaśmiałam się. Po dłuższej chwili chłopiec był wykapany. Położyłam go do łóżka i zaczekałam, aż zaśnie. Teraz zajmę się Dixonem. Zeszłam na dół. Daryl leżał na kanapie i czyścił kusze.
-Zapraszam Pana Chupacabre pod prysznic.- Stwierdziłam z szerokim uśmiechem. Daryl spojrzał na mnie.
-Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało.- Stwierdził podnosząc się.
-Jeśli się nie wykapiesz śpię z Jimem.- Orzekłam.
-Pójdę jeśli, pójdziesz ze mną.- Powiedział uśmiechając się cwaniacko.
-Właśnie tak chciałam zrobić.- Odparłam puszczając do niego oczko i kierując się na górę. Po kąpieli położyliśmy się spać. Dawno nie spałam w tak wygodnym łóżku, ale nawet najwygodniejsze łóżko bez ramion Daryla nie jest nic warte.

CDN

💕
Pamiętaj o ⭐️

I would die for you  - Daryl Dixon/TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz