45. Syn marnotrawny.

243 18 2
                                    


• 3 dni później •

W pewnym momencie do mojego pokoju wpadł mężczyzna.
-Negan chce cię widzieć.- Stwierdził, chwycił mnie mocno za ramię i pociągnął do wyjścia, z pokoju. Syknęłam z bólu. Następnie wyszliśmy na korytarz. Ledwo nadążałam. Nogi mi się plątały. Mężczyzna otworzył drzwi i wepchnął mnie do gabinetu Negana.
-Mówiłem, żebyś był delikatny! Ona jest w ciąży!- Stwierdził głośno Negan.
-Przepraszam.- Odparł cicho mężczyzna.
-To nie mnie masz przepraszać. Wynocha.- Stwierdził. Mężczyzna od razu wyszedł.
-Lilly, zgadnij co się stało.- Stwierdził Negan uśmiechając się do mnie szeroko.
-Wytargałeś mnie od rana z pokoju, żebym zgadywała co się stało lub nie?- Spytałam z niedowierzaniem.
-No tak.- Odparł wpatrując się we mnie.
-Powiedz co chcesz ode mnie.- Stwierdziłam, mając dość jego dziecinnych zabaw.
-Ale poważna się zrobiłaś przez tą ciąże...-
-Nie zwalaj tego na dziecko. To ty mnie zmusiłeś, żeby być poważnym i walczyć o życie.- Odburknęłam.
-Czy to ma związek z ucieczką twojego faceta? Bo dziś chciałem z nim porozmawiać, ale cela była pusta... Gościu chyba nie wyparował w powietrze.- Negan zaśmiał się. Zrobiłam zdziwioną minę. Musiałam udawać, aby nie nabrał podejrzeń.
-Daryl uciekł?- Spytałam. Mężczyzna zmarszczył brwi, przyglądając mi się. Następnie podszedł do mnie bliżej.
-Pomogłaś mu.- Stwierdził nagle. Zaczęłam przecząco kręcić głową.
-Nie. Nie potrafiłabym...-
-Przyznaj się!- Niespodziewanie uderzył mnie w policzek. Chwyciłam zimną dłonią, czerwony policzek i podniosłam wzrok na Negana.
-Zrobiłam to! I co z tego?! Zabijesz mnie?!- Spytałam wściekła. W tym momencie Negan uderzył mnie w drugi policzek, tak mocno, że upadłam na kolana. W oczach zebrały mi się łzy.
-Powinienem przypalić ci twarz żelazkiem.- Stwierdził.
-Nigdy nie udałoby ci się przełamać Daryla, żeby stanął w twoich szeregach.- Wysyczałam przez zęby. Czułam w sobie ogromną złość.
-Mam dość twojego gadania, tylko to potrafisz.- Powiedział i chwycił mnie za włosy. Następnie ruszył do wyjścia ciągnąc mnie. Strasznie bolało. Wyszliśmy na korytarz. Później wrzucił mnie do mojego pokoju i zamknął od zewnątrz.
-Negan! Wypuść mnie!- Krzyknęłam waląc w drzwi.
-Nigdzie się już z tond nie ruszysz!- Odparł wściekły i odszedł. Udałam się do łazienki. Odkręciłam zimną wodę i przemywałam nią twarz. Nie pomogło to dużo, ale przynajmniej złagodziło pieczenie. Potem oplotłam warkocza z włosów, aby następnym razem nie kusiło go, żeby mi je wyrwać. Nagle poczułam przeszywający ból w dolnej części brzucha. Usiadłam na krześle, ale ból się nasilał. Zsunęłam się z krzesła i upadłam na ziemię. Następnie skuliłam się. Brzuch mnie strasznie bolał i ciężko oddychałam.
-Boli...- Ledwo z siebie wydusiłam. Nagle poczułam po między nogami coś ciepłego.
-Nie, nie, nie!- Wrzasnęłam, a z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Nie mogę go stracić jak Jima.
-Pomocy!- Krzyknęłam, czołgające się ostatkiem sił do drzwi.
-Pomocy! Ja krwawię!- Krzyczałam waląc w zamknięte drzwi. Z czasem zaczęło kręcić mi się w głowie.
-Nie mogę go stracić...- Czułam, jak oczy mi się kleją i że zaraz zasnę.
-Lilly? Co się dzieje? Poczekaj zaraz zawołałam Negana!- Usłyszałam Dwighta.
-Pośpiesz się...- Szepnęłam kładąc się na ziemi. Czułam się bardzo senna. Po krótkiej chwili ktoś wszedł i wziął mnie na ręce. Niestety wszystko widziałam jak przez mgłe. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

• 5 godzin później •

Zaczęłam się budzić. Niestety ciagle bolał mnie brzuch i głowa. Rozejrzałam się, żeby określić swoje miejsce położenia. Jestem w gabinecie lekarskim. Nagle wszedł lekarz. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Następnie położył jakieś pudełko na biurku.
-Dobrze, że się obudziłaś. Jak się czujesz?- Spytał lekarz podchodząc. W tym momencie przypominało mi się dlaczego tu się znajduję.
-Gdzie moje dziecko? Czy przeżyło?- Spytałam z łzami w oczach.
-Spokojnie, nie możesz się denerwować. Twojemu synowi nic nie jest. Krwawienie było spowodowane dużym, skumulowanym stresem. Jeśli to powtórzy się jeszcze raz, dziecko nie przeżyje.- Stwierdził. Westchnęłam z ulgą.
-Rozumiem, już nie będę się denerwować... To syn?- Spytałam spoglądając na mężczyznę.
-Tak. Zbadałem płyn owodniowy, żeby upewnić się, że płód nie jest uszkodzony, przy okazji wyszło, że będzie chłopiec. Na szczęście dziecko jest zdrowe i rozwija się z każdym miesiącem.- Stwierdził lekarz, delikatnie się uśmiechając.
-Dziękuję bardzo.- Odparłam podnosząc się do siadu.
-Powiem jeszcze Neganowi, aby dał ci odpocząć. Teraz go nie ma, więc możesz swobodnie udać się do swojego pokoju.- Orzekł.
-Jeszcze raz dziękuję.- Odparłam wstając i kierując się do wyjścia.
-Jeszcze jedno. To są witaminy. Dziecko i ty, będziecie silniejsi. Wystarczy raz dziennie. I lepiej trzymaj je w miejscu, dostępnym tylko dla ciebie.- Powiedział szeptem, wciskając mi do ręki pudełko witamin. Uśmiechnęłam się tylko szeroko do mężczyzny i wyszłam. Wróciłam do swojego pokoju i schowałam leki pod łóżkiem. Stanęłam w brudnym oknie, wyglądając za nie, w dal. Muszę z tond uciec. Strasznie tęsknie za Darylem. Za długo byłam silna, już nie wytrzymuje. Jestem zbyt smutna i wściekła na Negana, żeby płakać, a to najgorszy rodzaj smutku, kiedy nawet łzy nie cisną się do oczu. Następnie usiadłam przy stoliku i wróciłam do naprawiania urządzeń. Później musiałam się wykąpać. Rozebrałam się i stanęłam przed lustrem. Wzrokiem zjechałam po włosach w dół. Ostatnio mocno mi urosły, sięgały już do bioder. Potem przeniosłam wzrok na brzuch. Trochę już mi wystawał. Z kolei piersi zrobiły mi się większe i pełniejsze. Taka natura. Westchnęłam. Po chwili spojrzałam na nadgarstki, gdzie były stare, prawie już nie widoczne blizny. Uśmiechnęłam się do siebie lekko i przeniosłam wzrok na moje oczy w lustrze. Jak za dawanych czasów, duże, błękitne i z nadzieją. Oczy nigdy się nie zmieniają. Następnie weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Czułam jak z nóg ścieka mi zaschnięta krew. Podparłam się ręką o ścianę i zadarłam głowę w górę, pozwalając, aby woda zmyła ze mnie zmartwienia.
-Jakie mam nadać ci imię, drogie dziecko?- Szepnęłam do siebie.

CDN

I would die for you  - Daryl Dixon/TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz