Po wyjściu ze ścieków, od razu ruszyliśmy, wraz z pozostałymi, na Wzgórze. To jedyne miejsce, gdzie zbawcy jeszcze nie zaatakowali. Szliśmy cały dzień. Na szczęście ciepłe słońce i chłodny wietrzyk, umilały marsz. Podeszła do nas Rosita, z Dwightem i mapą.
-Daryl. Podążając dalej tą trasą trafimy na bagna.- Stwierdziła kobieta. Dixon wziął mapę i uważnie jej się przyjrzał.
-Możemy skręcić na wschód i iść przez dolinę...- Zaczął mówić.
-Zbawcy na pewno już tam są. Negan nie jest głupi, nie pośle na bagna swoich ludzi. To jedyne przejście.- Orzekł Dwight. Daryl spojrzał na niego, jakby rozważał to co powiedział blondyn.
-Wierzysz mu? Może nas oszukać, tak jak zbawców.- Stwierdziła oskarżycielsko Tara.
-Chcę, żebyście dorwali Negana i tyle.- Odparł Dwight.
-Przejdziemy przez bagna. Damy radę. Ruszać dalej!- Krzyknął wskazując ruchem ręki, aby ludzie szli prosto. Tara spojrzała na Dixona niezadowolona i odeszła. Ruszyliśmy dalej.
-Jesteś dobrym przywódcą. Nawet lepszym niż Rick.- Stwierdziłam do Daryla, smutno się uśmiechając. Mężczyzna podniósł na mnie wzrok.
-Tak myślisz?- Spytał cicho. Kiwnęłam twierdząco głową. Po nie całej godzinie dotarliśmy do bagien. Z mętnej wody wyrastały krzewy i drzewa. A sztywnych było słychać z daleka.
-Ja, Rosita i Siddiq pójdziemy sprawdzić, czy da się przejść. Ty, Tara i Dwight pilnujcie reszty.- Orzekł Daryl wchodząc do wody.
-Lilly jeśli coś by się działo, natychmiast zawołaj mnie.- Powiedział na odchodne i zniknął za roślinami. Rozłożyłam kurtkę na ziemi i usiadłam, chwytając się za brzuch. Mam nadzieję, że do czasu, kiedy urodzę, ta cała głupia wojna ze zbawcami zakończy się. Kątem oka zauważyłam, jak Tara znika w lesie z Dwightem. Wyjęłam nóż i ruszyłam za nimi, skradając się. Nagle Tara podnosiła broń i strzeliła w stronę blondyna. Dwight zaczął uciekać, a dziewczyna ruszyła za nim. Na tyle ile miałam sił podążyłam za nimi. Nie chcę, żeby dziewczyna go zabiła, bo może nam jeszcze pomóc. W pewnym momencie, za drzewami, wyłonili się ludzie z bronią. Ukucnęłam przy samej ziemi. Tara i Dwight również padli na ziemię. Byli to zbawcy.
-Może sprawdzimy bagna? Szef kazał przeszukać cały teren...- Dało się usłyszeć z daleka. Na te słowa Dwight podniósł się i wyszedł za krzaków, wprost na mężczyzn.
-Dwight? Myśleliśmy, że nie żyjesz.-
-Ukrywałem się w lesie. Właśnie wróciłem z bagien, nie ma ich tam, ale wydawało mi się, że idą przez wiadukt.- Stwierdził. Następnie odeszli.
-Lilly co ty tu robisz?- Spytała Tara podchodząc do mnie.
-Zauważyłam jak znikacie w lesie i zaczęłam się martwić.- Odparłam. Dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwe i bez słowa ruszyła z powrotem do grupy.
-Chciałam go zabić.- Zwierzyła mi się, po chwili.
-Rozumiem.- Powiedziałam chowając nóż. Gdy wróciliśmy, Daryl, Rosita i Siddiq już byli.
-Gdzie byliście i gdzie jest Dwight?- Spytał wściekły Dixon, podchodząc do nas.
-Uciekł, ruszyłam za nim.- Skłamała Tara.
-Miałaś się z tond nie ruszać!- Krzyknął do dziewczyny.
-Dwight uratował nas. Gdy usłyszeliśmy zbawców, którzy chcieli iść na bagna, ten wyszedł za krzaków i odciągnął ich, w przeciwną stronę.- Powiedziałam chwytając Daryla za ramię. Mężczyzna spojrzał na mnie przelotnie i obrócił się przodem do reszty grupy.
-Idziemy przez bagna! Nie zatrzymywać się i uważać na pozostałych sztywnych!- Orzekł głośno. Ludzie od razu wstali i ruszyli, przez bagno, dalej.
-Chwyć się mnie mocno.- Rozkazał pochylając się.
-Co ty chcesz zrobić?- Spytałam, owijając ręce wokół jego szyi. Daryl chwycił mnie w stylu panny młodej i podniósł. Następnie wszedł ze mną, na rękach do bagna.
-Dałabym radę przejść.- Powiedziałam przyglądając się mężczyźnie. Przez te lata Dixon postarzał się trochę.
-Hmm?- Zamruczał charakterystycznie.
-Masz trochę siwych włosów na brodzie.- Odparłam.
-Dobrze, że ty nie masz, bo bym się z tobą nie ożenił.- Zażartował. Zaśmiałam się.
-Myślałam, że jesteś ze mną, ze względu na moje dobre serce.- Szepnęłam.
-Nie tylko.- Uśmiechnął się cwaniacko i wyszliśmy z bagna. Następnie postawił mnie ziemi.
-Chodźmy.- Daryl chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy za grupą. W samo południe dotarliśmy pod bramy Wzgórza. Otworzyła nam Maggie z Enid. Młoda dziewczyna wypatrywała Carla. Następnie spojrzała na mnie. Z twarzy zszedł mi uśmiech i zaczęłam przecząco kręcić głową. Dając jej przy tym znać, że chłopak nie przeżył. Enid padła na kolana i rozpłakała się. Maggie ją przytuliła. Gdy chciałam podejść do nich, Daryl chwycił mnie mocniej i pociągnął do baraku.
-Musisz odpocząć. Cały dzień szliśmy.- Orzekł. Bez słowa usiadłam na kanapie.
-Poczekaj, przyniosę ci coś do jedzenia.- Stwierdził i wyszedł. Przyszedł po chwili z kawałkiem chleba i warzywami.
-Dziękuje.- Szepnęłam i ukroiłam sobie kromkę chleba. Później kolejną i kolejną, aż zjadłam cały kawałek jaki udało się zdobyć Darylowi.
-Przepraszam, zjadłam wszystko, byłam głodna.- Orzekłam widząc jak mężczyzna wpatruje się we mnie.
-To dobrze, musisz jeść. Pójdę coś upolować.- Stwierdził ubierając kamizelkę, chwycił za kuszę i wyszedł. W tym momencie zapadła martwa cisza. Wyjęłam z plecaka moje stare MP3 i włożyłam słuchawki do uszu, następnie puściłam piosenkę „Hungry Heart" autorstwa Brucea Springsteena. Gdy słucham tej piosenki, świat wyjdę mi się łagodniejszy. Po dłuższym czasie Daryl wrócił z jakimś mięsem. Odłożył mięso na blat, opłukał ręce i usiadł blisko mnie.
-Czego słuchasz?- Spytał przyglądając mi się.
-I love you baby, Frank Sinatra.- Wyjęłam jedną słuchawkę i podałam mu. Dixon włożył sobie do ucha. Nagle mężczyzna wyciągnął do mnie rękę i spojrzał na mnie, z lekkim uśmiechem. Również odpowiedziałam uśmiechem i chwyciłam jego dużą dłoń. Daryl wstał i przyciągnął mnie do siebie. Następnie zjechał dłońmi na moje biodra. Z kolei ja MP3 włożyłam do kieszeni i chwyciłam Dixona za ramiona. Bujaliśmy się w rytm muzyki. Takich chwil brakuje mi w tym świecie.
-Jesteśmy ze sobą tak długo, a nigdy razem nie tańczyliśmy.- Szepnęłam.
-Takie związki są najlepsze.- Wymamrotał zanurzając twarz w moich włosach.
-Rick wrócił!- Nagle krzyknął ktoś na dworze. Wyłączyłam muzykę i wyszliśmy, przywitać się z przyjacielem. Podeszliśmy do niego. Daryl od razu uścisnął szeryfa.
-Dziękuje, że ich tu przyprowadziłeś.- Powiedział Rick do Dixona.
-Nie ma sprawy.- Odparł cicho. Później wróciliśmy do baraku. Pokroiłam i usmażyłam mięso.
-Lilly, idę z Rickiem na zwiady.- Stwierdził Daryl wychodząc.
-Poczekaj.- Wyszłam za nim. Następnie chwyciłam jego twarz i pocałowałam delikatnie.
-To na szczęście, teraz możesz iść.- Szepnęłam. Daryl uśmiechnął się i odszedł do Ricka. Nudziło mi się, wiec poszłam odwiedzić Maggie. Właśnie podawała jakiejś starszej kobiecie pudła z płytami winylowymi. Następnie owa kobieta podała Maggie grubą książkę.
-Tu są plany domów, mostów, oczyszczalni, szklarni do hodowli roślin i wiele innych. To co zachowało się, z przeszłości zdecyduje, kim będziemy w przyszłości.- Stwierdziła ciepłym głosem kobieta.
-Dziękujemy.- Odparła Maggie. Następnie obcy ludzie odjechali.
-Plany i projekty?- Spytałam podchodząc bliżej.
-Tak, możesz zerknąć okiem. W końcu ty i Daryl macie techniczny umysł.- Powiedziała z uśmiechem wyciągając w moją stronę księgę.
-Dzięki, ale w tym wcieleniu jestem mechanikiem. Na pewno są lepsi budowlańcy.- Zaśmiałam się. Niespodziewanie podbiegł do nas gruby mężczyzna, jeden z ludzi króla Ezekiela.
-Zbawcy tu jadą.- Orzekł, ciężko dysząc. Spojrzałam z przerażeniem na Maggie.CDN
Pamiętaj, dobry człowieku, o gwiazdce ⭐️
CZYTASZ
I would die for you - Daryl Dixon/TWD
FanfictionOjciec Lilly, zaprzyjaźnia się z Darylem Dixonem, który mieszka w sąsiedztwie. Obie rodziny nie są zamożne. Ojciec dziewczyny daje Darylowi robotę przy naprawie motorów gdzie chłopak może zarobić. W zamian Daryl poluje i przywozi rodzinie zwierzynę...