26. Dobry ojciec.

374 26 1
                                    

Jeszcze tego samego dnia wyruszyliśmy całą grupą na zachód. Nie mamy konkretnego miejsca docelowego, ale na zachodzie są lepsze warunki do przeżycia. Z każdym dniem robi się coraz zimniej. Temperatura w nocy spada poniżej zera i coraz trudniej o jedzenie. Mam wrażenie, że grupa podzieliła się w mniejsze grupki i każdy dba bardziej o swoich przyjaciół, ale nadal przemieszczamy się wszyscy razem. Mam nadzieje, że nikt nie odejdzie bo w grupie mamy siłę.

Po mniej więcej dwóch tygodniach, zaczął padać śnieg, co dostarczyło dzieciom dużo radości.
-No i mamy grudzień.- Stwierdziłam zawijając szal wokół szyi Daryla i wkładając go pod kołnierz.
-Nie chce tego...- Zaczął kręcić głową.
-Wiem, że jesteś twardzielem, ale jak się przeziębisz to nie ugotuje ci rosołu, wiec nie marudź.- Orzekłam wyjmując mu kołnierz od płaszcza i ładnie układając.
-Z czasem śniegu będzie coraz więcej. Musimy znaleść miejsce do przezimowania.- Powiedział podnosząc Jima. Mały chłopiec podniósł czekoladowe oczy na Daryla, chwycił go za nos i zaczął się śmiać. Dixon odpowiedział również uśmiechem. Następnie ruszyliśmy dalej. Podeszłam do Ricka. Ma mapę, może uda nam się wyznaczyć jakieś miejsce, aby się zatrzymać na dłużej.
-Hej Rick.- Zawołałam. Mężczyzna zwolnił kroku.
-Tak?- Spytał spoglądając na mnie.
-Wszystkim jest zimno, a będzie tylko gorzej. Musimy się gdzieś zatrzymać, choć na tydzień.- Powiedziałam.
-Robię co w mojej mocy. Nie wyczaruję wam bezpiecznego domu. Wszyscy idziemy. Prędzej czy później dojdziemy do jakiegoś budynku.- Odpowiedział.
-Wiem, że jesteś naszym przywódcą i szanuje to, ale nie baw się z naszym zdrowiem w rosyjską ruletkę. Sam nie wiesz gdzie idziemy, ale nie przyznasz się. Pozwól mi, na mapie, znaleść jakieś bliskie miasteczko i schronimy się tam na zimę.- Powiedziałam spokojnie. Nie chcę go zdenerwować. Mężczyzna westchnął, zatrzymał się i wyciągnął mapę z plecaka. Później ją otworzył i zaczęliśmy się razem jej przyglądać.
-Jesteśmy tu.- Wskazał na południową część stanu Missouri.
-Jeśli nie zboczymy z tej drogi, dotrzemy do miasteczka.- Pokazałam palcem na szary obszar na mapie. Droga, którą szliśmy prowadziła do małego miasteczka.
-Nie jest daleko, dotrzemy tam w nocy.- Stwierdził Rick.
-Jeśli wogóle nie będziemy się zatrzymywać.- Nagle podeszła do nas Michonne.
-Nie możemy się zatrzymywać na noc w lesie, bo zamarzniemy. Już pada śnieg i nie topnieje, co wskazuje, że temperatura jest ujemna.- Orzekłam.
-Lilly ma rację, nie będziemy spać na dworze.- Poparł mnie Grimes.
-Powiem reszcie, żeby się nie zatrzymywali. Musimy tam dojść jeszcze dzisiaj.- Stwierdziła Michonne odchodząc. W pewnym momencie mocno zabolał mnie brzuch i zrobiło mi się nie dobrze. Zbiegłam do lasu, na bok i zwymiotowałam. Po chwili znów. Podparłam się o drzewo i spojrzałam na swój brzuch.
-Wszystko dobrze?- Uslyszałam za sobą Ricka. Wytarłam buzie i podniosłam się.
-Tak.- Powiedziałam podchodząc do niego.
-Wiesz, że jeśli by coś się stało możesz mi powiedzieć.- Stwierdził kierując się ponownie w stronę drogi.
-Wiem Rick, ale wszystko jest dobrze.- Uśmiechnęłam się do niego lekko, lecz w głębi byłam przerażona. Chciało mi się płakać. Mam nadzieję, że nie jestem w ciąży. Zeszłam na poboczę i szłam tak sama, zastanawiając się jak to odkręcić, jak by okazało się, że jednak jestem w ciąży. Okręciłam głowę i spojrzałam na Daryla z Jimem. Szli na końcu. Dixon niósł chłopca na rękach i opowiadał mu coś. Myśle, że byłby dobrym ojcem, ale to jeszcze nie jest odpowiedni moment. Po dłuższej chwili mężczyzna podszedł do mnie.
-Co tam robiłaś z Rickiem?- Spytał.
-Wyznaczyliśmy miejsce postoju, w miasteczku niedaleko.- Odpowiedziałam wbijając wzrok w ziemię.
-Coś się stało?- Zaczyna coś podejrzewać.
-Nie.- Powiedziałam krótko.
-Przecież widzę, że coś się dzieje...- Zaczął mówić. Daryla nie łatwo oszukać, ale muszę go okłamać.
-Jestem głodna. Zeszliśmy do lasu, żeby nikt nie widział jak Rick daje mi trochę jedzenia.- Okłamałam go, lecz prędzej czy później i tak powiem mu prawdę. Teraz muszę tylko jakoś sprawdzić czy jestem w ciąży.
-Po co do niego łazisz? Przecież mogę upolować ci mięso.- Orzekł lekko zły. Czyżby był zazdrosny?
-Nie będę jeść surowego mięsa i mam nadzieje, że Jima tym też nie karmisz.- Odparłam.
-Wybacz, ale nic innego dla księżniczki nie wymyślę, a dziecko musi coś jeść.- Powiedział.
-Dobrze, będę jeść te twoje mięso, ale nie nazywaj mnie tak.- Westchnęłam. Nie chcę się z nim znów kłócić. Szliśmy chwilę w krępującej ciszy, aż Daryl się odezwał.
-Lilly, może tego nie rozumiesz, ale czuje się odpowiedzialny za was i za wszelką cenę chcę was chronić. Teraz powiedz mi, co się stało.- Stwierdził twardo, cały czas się we mnie wpatrując. Podniosłam wzrok na niego.
-Wymiotowałam.- Odparłam. Czułam się jakbym przyznała się do winy.
-Coś ci zaszkodziło?- Spytał. Jak każdy facet, nie domyśli się sam. Dobrze, że nie podejrzewa ciąży.
-Chyba tak.- Westchnęłam. Następnie całą grupą przyspieszyliśmy kroku. Robi się coraz zimniej, a chcemy dotrzeć tam jak najszybciej. Choć oczy same się zamykały, a nogi prawie odmawiały posłuszeństwa szliśmy, aż zaczęło się ściemniać.
-Różowe niebo. Tata zawsze mówił, że to na mróz.- Stwierdziłam wpatrując się w piękne, błękitno różowe sklepienie.
-Oby nie, bo zamarzniemy.- Burknął Daryl.
-Jeszcze trochę! Damy radę!- Usłyszeliśmy z przodu Ricka. Chciał zmotywować resztę grupy, choć sam ledwo dawał radę.

Do miasteczka dotarliśmy w środku nocy. Nie było dużo sztywnych. Rick, Maggie, Glenn i Daryl poszli sprawdzić budynki, w których moglibyśmy się zatrzymać.
-Czysto, chodźcie.- Stwierdziła Maggie wychylając się z okna. Była to kamienica. Wybraliśmy najprzestronniejsze mieszkanie i rozłożyliśmy poduszki, koce i prześcieradła. Za pomocą Michonne rozpaliłam w kominku i położyłam się obok Daryla i Jima.
-Warto było iść cały czas.- Stwierdził do mnie Daryl uśmiechając się.
-Tak, jest o wiele cieplej.- Odpowiedziałam również uśmiechem i spojrzałam na Jima, który spał przytulony do Dixona. Po dłuższej chwili również zasnęłam.

CDN

👋🏻 witaj,
pamiętaj o gwiazdce 👍🏻⭐️💪🏻🌷

I would die for you  - Daryl Dixon/TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz