Przez tydzień spaliśmy w samochodzie. Podróżując, w miasteczkach znajdowaliśmy leki i jedzenie. Moja rana prawie się zagoiła, już nie muszę nosić bandaża. Mamy wrzesień i niestety zbliża się zima. Wieczory są coraz krótsze, a noce zimniejsze. Musimy znaleść schronienie.
-Rozpal ognisko. Ja pójdę coś upolować.- Orzekł Daryl znikając za drzewami. Ułożyłam z kamieni krąg i wsadziłam do środka drewno. Następnie za pomocom zapałek rozpaliłam ogień. Powoli zachodziło słońce. Nagle zauważyłam jakby coś poruszyło się w krzakach, a później usłyszałam kroki. Wstałam i cichym krokiem skierowałam się w stronę, skąd dobiegały dziwne odgłosy. Niespodziewanie ktoś przygniótł mnie do drzewa, zatykając usta. Spojrzałam w błękitne oczy Dixona i zmarszczyłam brwi.
-Spójrz w dół.- Szepnął mi wprost do ucha, aż przeszły mnie ciarki. Spojrzałam w wąwóz, gdzie szedł tłum sztywnych. Daryl zdjął rękę z moich ust i oparł się o drzewo, kładąc rękę nad moją głową. Dzieliły nas milimetry. Oddychaliśmy tym samym powietrzem. Czułam bijące od niego gorąco.
-Tu nie jest bezpiecznie.- Szepnęłam wpatrując się w mężczyznę.
-Ze mną jesteś zawsze bezpieczna.- Szepnął. Następnie nachylił się i delikatnie mnie pocałował. Chwyciłam go za ramiona i oddałam pocałunek. Daryl zrzucił kuszę na ziemie i włożył mi rękę pod bluzkę, chwytając mnie za biodro. Od razu zrobiło mi się gorąco, a oddech przyspieszył.
-Poczekaj.- Chwyciłam jego rękę i wyjęłam.
-Znajdźmy lepsze miejsce.- Powiedział. W odpowiedzi tylko uśmiechnęłam się szeroko do niego. Wycofując się do samochodu, potknęłam się o wystające plącze i upadłam robiąc hałas. Sztywni to usłyszeli i zaczęli wdrapywać się po zboczu w górę, w naszą stronę. Daryl chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec ile sił w nogach. Mężczyzna odpalił samochód, a ja szybko zgasiłam ognisko i wsiadłam. Następnie odjechaliśmy. Nie mogłam przestać się śmiać. To wszystko jest niesamowite, tylko brakuje mi naszej grupy.
-Z czego tak się śmiejesz? Zawadiako.- Spytał Daryl zmieniając bieg i chwytając mnie za kolano.
-Bo jesteśmy wolni. W końcu czuję, że żyję.- Odparłam. Dixon zaśmiał się, spoglądając na mnie ukradkiem.
-Ja ci dopiero pokaże jak się żyje.- Stwierdził przyspieszając. Po zachodzie słońca dojechaliśmy do miasteczka. Samochód ukryliśmy za budynkiem, a my schroniliśmy się w jednym z mieszkań, na piętrze skąd był dobry widok. Drzwi od mieszkania zabarykadowaliśmy kanapą, a okna prześcieradłami. Poza tym, mieszkanie było prawie w nie naruszonym stanie. Okazało się również, że mieszkanie ma własny zapas wody, wiec mogliśmy się wykąpać. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Prawie dostałam szoku termicznego. Wyskoczyłam z pod prysznica, trzęsąc się z zimna.
-Woda jest zimniejsza, niż w jeziorze.- Stwierdziłam zrezygnowana.
-Przecież cały czas próbuje naprawić bojler, żeby księżniczka mogła wykapać się w wodzie o idealniej temperaturze.- Odburknął. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do niego.
-Nie nazywaj mnie tak. Żeby zmyć brud i pot, woda musi być chociaż letnia. Nie poradzę na to, że jesteś brudasem i się nie myjesz...- Powiedziałam pod wpływem emocji, ale od razu żałowałam tych słów.
-Powiedziałaś już wszystko co myślisz?- Spytał, nawet nie spoglądając na mnie. Westchnęłam tylko i wróciłam do łazienki. Muszę się chociaż opłukać. W pewnym momencie usłyszałam, jak ktoś wchodzi do łazienki, a następnie staje za mną, pod prysznicem.
-Teraz powinno być cieplej.- Powiedział Daryl przytulając mnie od tyłu. Jego dotyk był magiczny. W jednej chwili zrobiło mi się gorąco, a tym razem zimna woda wydawała się błogosławieństwem, w chłodzeniu mojego rozpalonego ciała. Dixon oparł głowę o moje ramię.
-Przepraszam, że cię tak nazwałam. Żałuję tych słów.- Szepnęłam obracając się do niego przodem.
-Teraz to już nie ważne...- Odparł, chwycił mnie za biodra, nachylił się i zaczął mnie całować. Owinęłam ręce wokół jego szyi i zaczęłam oddawać pocałunki. Było to uczycie, jakby stado motyli zerwało się do lotu w moim brzuchu. A w dolnej części ciała, jakby ktoś rozpalił ogień. Mężczyzna zjechał dłońmi niżej, chwytając mnie za pośladki.
-Dlaczego faceci, tak lubią pupy?- Zaśmiałam się po między pocałunkami. Dixon uśmiechnął się i podniósł mnie do góry, opierając o ścianę.
-Nie tylko. Lubimy was takie jakie jesteście. Lubimy biodra, piersi, długie włosy i malinowe usta.- Stwierdził zanurzając twarz w moim biuście. Wiedziałam, że nie jest to najrozsądniejsza decyzja, ale miałam ochotę na niego, jak nigdy do tond. Z reszta nigdy tego nie robiłam i to że jeszcze żyjemy to cud. Trzeba żyć tu i teraz.
-Daryl.- Chwyciłam jego twarz w dłonie i podniosłam, tak, że wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
-Bierz mnie, chociaż raz żyjmy chwilą.- Orzekłam. Na te słowa Daryl wyszedł z pod prysznica ze mną na rękach, a następnie z łazienki. Położył mnie na łóżku i zawisł nade mną.
-Nie ma tu gdzieś prezerwatyw?- Spytałam spoglądając na komodę obok łóżka. Ludzie uciekając przed zombie, raczej nie biorą ze sobą gumek.
-Zdążę wyjąc. Pamiętaj, w każdej chwili mogę przestać.- Stwierdził. Kiwnęłam głową, na znak, że rozumiem. W tym momencie poczułam jak powoli wchodzi. Wbiłam paznokcie w jego plecy. Próbowałam nie jęczeć, lecz najzwyczajniej w świecie się nie dało. Gdy wszedł cały nie chcący wydałam z siebie odgłos zadowolenia. Daryl od razu zatkał mi usta.
-Nie możesz, bo jeszcze sztywni nas usłyszą.- Stwierdził ciężko sapiąc. Po chwili zaczął ruszać się szybciej. Nagle zabolało mnie w dolnej części brzucha. To nie była rana. Wbiłam paznokcie jeszcze mocniej i próbowałam krzyczeć, żeby przestał, ale on zrozumiał to inaczej i zacisnął dłoń jeszcze mocniej. Zaczęłam się szarpać i odpychać Daryla.
-Co się dzieje?- Spytał zdejmując dłoń z moich ust i wychodząc ze mnie. Skuliłam się chwytając za brzuch i opadłam na łóżko.
-Boli.- Odparłam niewyraźnie.
-Ty krwawisz... Co mam zrobić?- Spytał pospiesznie naciągając spodnie i przykładając mi ręcznik między nogi.
-Już mi lepiej, to naturalne.- Odparłam.
-Nie jestem pewny. Martwię się...- Powiedział chcąc mnie podnieść.
-Zostaw mnie.- Stwierdziłam twardo. Daryl stanął przez chwile w bezruchu, a następnie sięgnął po papierosa, zapalił i usiadł w skórzanym fotelu pod oknem. Sięgnęłam ręka niżej i poczułam coś lepkiego. To nie była tylko krew. Spojrzałam ze łzami w oczach na Dixona.CDN
CZYTASZ
I would die for you - Daryl Dixon/TWD
FanfictionOjciec Lilly, zaprzyjaźnia się z Darylem Dixonem, który mieszka w sąsiedztwie. Obie rodziny nie są zamożne. Ojciec dziewczyny daje Darylowi robotę przy naprawie motorów gdzie chłopak może zarobić. W zamian Daryl poluje i przywozi rodzinie zwierzynę...