Gdy dotarłem na osiedle od razu zaniosłem antybiotyk Siddiqowi. -Gdzie Lilly?- Spytał, lecz ja bez słowa wyszedłem. Wróciłem do naszego domu. Kiedy zamykałem oczy pachniało nią, lecz gdy miałem je otwarte wszystko dookoła przypominało mi Lilly. Wziąłem wszystkie alkohole i po kolei wypiłem każdy do dna. W pierwszej chwili zrobiło mi się lepiej. Niestety na dłuższą metę alkohol nie pomógł, pogrążył mnie w jeszcze większym smutku. -To wszystko moja wina. Nie przypilnowałem jej, nie ochroniłem...- Zacząłem do siebie mówić. -To moja wina!- Krzyknąłem rozwalając wszystkie przedmioty w domu. Nie zwracałem uwagi co robię, miałem ochotę niszczyć. Zbiłem wazony, rozwaliłem szafki i stolik. Podniosłem komodę i przewróciłem ją. Nagle wyleciało z niej coś, co przykuło moją uwagę. Było to stare MP3 Lilly. Podniosłem je i włożyłem słuchawki do uszu. Znajdowały się na nim jej ulubione piosenki. Przesuwając natrafiłem na inne, niż wszystkie nagranie.
„Cześć Daryl, to nagranie jest dla ciebie." Usłyszałem jej głos. Od razu w sercu zrobiło mi się cieplej. „Kilka dni temu zginął Carl. Coraz częściej zastanawiam się kiedy przyjdzie czas na nas, choć moim marzeniem jest żyć z tobą wiecznie. Nie chciałam tego robić, ale czasami za życia nie mamy odwagi wypowiedzieć niektórych słów. Jeśli kiedyś umrę, to jest pożegnanie." Usiadłem na podłodze, opierając się o ścianę i słuchając dalej. „Daryl pragnę ci podziękować za wszystko. Dziękuje ci za każdą chwilę spędzoną razem. To były magiczne momenty, kiedy chwytałeś mnie za rękę, albo przytulałeś, a twoje ciepło otulało moje serce. Przez całe moje życie byłeś dla mnie najlepszym przyjacielem, aniołem stróżem i nauczycielem. Nauczyłeś mnie, żeby być silnym i twardym. Lata spędzone z tobą były najlepszymi ze wszystkich. Kiedy przywołuję wspomnienia o tobie, oczyma wyobraźni widzę jak zawsze chroniłeś mnie za wszelką cenę. Przy tobie nigdy nic mi nie groziło... Jeśli nie żyje wiedz, że tak miało być. Proszę nie bądź smutny i nie płacz. Zajmij się najbliższymi i zapomnij o mnie. Nie chcę, żebyś cierpiał. " Stwierdziła ciepłym głosem. -Oj Lilly, jak mi ciebie brakuje...- Szepnąłem do siebie przez łzy. „Daryl kocham cię najmocniej na świecie i nigdy nie zawahałabym się zginąć dla ciebie." Orzekła i nastąpiła cisza. To było ostatnie zdanie. Te ostatnie zdanie idealnie odzwierciedlało tą całą sytuacje. Lilly zginęła ratując mnie. A to ja powinienem zginąć ratując ją. Była najcenniejszym co mnie spotkało. Nagle po domu rozległo się stukanie do drzwi. Wytarłem oczy i wstałem. -Kto to?- Wrzasnąłem. -To ja, Michonne. Mogę wejść?- Spytała. Nie odpowiedziałem. Po chwili kobieta weszła rozglądając się. -Zaopiekujesz się przez kilka dni chłopcami?- Spytałem łamiącym się głosem podnosząc wzrok na Michonne. W jej oczach również zebrały się łzy. Kobieta podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno. Najpier Rick, teraz Lilly, a kto będzie następny?
• miesiąc później •
Juls wyzdrowiał z zakażenia. Nie powiedziałem synom o tragedii. Okłamałem ich. Powiedziałem, że mocno się z mamą pokłóciliśmy i zdecydowała się odejść. Wyprowadziliśmy się z Alexandrii. Miałem za dużo wspomnień związanych z Lilly i tym osiedlem. Z chłopcami i psem zamieszkaliśmy w opuszczonym domu w lesie. Zacząłem ich uczyć walczyć, polować i naprawić sprzęt. Chcę, żeby wyrośli na lepszych mężczyzn ode mnie, aby byli silniejsi. -Dlaczego pozwoliłeś jej odejść?- Spytał Joseph z łzami w oczach. -To nie tak jak myślisz...- Zacząłem mówić podchodząc do syna. -Zostaw mnie!- Krzyknął, kiedy chciałem go przytulić. -Ona nie żyje! Nawet nie wiesz jak jest mi trudno!- Krzyknąłem z łzami w oczach. Nie wytrzymałem. Chłopiec, gdy to usłyszał przytulił się do mnie wycierając mokre oczy w moją koszule. -Musisz być silny. Mama by tak chciała.- Powiedziałem do syna.
• Nasz wymiar •
W pewnym momencie obudziłem się. Byłem cały spocony, a serce waliło mi jakbym przebiegł maraton. Podniosłem się i usiadłem na brzegu łóżka. -Co się stało?- Spytała zaspana Lilly przykładając mi dłoń do czoła. -Jesteś rozgrzany i spocony.- Stwierdziła. -Miałem strasznie realistyczny sen.- Odparłem. -Co? Myślałam, że Daryl Dixon niczego się nie boi.- Zaśmiała się zapalając lampkę. -Był koniec świata. Zmarli wracali do żywych, ty byłaś w ciąży. Mieliśmy dwóch synów i przyjaciół, którzy byli jak rodzina. Przeżyliśmy tam kilkanaście lat. Na końcu zginęłaś zostawiajac mnie z dziećmi.- Powiedziałem spoglądając na dziewczynę. Lilly podnosiła się i przytuliła się do moich pleców. -Nigdzie się nie wybieram. Nie zostawię cię.- Szepnęła.
Dziękuje, za przeczytanie tej książki.
CZYTASZ
I would die for you - Daryl Dixon/TWD
FanficOjciec Lilly, zaprzyjaźnia się z Darylem Dixonem, który mieszka w sąsiedztwie. Obie rodziny nie są zamożne. Ojciec dziewczyny daje Darylowi robotę przy naprawie motorów gdzie chłopak może zarobić. W zamian Daryl poluje i przywozi rodzinie zwierzynę...