Ja pójdę z Michonne. Wy pilnujcie tyłów.- Stwierdził Rick wyciągając pistolet i po cichu wchodząc do środka budynku. Michonne podążyła za nim. Gdy zniknęli, Daryl podszedł do furgonetki. Obszedł ją dookoła, bacznie się przyglądając.
-Myślisz, że coś jest w środku?- Spytałam podchodząc do niego.
-Dobrze by było.- Stwierdził otwierając furgonetkę, co moim zdaniem było bardzo nierozważne.
-Mogłaby to być pułapka. Nie możesz tak pochopnie podejmować decyzji...- Gdy zobaczyłam jedzenie i picie, w środku chciałam odszczekać te słowa. Dixon wskoczył do środka i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
-Rzecz w tym, że ja podejmuję najlepsze pochopne decyzje.- Stwierdził. Uśmiechnęłam się do niego.
-Daryl, Lilly, chodźcie musicie coś zobaczyć.- Zawołała Michonne. Weszliśmy za nią do budynku, a później do mieszkania. Na środku siedział związany mężczyzna, a nad nim stał Rick. Mężczyzna ten był niepokojąco czysty, ogolony, dobrze ubrany i nie śmierdział.
-Miło was w końcu spotkać. Jestem Aaron i przybywam w pokoju. Mamy obóz, nie daleko, na zachód, ale jest nas bardzo mało. Mamy domy, oczyszczalnie ścieków, panele słoneczne. Jesteśmy samowystarczalni. W plecaku mam zdjęcia. Wyciągnijcie je i sami zobaczcie.- Stwierdził z zauważalną nadzieją w oczach. Rick wyjął zdjęcia z plecaka i zaczął je oglądać, następnie podał je mi i Darylowi.
-Mają wysoki płot.- Stwierdziłam spoglądać na Ricka. Mam nadzieje, że chociaż płot przekona go, aby tam pójść. To jest istny raj! Grimes westchnął ciężko.
-Tak, nasz architekt go zaprojektował.- Dodał Aaron.
-Dlaczego mamy ci wierzyć? I skąd masz te zdjęcia? Nie ma na nich ludzi.- Stwierdził Rick.
-Są to stare zdjęcia, ale jak wcześniej mówiłem jest nas bardzo mało. Mogę wskazać wam to miejsce na mapie i pójdziecie to sprawdzić.- Powiedział.
-Jakoś nie mam ochoty na powtórkę z Azylu.- Stwierdził niewyraźnie Dixon.
-Daryl, to może być szansa na lepsze życie.- Stwierdziłam chwytając Dixona za rękę. Mężczyzna spojrzał na mnie przelotnie i mocno zacisnął swoją ciepłą dłoń na mojej.
-Dobrze pójdziemy to sprawdzić, ale jeśli spróbujecie zrobić nam krzywdę, to bez wahania zabijemy was wszystkich.- Stwierdził Rick rozwiązując mężczyznę.
-Nie potrafimy walczyć, ledwo dajemy sobie radę ze sztywnymi.- Stwierdził Aaron, wstając.
-Wskaż gdzie to dokładnie się znajduje.- Orzekł Grimes, podając mężczyźnie mapę. Aaron wskazał dokładnie osiedle.
-To nie jest daleko. Pójdziesz ze mną pierwszy, poprowadzisz nas.- Powiedział Rick.
-A co z furgonetką?- Spytałam. Rick wziął od Aarona mapę i wskazał Darylowi jakąś drogę.
-Weźmiecie auto i pojedziecie tą drogą. Na skrzyżowaniu, niedaleko osiedla, zatrzymanie się i poczekajcie na resztę grupy. Później ukryjemy furgonetkę i wszyscy razem sprawdzimy to osiedle.- Stwierdził.
-Kiedy ruszamy?- Spytał Daryl.
-Teraz. Spakujcie plecaki, wyjedźcie i nigdzie się nie zatrzymujecie. Widzimy się za 3 dni, na skrzyżowaniu.- Stwierdził i zniknął z Michonne i Aaronem.
-To zostaliśmy sami.- Powiedziałam zbliżając swoją twarz do twarzy Daryla.
-Musimy podjechać jeszcze po Jima.- Szepnął. Nie mogłam się powstrzymać i delikatnie go pocałowałam. Bardzo rzadko mamy chwilę prywatności. Mężczyzna chwycił mnie za policzek i zaczął namiętnie oddawać pocałunki. W moim brzuchu zerwało się stado motyli. Jego pocałunki były jak najsilniejszy narkotyk. Po chwili zrobiło nam się tak gorąco, że musieliśmy rozpiąć płaszcze.
-Dokończymy to później. Teraz nie jest odpowiedni moment.- Stwierdziłam szybko oddychając.
-Masz rację. Musimy ruszać.- Odparł podnosząc kuszę. Następnie wyszliśmy i podjechaliśmy pod kamienicę, gdzie była reszta grupy. Połowę jedzenia, które znajdowało się w furgonetce wziął Rick i rozdał całej grupie, na drogę. W środku zrobiło się o wiele więcej miejsca.
-Chyba wiem, gdzie będziemy spać.- Stwierdziłam do Daryla zamykać tylne drzwi od furgonetki.
-W środku furgonetki będzie najrozsądniej.- Odparł wsiadając za kierownicą. Z kolei ja usiadłam obok, z Jimem na kolanach. Nagle Dixon zaczął szarpać skrzynię biegów. W pewnej chwili myślałam, że ją wyrwie.
-Hej, uspokój się.- Powiedziałam chwytając go za nadgarstek.
-Nie moja wina, że ten szajs nie działa.- Burknął uderzając jedną ręką w kierownicę.
-Musisz zręcznie pociągnąć w górę i do siebie.- Stwierdziłam spokojnie. Daryl ponownie odpalił silnik i pociągnął gałkę od biegów tak jak powiedziałam, a auto ruszyło. Wcisnął gaz i powoli ruszyliśmy.
-Dziękuje.- Powiedział przyspieszając.
-Nie ma za co, drugi najlepszy mechaniku na świecie.- Zażartowałam. To oczywiste, że Daryl jest najlepszy, ale byłam ciekawa jego reakcji. Dixon spojrzał na mnie tym swoim przeszywającym wzrokiem, i z lekkim uśmieszkiem.
-Jak to drugim? Na tym świecie to jedynym.- Zaśmiał się.
-Słyszałeś Jim? Tatuś nie nauczy cię grzebać w maszynach, może będziesz uprawiał rośliny jak Maggie, albo będziesz lekarzem jak Carol.- Zaśmiałam się do chłopca. Ten tylko spojrzał na mnie przejęty, swoimi dużymi czekoladowymi oczyma.
-Przecież żartuję, nauczę cię wszystkiego.- Zaśmiał się Dixon tarmosząc brązowe loki chłopca. Jim uśmiechnął się do niego szeroko.
-Tata ta!- Odarł chłopiec.
-Słyszałaś? Powiedział tata! A ciągle, nawet do mnie gadał mama.- Stwierdził podekscytowany Daryl. To niesamowite co dzieci robią z ludźmi. Przytuliłam chłopca.CDN
Drogi przyjacielu nie zapomni o ⭐️🌸👍🏻
🙏🏻 dziękować
+ sorry za błędy 💕
CZYTASZ
I would die for you - Daryl Dixon/TWD
FanfictionOjciec Lilly, zaprzyjaźnia się z Darylem Dixonem, który mieszka w sąsiedztwie. Obie rodziny nie są zamożne. Ojciec dziewczyny daje Darylowi robotę przy naprawie motorów gdzie chłopak może zarobić. W zamian Daryl poluje i przywozi rodzinie zwierzynę...