Szłam przed siebie wpatrzona w ziemię. Rozpłakałabym się, gdyby nie to, że postanowiłam kontrolować swoje emocje i cały czas powtarzałam sobie w głowie "nie rycz". Po moim policzku spłynęła tylko jedna łza, którą od razu starłam. Byłam już dość daleko od domu, ale mimo braku kolejnego krzyku wiedziałam, że mężczyzna ruszył za mną.
- Co taka piękna dziewczyna robi tu sama z taką miną? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos dochodzący ze skraju lasu obok którego się znalazłam. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam, a jakże naszego łowcę smoków.
- Oh, Al. Cześć, nie sądziłam, że kogoś tu spotkam. - uśmiechnęłam się lekko próbując ukryć smutek.
- Poza tym tam. Chyba na Ciebie czeka. - wskazał głową w stronę domu przy którym jak się okazało stał Remus i bacznie się nam przyglądał. Widocznie spłoszył go widok Alehandro.
- On mnie nie obchodzi. - powiedziałam sucho i podeszłam bliżej, a znajomy zrobił to samo.
- Czyli to on popsuł ci humor? - spuściłam wzrok w odpowiedzi. - Jak więc mogę go poprawić? - zapytał podnosząc dłonią mój podbródek.
- Zdaje się, że znasz się na tym lepiej ode mnie. - odpowiedziałam zaczynając spacer wzdłuż lasu.
- Cóż, gdybym nie był tak zajęty smokami, chętnie porwałbym cię na kolację. - dotrzymywał mi powolnego kroku, a ja uśmiechnęłam się na te słowa.
- To miłe, jednak chyba nie byłabym fair wobec siebie, gdybym się na to porwanie zgodziła. - stanęłam na przeciw niego, nadal się uśmiechając. Zrobił krok w przód, przez co stał bardzo blisko i dotykając palcami mojej żuchwy patrzył mi prosto w oczy.
- Chyba? - zapytał pewnie, a ja czułam że jego morski wzrok gdzieś mnie wciąga. Nie mogłam przestać patrzeć w te oczy, jakby mnie zahipnotyzował. - A może jednak? - spytał szeptem i zbliżał się coraz bardziej. Nie mogłam drgnąć, czułam jakbym przestała oddychać, jakby nic nie było zależne ode mnie. Jego twarz już prawie dotykała mojej. Nie potrafiłam nawet powiedzieć "nie", a jego wzrok dusił mnie w tej czasoprzestrzeni.
- Wystarczy. - usłyszałam mocny ton po prawej stronie, a zaraz po nim mężczyzna odwrócił głowę. Nagle poczułam jakby ktoś spuścił kurtynę podczas niesamowitego spektaklu. Jakby ktoś trzepnął mnie patelnią i wszystko nagle wróciło do normy. Znów mogłam się ruszać, mówić i płynnie oddychać. Po tych kilku sekundach zdezorientowania spojrzałam w kierunku już stojących obok siebie czarodziejów.
- Dlaczego nam przeszkadzasz? - zapytał twardo niższy z nich.
- Bo wiem w co pogrywasz. - odparł Lupin i chyba skierował w jego stronę różdżkę, bo Atencio po spojrzeniu w dół od razu się wycofał mówiąc w powietrze ciche "dobra, dobra".
- Do zobaczenia. - rzucił szarmancko przechodząc obok mnie i wszedł w las.
- Mhm, jasne.. - mruknął profesor, jakby chciał powiedzieć "po moim trupie". Zamknęłam oczy na chwilę i otworzyłam, a zaraz potem to powtórzyłam próbując ogarnąć to, co się właśnie stało. Bezskutecznie. Odwróciłam się w stronę Remusa, który stał tam z miną mówiącą: "A nie mówiłem?".
CZYTASZ
Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~
Fanfiction18+ Natt, a właściwie Natasha White. Zwykła dziewczyna o trudnym życiu. Cóż, trudno.. Wojna minęła, zagrożenia nie ma. Pojawiło się jednak coś innego. Coś bardziej niebezpiecznego. Coś czego nie powinno być. Miłość, która nie może istnieć.. początek...