- Dobra, ale gramy w Makao. - przetasowałam karty po raz kolejny, oby ostatni. - To jedyna gra, w którą jestem dobra, a nie zamierzam ciągle przegrywać. - dwoje już i tak rozbawionych się zaśmiało, ale mężczyzna po mojej lewej nadal był nieco zestresowany.
- Spoko, w razie wu zawsze można kłamać albo odmówić wykonania wyzwania. - Lu chyba dlatego wcale się tym nie przejmowała, gdy potrzebowała - kłamała. Rozłożyłam już wszystkie karty i odstawiłam resztę na bok, gdy Syriusz znów przerwał.
- Stoop! Masz rację. - skierował się do Lu, co jeszcze bardziej nas zdziwiło, bo rzadko kiedy zgadzał się z jej zdaniem. - Dlatego.. Zrobimy to po staremu. - Black spojrzał chytrze na Lupina, przez co my wymieniłyśmy zdziwione spojrzenia nie wiedząc o co chodzi i nieświadome tego w co się wpakowałyśmy, czekałyśmy na dalszy rozwój wydarzeń. Przetrawienie tej informacji zajęło Remusowi zaledwie kilka sekund po czym zaczął gwałtownie kiwać głową na nie.
- Nie ma szans. - widocznie nie był zadowolony z pomysłu przyjaciela.
- No dawaj, dawno tego nie robiliśmy. - teraz byłyśmy jeszcze bardziej zagubione w tym wszystkim.
- Nie. - wydawał się twardy i nieugięty, w dodatku zapewnie słusznie.
- A można wiedzieć o co chodzi? - zapytałam niepewnie, bo sama nie byłam przekonana czy chcę to wiedzieć.
- Mamy stratą taktykę, jeszcze ze szkoły, na to żeby nie móc kłamać i musieć wykonać wszystkie zadania, aż do końca trwania gry "prawda czy wyzwanie". - Syriusz był widocznie podekscytowany, za to nawet Lu tym razem zrzedła mina. Ja za to byłam chyba po prostu przerażona.
- Nigdy o tym nie słyszałam. - odparłam na co dziewczyna mi przytaknęła.
- Bo to bardzo stare zaklęcie. Właściwie tylko Luniek zna je w pełni.. W końcu sam je wymyślił. - teraz szczena opadła mi do podłogi. Obie spojrzałyśmy na niego z niedowierzaniem.
- Naprawdę stworzyłeś własne zaklęcie? - byłam w szoku, że nawet nigdy o tym nie wspomniał.
- Stare dzieje, z resztą tylko na prośbę reszty huncwotów. - mimo to, nadal był widocznie przeciwny.
- Zawsze mogę powiedzieć parę słów za dużo.. Bez zaklęcia.. - Syriusz mamrotał pod nosem jakby sam do siebie, ale wszyscy wiedzieliśmy, że kieruje to do Lupina. Gdyby wzrok mógł zabijać to Black z pewnością byłby już martwy. Ale nawet ja znałam go na tyle, żeby wiedzieć, iż Remus nie ma wyjścia i tym razem musi się zgodzić, jeśli nie chce żeby jego tajemnica wyszła na jaw. Choć z drugiej strony Syriusz jest jego najlepszym przyjacielem i wątpię, żeby chciał aż tak mu dokuczyć. Remus zamyślił się chwilę, a my wymieniałyśmy się zaniepokojonymi spojrzeniami. W końcu mężczyzna wyjął różdżkę zza szafki i wystawił rękę do środka zatrzymując ją w powietrzu.
- Połóżcie dłonie na mojej. - powiedział sucho, co Syriusz zrobił jako pierwszy. Mimo niepokoju ogarniającego całe moje ciało zrobiłam co oni, a Lu zaraz po mnie. Lupin skierował koniec różdżki nad nasze dłonie i zaczął mamrotać po cichu swoje zaklęcie. Tym razem mówił tak cicho, że nie byłam w stanie zrozumieć ani słowa. Gdy kończył biały błysk wypełnił cały pokój, po czym rozmył się z powietrzem. Odłożył różdżkę, a my zabraliśmy ręce. - Od tej chwili nie wyjdziemy z tego pokoju, jeśli ktoś skłamie lub nie wykona swojego zadania. - chwycił i wypił pół swojego kieliszka.
- O matko.. - szepnęłam i też chwyciłam za kieliszek, a Lucy głośno przełknęła ślinę.
- No to co.. - Syriusz pocierał o siebie ręce, jakby był politykiem i miał się zaraz napić w godzinach pracy. - Gramy?..
CZYTASZ
Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~
Fanfiction18+ Natt, a właściwie Natasha White. Zwykła dziewczyna o trudnym życiu. Cóż, trudno.. Wojna minęła, zagrożenia nie ma. Pojawiło się jednak coś innego. Coś bardziej niebezpiecznego. Coś czego nie powinno być. Miłość, która nie może istnieć.. początek...