*już dobrze*

422 38 10
                                    

Było za trzy szósta, gdy po pożegnaniu i podziękowaniu za wszystko panu Arthurowi weszłam na stację. Zerknęłam na bilet i ruszyłam szybkim krokiem w stronę najbliższego peronu ciągnąc za sobą bagaż. Dosłownie moment przed odjazdem wsiadłam do pociągu i znalazłam sobie wolne miejsce na końcu przy oknie.

- A teraz osiem godzin jazdy.. - mruknęłam do siebie pod nosem wpatrując się szybę. To było moje ulubione zajęcie podczas podróży - patrzenie na przemijającą naturę zatapiając się w swoich myślach lub marzeniach. Pech chciał, że w tym momencie moją głowę zajmowała tylko jedna osoba, o której bardzo nie chciałam teraz myśleć..

Czas zleciał mi na czytaniu, marzeniu, a nawet chwili snu, więc jakoś udało mi się dotrzeć do celu bez położeniu się na torach przy którejś ze stacji. Gdy w końcu mogłam wyjść z tej maszyny na peronie czekała już na mnie opiekunka z domu dziecka. I znów to samo, udawanie normalnego mugola. Nie wiem która część jest trudniejsza, normalnego czy mugola?

Kolejne kilkadziesiąt minut jazdy, całe szczęście, że ośrodek jest na obrzeżach miasta, przynajmniej sowy są mniej zauważalne i mam nieco zieleni do spacerowania. Weszłam do budynku, mając w głowie tylko dwie pozytywne myśli na jego temat. Po pierwsze, że to ostatni mój pobyt tutaj, a od skończenia osiemnastu lat będę wreszcie wolna. A po drugie, że zobaczę kogoś za kim tak tęskniłam, i którego szczerze kochałam.. Wychowawczyni ustalała coś z dyrektorką, a ja udawałam, że ich słucham do momentu, gdy..

- Natt! - usłyszałam znajomy głos za plecami, na który natychmiast się odwróciłam. Szczęśliwa jedenastolatka biegła już w moim kierunku.

- Lila! - krzyknęłam kucając, a dziewczynka wpadła w moje ramiona prawie mnie wywracając. Przytuliła mnie ją mocno i wręcz musiałam się wysilić, aby nie uronić żadnej łzy. Kiedy wojna czarodziejów zaczęła się na dobre napisałam do niej ostatni raz i ostatni raz dostałam odpowiedź. Nie mogłam dłużej wysyłać jej sowy, bo ktoś mógł ją śledzić i do niej dotrzeć. Z drugiej strony nie miałam pojęcia czy jeszcze ją w ogóle zobaczę.

- Dobrze, chodźcie, bo za chwilę obiad. - nauczycielka uśmiechnęła się i zaprowadziła do naszego pokoju. Dlaczego taka stara baba jak ja mieszka z dzieckiem zamiast z innymi nastolatkami? Historia wbrew pozorom jest dość prosta. Trafiłam tu mając prawie czternaście lat, akurat nie mieli wolnego łóżka w mojej kategorii wiekowej, więc przydzielili mnie do siedmiolatki, którą przyjęli tydzień wcześniej. Była sama w dwuosobowym pokoju i do nikogo nie odzywała się ani słowem. To mnie zaufała jako pierwszej, choć do tej pory nie wiem czy to był słuszny wybór. Po kilkunastu dniach, gdy chcieli nas rozdzielić same poprosiłyśmy, aby tak już zostało. Najbardziej martwiłam się, że będzie sama, gdy wyjadę. Po moich namowach na szczęście znalazła sobie koleżankę, ale nie pozwoliła nikomu zająć mojego miejsca. Wydaje się, że miesiąc to bardzo mało na takie przywiązanie.. Ale to bardzo dużo dla dwójki samotnych, cierpiących dzieci. Początkowo stała się dla mnie ważna, a później najważniejsza. To dla niej postanowiłam, dla niej musiałam żyć. Jest dla mnie jak młodsza siostra i zrobię wszystko, aby nikt jej nie skrzywdził. Kobieta zamknęła za nami drzwi, a ja postawiłam walizkę pod ścianą i usiadłyśmy na jej łóżku. Dziewczynka przyglądała mi się przez chwilę, aż w końcu zadała pytanie.

- Co Ci się stało? - zrobiła grymas wiedząc, że to musiało boleć. Dotknęłam instynktownie jednej z ran na twarzy.

- Nic takiego. Lepiej opowiadaj mi wszystko, tak długo Cię nie widziałam. - przyjrzałam się jej uważnie. Byłam w szoku jak bardzo urosła. Niebieskie oczy wydawały mi się jeszcze większe, a blond włosy miała już do pasa. Niesamowite..

- Ja? To ty mów co się działo, w styczniu napisałaś, że nie będziesz mi więcej wysyłać listów, bo to niebezpieczne. Co się stało, martwiłam się. - na jej słowa moje usta automatycznie wygięły się w dół. Fakt, nie wyjaśniłam jej co się dzieje, ale nawet nie mogłam. Co innego opowiadać jej o najpotężniejszym czarodzieju, którego pokonało dziecko jako bajkę, a co innego powiedzieć, że on wrócił i chce zawładnąć światem.

- Ważne, że już wszystko dobrze. - wtuliła się we mnie, gdy zaszkliły jej się oczy. - Już dobrze.. - szepnęłam raz jeszcze gładząc ją po głowie. - Już dobrze.. - powtórzyłam niemo przekonując samą siebie..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz