*spotkanie*

211 13 5
                                    

Nie byłam w stanie jeść. Skubnęłam tylko co nie co i tłumaczyłam się znajomym bólem brzucha. Nerwy wręcz zjadały mnie od środka. Miałam żal do siebie, że zamiast cieszyć się przydziałem Lili, myślę o swojej niedoszłej miłości. Miałam dużo czasu, żeby to przemyśleć. Ba, nie miałam wyjścia, bo myślałam o tym nieustannie. Pogodziłam się z faktem, że go pokochałam.. Nadszedł czas, aby pogodzić się jego stratą. Tylko dlaczego nie myślenie o nim jest tak trudne?..

Kolację przesiedziałam w ciszy, zastanawiając się co robić dalej. Jak będą wyglądały lekcje z nim. Jak tylko go widzę, coś mnie paraliżuje. Pierwszy mój odruch to ucieczka. Ale w końcu skończą mi się drogi ewakuacyjne.. Co wtedy?

- Halo, jesteś tam? - z transu obudził mnie głos Harrego.

- Hm? - podniosłam głowę zdezorientowana.

- Omawiamy tu właśnie plan na największą, rozpoczynającą imprezę, a ty się wyłączasz? - zaśmiali się, a ja lekko się uśmiechnęłam.

- Wszystko w porządku? - Herm położyła dłoń na mojej w geście wsparcia.

- Tak, tak, jasne. Zamyśliłam się. - uśmiechnęłam się szerzej próbując zatuszować moje rozterki. - To co z tą imprezą?..

[...]

Kwadrans później wychodziliśmy już z Wielkiej Sali i mogliśmy rozejść się do swoich dormitoriów. Lila poszła wraz z pierwszoroczniakami do wieży Gryffindoru. Jutro sobota, więc od rana chciałam jej zrobić oprowadzanie po zamku. Jeśli może być do przodu o tą wiedzę, to czemu nie. Przez chwilę szłam ze swoimi przyjaciółmi, lecz chwila nieuwagi sprawiła, że zgubiłam ich w tłumie. Wyrwałam się z grupy innych nastolatków w pierwszy wolny, boczny korytarz. Zrobiłam kilka kolejnych kroków i przeszłam pierwszy zakręt, aż gwar rozmów niemal ucichł, a ściany oświetlał tylko blask księżyca za oknem. Podeszłam bliżej, aby nacieszyć się tym widokiem. Minęło kilkanaście sekund, aż poczułam, że ktoś jest niedaleko. Zerknęłam na ziemię i ujrzałam czyjś cień zatrzymujący się za mną.

- Natt.. - cichy męski głos sprawił, że przeszły mnie ciarki. Przęłknęłam głośno ślinę, lecz nie byłam w stanie się obrócić. Wciąż patrzyłam w okno, tym razem jednak tępym, nic nie widzącym wzrokiem. - Możemy.. - położył dłoń na moim ramieniu, co automatycznie uruchomili we mnie procedurę alarmową. Odwróciłam się odsuwając od niego jednocześnie. Znów, po tak długim czasie był tak blisko mnie. Patrzyłam w jego tęczówki, lecz chyba wciąż jeszcze do mnie nie docierało, że tu jest. - Proszę.. - wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja cofnęłam się jeszcze bardziej obijając jednocześnie o ścianę.

- Nie. - nie myślałam nawet nad tym co robię, to był automat. Patrzył na mnie przeszklonymi oczami. Miałam żal do niego, a jednocześnie to jego było mi żal.

- Nic nie rozumiem, zniknęłaś bez słowa..

- Przyjąłeś propozycje Dumbledore? - przerwałam mu odbiegając od tematu.

- Tak. Syriusz również. - był zaskoczony, lecz odpowiadał.

- Więc od dziś znów jesteś moim profesorem. A ja twoją uczennicą. - stwierdziłam wciąż twardo, choć serce mi pękało.

- To prawda, ale.. - czułam jego bezradność i niezrozumienie, ale nie mogłam inaczej. Z trudem powstrzymywałam łzy.

- Więc tego się trzymajmy. To koniec. - mówiąc to już nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Ruszyłam gwałtownie czując krople na swoim policzku. Chciałam go minąć i uciec stamtąd jak najszybciej. Nie zdążyłam jednak zdobić dwóch pełnych kroków, gdy poczułam silny opór, który przygniótł mnie do ściany. Remus zatrzymał mnie jedną ręką. Jego dłoń wciąż spoczywała na mojej klatce. Patrzył chwilę jakby w transie, aż wreszcie prawie wykrzyczał.

- Wytłumacz mi, o co tu chodzi. Co zrobiłem źle?! Co mam zrobić, żebyś przestała przede mną uciekać? - zdezorientowany i zmęczony, tak mogłabym go wtedy opisać. Zamilkłam zupełnie. Pojedyńcze łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Podniosłam wzrok, jego twarz też była już mokra. Płakałam coraz bardziej osuwając się po ścianie. Czułam jak mnie łapie i przytrzymuje, abym nie upadła. Był blisko, coraz bliżej. Znów spojrzałam mu w oczy. Płakał. Płakał razem ze mną. Złapałam dłońmi za jego koszule na torsie i ścisnęłam ją gniotąc cały materiał. Trzymałam się go najmocniej jak mogłam. Z bezsilności.. Poczułam jak kładzie dłoń na moim policzku i otula nią moją twarz. Wtuliłam się w nią bardziej przez co drugą dłonią objął moją szyję. - Proszę.. - szepnął zbliżając swoje usta do moich. Zamknęłam oczy, gdy nasze wargi się dotknęły i mokre od łez wymieniły krótki pocałunek. Był piękny, choć tak bolesny..

- Nic, nic już nie można zrobić Remusie.. - wyszeptałam, gdy patrzył mi prosto w oczy. Pogłaskałam go ostatni raz po policzku i ostrożnie wstałam. Odeszłam wycierając twarz ze słonej wody. Nie odwróciłam się za siebie. Nie mogłam. I już nie chodzi tylko o tamtą dziewczynę. To wciąż boli, lecz od dziś znów jest moim profesorem. Więc nie możemy już sobie na to pozwolić. Mimo, że bardzo tego chcemy. A to boli jeszcze bardziej..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz