*za wszystko albo za nic*

493 33 14
                                    

- Czy możemy zakończyć to przesłuchanie? - spytałam zniecierpliwiona po setnym pytaniu Lucy.

- Właściwie, to ja muszę już lecieć. - Dominic uśmiechnął się i wstał od stołu.

- To ja Cię odprowadzę. - dodałam robiąc to samo przy okazji uciszając wzrokiem Syriusza, który właśnie chciał coś powiedzieć.

- Czekajcie, zapakuję Ci ciasta. - Pani Molly poleciała do kuchni, a my weszliśmy do salonu.

- Naprawdę nie trzeba! - krzyknął za nią, lecz nie zwróciła na to najmniejszej uwagi.

- Lepiej się nie kłócić. - zaśmiałam się kładąc dłoń na jego przedramieniu. Chwilę później zjawiła się przed nami ciocia i wręczyła mu ogromne tekturowe opakowanie zawinięte folią. Próbował się sprzeciwiać jeszcze nie wiedząc, że jej nie da się sprzeciwić.

- Bierz, nie cuduj, chociaż tyle za Twoją pomoc. - tu spojrzała na mnie pobłażliwie na co się zaśmiał, a ja prychnęłam wywracając oczami. W końcu zeszliśmy na dół, a po założeniu przeze mnie bluzy wyszliśmy na zewnątrz.

- Dziękuję Ci za pomoc.. I przepraszam za nich. - stanęliśmy kilka kroków od drzwi oświetlani blaskiem księżyca.

- Nie szkodzi. Moi rodzice zrobiliby to samo, tylko co chwilę Ci jeszcze mówili jaka jesteś piękna. - zaśmiał się lekko pocierając dłonią kark, gdy zdał sobie sprawę z tego co powiedział. Automatycznie wbiłam wzrok w ziemię przeczesując palcami włosy z zawstydzenia.

- Dziękuję. - odparłam w końcu zapewne już zarumieniona. - Za wszystko. - dodałam z uśmiechem.

- Czysta przyjemność. - odwzajemnił go i chyba przez chwilę się wahał, ale postanowił kontynuować. - Długo tu.. Pomieszkujesz?

- Długo. - rzuciłam krótko. - Ale jutro się wyprowadzam. - spojrzałam na księżyc i zmrok dookoła. - A właściwie to chyba dzisiaj.

- Tak więc.. Mam szansę na twój nowy adres? - spytał dość bezpośrednio co nie wiem czemu chyba mi zaimponowało. Zamyśliłam się na moment. Czy chcę mu go dać? W końcu jadę do sierocińca, a on nawet o tym nie wie. Choć skoro nie wie..

- Masz długopis?

- Jestem kelnerem, długopis to podstawa. - wyjął go z kieszeni śmiejąc się. - Ale notatnik został. - dodał przeszukując spodnie.

- No cóż.. - zaśmiałam się biorąc go od niego i zapisując adres na ręce, którą wystawił. - Tylko nikomu go nie przekazuj. A sowę wysyłaj późnym wieczorem. - zaznaczyłam po skończeniu tego tatuażu.

- Nie ma problemu. - cały czas delikatnie się uśmiechał. Chyba nie widziałam dzisiaj jego obojętnej miny. - I to ja dziękuję. - wykorzystał małą odległość jaka nas dzieliła i pocałował mnie w policzek. - Za wszystko. - szepnął i nim zdążyłam się w tym zorientować już go nie było. Szczerząc się sama do siebie z jego długopisem w ręce szłam w stronę drzwi wejściowych. Zatrzymując się przed nimi usłyszałam szepty z zewnątrz. No jasne.. Otworzyłam je szybkim ruchem i ujrzałam ledwo utrzymujących równowagę przyjaciół.

- Widzę, że jak chcecie to potraficie się dogadać. - stwierdziłam mijając Lu i Black'a.

- Długo Cię nie było.. - dziewczyna zaczęła się tłumaczyć, lecz o dziwo nie byłam wcale zła. Dominic niesamowicie poprawił mi humor.

- Poza tym, nie powiedziałaś czy znalazłaś Remusa. - a Syriusz tym zdaniem go właśnie zjebał.

- Nie. - odparłam szorstko niemalże natychmiast. - Nie weszłam do środka. - po tym krótkim festiwalu kłamstwa wbiegłam po schodach na górę i zatrzasnęłam za sobą drzwi od mojego pokoju. Ściągnęłam ogromną walizkę leżącą na szafie prawie się przy tym zabijając, a potem rzuciłam ją na łóżko. Nie zostanę tu ani jednego dnia dłużej. Nie z nim pod jednym dachem. Nie minęła chwila, gdy moja najlepsza przyjaciółka wpadła do pomieszczenia, jednak tym razem ostrożnie je zamykając.

- Co się stało? - spytała łapiąc powietrze. Odwróciłam się do niej czując jak szklą mi się oczy, a gula w gardle nie pozwala swobodnie oddychać..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz