*W tym opowiadaniu Remus nie ma syna, a Tonks nie była jeszcze jego żoną. I jak widać przeżył, tak samo jak Syriusz.*
~~~~~~~~
Już wieczór. Jutro o 13:00 miał przyjechać Remus. Ehh.. Strasznie mu współczuję. Stracił w końcu swoją miłość. Wiem co czuję, bo ja również ją straciłam. Spotykałam się z Fredem przez kilka tygodni, dlatego do tej pory żaden dzień nie odbył się bez mojego płaczu.. Płaczu, o którym nikt nie wiedział..
Jednak bałam się spojrzeć Lupinowi w oczy. Przed ostateczną walką mieszkał wraz z Nimfadorom razem z nami. Mimo niebezpieczeństwa jakie czekało na nas z każdej strony na jego twarzy widać było uśmiech, a w oczach paliły się płomyki nadziei. Widziałam go dwa razy po wojnie. Na jego twarzy nie było widać żadnych uczuć, a w oczach panowała pustka. W tym roku będzie kończył 38 lat. Nie wiem czy w ogóle planuję obchodzić swoje urodziny. Choć muszę przyznać, że mimo to wpasowuje się w mój gust. Wojna zmieniła go nie tylko psychicznie, ale też fizycznie. Jest bardziej wysportowany. Nie jest jednak przesadnie zbudowany, można powiedzieć, że wręcz idealny. Z tego co wiem zapuścił nieco włosy, przez co wydają się jeszcze bardziej brązowe i gęste. Ma też lekki zarost, ale nie zdziwię się jeśli przyjedzie w niezupełnym ogarnięciu. Zawsze pomagał mi w ciężkich sytuacjach, więc teraz ja chciałabym pomóc jemu. Boję się jednak mówić o tym co się stało. Nie chce tego pogorszyć. Może już się pogodził ze swoją stratą? Ta.. Pewnie tak samo jak ja. Dla ludzi, wszystko jest ok, gdy jestem sama, chcę umrzeć..
CZYTASZ
Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~
Fanfiction18+ Natt, a właściwie Natasha White. Zwykła dziewczyna o trudnym życiu. Cóż, trudno.. Wojna minęła, zagrożenia nie ma. Pojawiło się jednak coś innego. Coś bardziej niebezpiecznego. Coś czego nie powinno być. Miłość, która nie może istnieć.. początek...