*nowy rozdział*

286 21 3
                                    

- Okej.. Nas, tak jakby.. Chyba coś łączyło. Podczas wojny zginął.. - zająknęłam się na myśl o wypowiedzeniu imienia Freda. - Mój chłopak. - kątem oka widziałam, że zwrócił się z uwagą w moją stronę, lecz ja dalej twardym wzrokiem gapiłam się w ścianę. - I jego narzeczona. Gdy to wszystko minęło przyjechał do nas, przyjaźniliśmy się, a to cierpienie chyba nas.. Zbliżyło. - łza pociekła mi po policzku. - Ale jak widać.. - dodałam szybko z parsknięciem wycierając ręką twarz. - Wszystko już się skończyło. - po kilku sekundach odważyłam się na niego spojrzeć, a jego reakcja tym bardziej mnie zaskoczyła. Delikatnie ujął w dłoni moją twarz i pogładził ją kciukiem. Po chwili przysunął się bliżej i po prostu mnie przytulił. Zaczęłam się rozluźniać, więc położyłam głowę na jego ramieniu i zatopiłam się w tym uścisku. Nawet nie wiedziałam, że jest mi to tak potrzebne..

[...]

- Lila, wszystko już spakowałaś?! - krzyczałam do dziewczynki, która siedziała w łazience.

- Jeszcze tylko to. - odparła wchodząc do pokoju i podchodząc do łóżka. Dopięłam swoją walizkę i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nadszedł długo przez nas wyczekiwany dzień wyjazdu, na który jak widać nie zupełnie się przygotowałyśmy.

- Jeszcze trochę, a spóźnimy się na pociąg. - złapałam za rączki naszych dwóch walizek i wyniosłam je na korytarz.

- No już idę. - wróciłam po swój plecak i poczekałam, aż jedenastolatka założy swój. Razem stamtąd wyszłyśmy, a ja ostatni raz rzuciłam okiem do wewnątrz i zatrzasnęłam za nami drzwi. Chwyciłam za bagaże i ostatni raz jak wychowanka tego domu dziecka przemierzałam jego korytarze. Na zewnątrz czekał już nasz najmłodszy opiekun, który jednocześnie stał się moim dobrym kolegą. Zabrał ode mnie rzeczy i zapakował je do taksówki.

- To co, w końcu będziesz wolna? - zapytał po czym oboje mocno się przytuliliśmy.

- Nie martw się, wrócę tu jeszcze po małą. - szepnęłam zanim pozwolił mi się od siebie oderwać.

- Idziesz?! - usłyszałam wołanie Lili z samochodu. Uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i mijając poklepałam po ramieniu.

- Dziękuję za wszystko. - dodałam otwierając drzwi.

- Do zobaczenia. - uśmiechał się, choć wiedziałam że będzie tęsknił. Tak samo jak ja. Zawsze mogłam na niego liczyć. Jako jedyny z tutejszych wychowawców nie miał nawet trzydziestki, może dlatego tak mnie rozumiał. Widziałam przez tylnią szybę jak macha nam na pożegnanie.

- Czas zacząć nowy rozdział. - położyłam swoją dłoń na jej, a dziewczyna z widocznym na twarzy szczęściem oparła o mnie głowę..

Dotarłyśmy na peron, a podróż pociągiem potrwała następne kilka godzin. W końcu jednak zatrzymał się na końcowej stacji, gdzie prawdopodobnie czekał już na nas pan Arthur. Było już późne popołudnie, gdy delikatnie budziłam śpiącą obok jedenastolatkę. Przez te dwa miesiące zauważyłam też, że stała się bardziej otwarta. I o dziwo jest dużo bardziej wygadana i rezolutna, niż ja w jej wieku. Choć, może to spędzanie czasu ze mną jako nastolatką tak na nią wpłynęło. Tak czy siak, cieszę się że nie będę musiała się o nią martwić. Mam jedynie nadzieję, że nie będę za często wzywana na dywanik do dyrektora. Na zewnątrz zobaczyłam już dobrze mi znany samochód, a przy nim czekającego mężczyznę. Zaczął iść w naszym kierunku, gdy tylko zauważył mnie na horyzoncie.

- Witaj dziecko. - puściłam bagaże, które potem ode mnie odebrał i wtuliłam się w jego rozłożone ramiona. - Tęskniliśmy za tobą. - dodał zgniatając moje żebra.

- Ja też, bardzo. - oderwałam się w końcu od niego i spojrzałam na lekko skrępowaną dziewczynkę. - Tak, a to jest Liliana Jones. Nasza nowa uczennica. - sugestywnie się uśmiechnęłam, co pan Weasley powtórzył w komiczny sposób. Zaczęłam się śmiać podchodząc do siostry. - A to pan Arthur Weasley, mój i od teraz także twój przyszywany wujek. - zrobiłam króliczki palcami, a on wyciągnął do niej dłoń.

- Dzień dobry królewno.

- Dzień dobry. - odparła trochę niepewnie.

- Trzeba dać jej trochę czasu, aż się rozkręci. - wtrąciłam pakując się do auta.

- Jakbym widział Ciebie na początku. A teraz popatrz jaka rozkręcona. - usiadł za kierownicą śmiejąc się, a my na tyle.

- Ejj! - parsknęłam ze śmiechem zamykając drzwi..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz