Przeszłam właśnie samą siebie. Serio! Haha, sam rozdział ma całe.. UWAGA.....
*********
Z góry przepraszam za błędy, ale nie chciało mi się go sprawdzać! (Chociaż pisze na kompie i podkreśla mi źle napisane wyrazy, a ja je od razu poprawiam... Idiotka ze mnie.. Dobra, trudno. Miłego czytania!)
*********
Patrzyłam na drzewo rosnące przed domem cały czas analizując to co przed chwilą usłyszałam. Czyli to znaczy, że to naprawdę nie był sen? To się wydarzyło? JA całowałam się z REMUSEM? To wydaje się tak odległe, że aż niemożliwe. A jednak. Spojrzałam znów w miejsce, gdzie stał mój niedoszły kochanek, ale usłyszałam już tylko trzask drzwi. Po chwili wstrząsu emocjonalnego ogarnęłam się i wybiegłam za nim. Zbiegałam po schodach, gdyż nie zastałam go w jego pokoju i zaczęłam krzyczeć nie myśląc nawet, że dom mogą obecnie zajmować wszyscy jego mieszkańcy.
- Remu..! - zamknęłam się, gdy stanęłam na podłodze w salonie i zobaczyłam, że wszyscy obecni, czyli Hermiona z George'm, państwo domu, Harry, Ginny i Ron oraz Remus z Syriuszem patrzyli na mnie. Na szczęście z opresji uratowała mnie Lucy, która nie wiem jakim cudem nagle pojawiła się w pokoju. Podbiegła do mnie i uścisnęła, po czym zimnym spojrzeniem prześledziła tłum gapiów.
- Może wyjdziemy NA SPACER. - zaznaczyła głośniej po czym wszyscy wrócili do swoich zajęć. Ostatni raz rzuciłam smutne spojrzenie na Lupina, który z tego co usłyszałam również został wyciągnięty na dwór przez Blacka. Lucy zatrzymała się dopiero jakieś dwadzieścia metrów od domu i po rozpatrzeniu mojego nastroju od razu poinformowała mnie o swojej wiedzy. - Wiem już wszystko. Ty naprawdę się z nim przespałaś? - zamurowało mnie.
- Co? Nie! Nie spałam z nim, to znaczy spałam, ale jakby nie?.. - plątałam się między słowami. Tak właściwie to jak to można nazwać? Niby z nim spałam, ale przecież nie tak. Chyba nie.. - Skąd ty to w ogóle wiesz?
- Wiem wszystko. Powinnaś się domyślić że mając MNIE za przyjaciółkę nie będzie żadnych sekretów... Tylko zastanawia mnie jedno... Dlaczego nigdy nie słuchasz moich rad?! Nattu on jest dużo starszy... Nie możesz od tak sobie sypiać z ludźmi. Po za tym... Nadal mu nie ufam.. - stałam i powtarzając sobie w głowie jej słowa próbowałam ogarnąć też jej liczne gestykulacje. Kiedy dotarł do mnie sens tej wypowiedzi zaczęłam się tłumaczyć.
- Co? Czekaj! To nie tak. Posłuchaj.. - zaczęłam jej wszystko opowiadać od samego początku, włącznie z tym, co wydawało mi się snem oraz tym w jaki sposób dowiedziałam się, że wcale nim nie był. W między czasie zdążyłyśmy dojść nad jezioro, a kiedy usiadłyśmy na małym pomoście, na który często razem przychodziłyśmy skończyłam gadać. Lucy chyba przeanalizowała wszystko co usłyszała po czym spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Pojebało cie? - patrzyła się na mnie jak na idiotkę, a ja jak idiotka się poczułam. - Mogłaś od razu powiedzieć, a nie robisz jakieś sniki fiki akcje... Martwiłam się. Po za tym ludzie już plotkują, patrz gdzie i komu co mówisz. Nie chce znowu kogoś za... Pojedynkować się z kimś przez to że... Przez to co się WTEDY stało... - rozejrzałam się szybko po okolicy, aby upewnić się czy nikt nas nie słyszy.
- Dobra, już, okej. Tyle, że to wtedy w barze nie była moja wina. I tak właściwie teraz też nie. Przecież się z nim nie przespałam ani nic...
- Taaa... - przeciągnęła wywracając oczami. - Wcale sama nie zaproponowałaś gry w bilard. Ehhh... Ale nie o tym. Po prostu musisz zrozumieć, że nie zawsze będę, żeby ci pomóc. Czuje twój strach, ale nie zawsze mogę zareagować. - złapała mnie mocno za rękę i uśmiechnęła się łagodnie. Odwzajemniłam jej uśmiech, ale po chwili zszedł mi z twarzy. Cały czas martwiła mnie ta sprawa z Remim. Chyba to zauważyła, bo patrzyła na mnie wyczekująco.
CZYTASZ
Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~
Fanfic18+ Natt, a właściwie Natasha White. Zwykła dziewczyna o trudnym życiu. Cóż, trudno.. Wojna minęła, zagrożenia nie ma. Pojawiło się jednak coś innego. Coś bardziej niebezpiecznego. Coś czego nie powinno być. Miłość, która nie może istnieć.. początek...