*w barze*

480 28 6
                                    

Zbiegłam na dół zatrzymując się na chwilę przy drzwiach, aby założyć buty i zgarnąć swoją czarną, rozpinaną bluzę z wieszaka. Zarzuciłam ją na siebie już po wyjściu, a czując jak silny jest wiatr od razu postanowiłam użyć animagicznej formy. Jako wilk dużo szybciej dotarłam we wskazanym kierunku do lasu, a następnie kilkaset metrów wśród drzew, aż do głównej, piaszczystej ulicy prowadzącej do wioski. Szłam wzdłuż niej, wciąż skrywając się w krzakach, gdyż nadal wędrowałam w swoim alter ego. Tu wiatr był dużo mniejszy, ze względu na zamkniętą przestrzeń, ale wieczór i zapadający zmrok sprawiał, że wszystko wyglądało na bardziej mroczne. Zatrzymałam się dopiero, gdy światło lamp oświetlających wejście do budynku przebijało się między pniami drzew. Rozejrzałam się raz jeszcze i spokojnie powróciłam do swojego ciała. Weszłam na drogę i głęboko oddychając zmierzałam w kierunku drewnianej chaty z tabliczką "Skrzat" wiszącą nad drzwiami. Ciekawy pomysł na nazwę, ale patrząc na palących po drugiej stronie osobników zdecydowanie wolę nasze Trzy Miotły.

- Ej, mała! Chcesz z nami zajarać! - usłyszałam, gdy stałam się dla nich widoczna. Szybko założyłam kaptur na głowę i postanowiłam to zignorować.

- Albo porobić coś innego! - sekundy później dokrzyczał drugi. Czy chciałam się odwrócić i "powiedzieć" co o nich myślę? Oczywiście. Ale szybko zdałam sobie sprawę, że nie mam nawet przy sobie różdżki, więc mimo wszelkich chęci obicia im mordy, które ogarniały mnie w tym momencie, musiałam sama sobie przyznać, iż trzech na jedną to nie najlepszy pomysł. Zbliżyłam do siebie ręce, które trzymałam w kieszeniach bluzy, aby bardziej się pod nią schować i zaciskając zęby wreszcie dotarłam do wejścia. W drzwiach jeszcze trochę zdenerwowana minęłam kilku innych ludzi, ale po wejściu do środka emocje, które targały mną jeszcze przed chwilą odpłynęły, a ja skupiłam się wyłącznie na znalezieniu mojego celu i wykonaniu misji. Przyznam, że nie było to łatwe, ze względu na tłumy jakie się tam znajdowały w piątkowy wieczór. Zdjęłam kaptur i rozejrzałam się po pomieszczeniu, lecz w tej i tak sporej pierwszej części baru nie odnalazłam żadnej znajomej twarzy. Gwar ludzi i zapach piwa jaki unosił się w powietrzu otumaniał po dłuższej chwili przebywania tam. Klientów, a raczej tak zwanej klienteli było tak dużo, że ci siedzący na dostawionych, drewnianych krzesłach zajmowali też większą część jakiekolwiek przejścia. Wyostrzając wzrok, zza jednym z gości na środku sali zauważyłam dziurę w prawej ścianie, która nie była od początku tak oczywista. Ruszyłam w tamtą stronę nawet nie bardzo zwracając uwagę na to, że muszę przepychać się między pijanymi facetami, którzy choćby przypadkiem obijali się o moje nogi i bełkotali coś bez sensu. Idąc tam dopiero zauważyłam młodego barmana, który stał za ladą małego baru tuż obok przejścia. Jego mina w żadnym stopniu nie ukrywała, że niecodzienny jest dla niego widok osiemnastolatki w takim miejscu, tego dnia, o tej godzinie. Zgaduje, że okoliczna ludność dobrze wiedziała, że jest to zwykła knajpa, w której można się uchlać jak świnia, a w kiblu zaliczyć jakąś panienkę w skąpych ciuchach. Całe szczęście ja na taką nie wyglądałam..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz