W trakcie posiłku chyba wszystko się unormowało, a nawet Remus sprawiał wrażenie spokojnego. Wygląda na to, że nikt nie przejął się tą dyskusją tak jak podejrzewałam. Właściwie, każdy ma tu swoje życie i swoje problemy, więc nie ma co się dziwić. Nawet ja się trochę wyluzowałam, póki pozostali nie zaczęli odchodzić od stołu - jeden po drugim, aż zostaliśmy tylko we czwórkę. Ja, Lu, Remus i Syriusz. Black nie wiedział co tak naprawdę zaszło, ale widać było, że oni również potrafią dogadywać się bez słów i Łapa do tej pory zdążył się zorientować w sytuacji. Rozmawiałam z Lucy o totalnych pierdołach czekając, aż zostaniemy same i na spokojnie będziemy mogły wrócić na górę, zwłaszcza że noga mi wręcz pulsowała z bólu. Przyjaciele jednak nigdzie się nie wybierali, a Lupin coraz bardziej mi się przyglądał, gdyż czasem dawałam upust moim odczuciom na twarzy czy w ruchach.
- Nie idziecie? - Syriusz chyba próbował nas podpuścić.
- Nie, kawę mam jeszcze. A wy?
- Nigdzie nam się nie spieszy. Chcieliśmy posprzątać po śniadaniu.
- Sprzątające, my już nie będziemy jeść. - Lucy się wtrąciła, a Łapa z niezadowoleniem wstał i razem zaczęli znosić talerze. Gdy się odwrócili szybko schyliłam się pod stół, aby dotknąć opatrunku, ale nie spodziewałam się, że zobaczę na dłoni krew. Opatrunek musiał już przeciec, a to znaczy że szybko musimy znaleźć się w pokoju i naprawić sytuację. Szybko wytarłam rękę w spodnie, gdy wrócili do stołu, a po szybkiej wzrokowej naradzie zaczęłam ostrożnie wstawać z krzesła opierając się na blacie.
- Wszystko w porządku? - jego niemy uśmiech pokazywał, jakby już bardziej cieszył się, że wyjdzie na jego, niż był zły na poprzednie sytuację. Jednak póki mogę chodzić nie przyznam mu się. Wolę żeby się domyślał, niż miał pewność.
- Tak. - odpowiedziałam całkiem spokojnie. - Idziemy na górę. - Bacznie mnie obserwowali, więc nie miałam wyboru. Musiałam iść jak gdyby nigdy nic, co było praktycznie nierealne. Ból zżerał mnie od środka, ale zrobiłam kilka wolnych kroków. Łza spłynęła mi po policzku, gdy byłyśmy już blisko schodów. Póki co Lucy nie mogła mi nawet odrobinę pomóc, co bardzo utrudniało mi sprawę.
- Aż tak cię boli? - tym razem spytał zmartwiony, jakby sam chwilowo wolał, ażeby moja niesprawność była zwykłym ugryzieniem przez psa.
- N-nie. - ledwo to z siebie wydusiłam, gdy stawałam na pierwszym schodku. Moja prawa noga już prawie umierała. Ja też. Stanęli za nami, chyba aby sprawdzić czy dam radę wejść po tej drabinie do nieba. Kolejny i kolejny. Przeszłam już chyba z pięć, gdy poczułam jak ignorowany przeze mnie ból zaczyna ogarniać całe moje ciało. Poczułam, że tracę grunt pod nogami, a oczy mimowolnie mi się zamykały. Przez chwilę czułam swobodę i wolność, a potem opadłam na coś twardego. I.. Ciemność..
CZYTASZ
Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~
Fanfiction18+ Natt, a właściwie Natasha White. Zwykła dziewczyna o trudnym życiu. Cóż, trudno.. Wojna minęła, zagrożenia nie ma. Pojawiło się jednak coś innego. Coś bardziej niebezpiecznego. Coś czego nie powinno być. Miłość, która nie może istnieć.. początek...