- Stęskniłam się za tobą. - zalałam 3/4 drugiej szklanki wodą i odwróciłam się do niego ze szczerym uśmiechem, którego tak dawno nie doświadczyłam.
- Ja za tobą też. - jego uśmiech był równie prawdziwy. Wyjęłam mleko z lodówki i postawiłam wraz z kubkami na stole, przy którym siedział.
- A czemu jesteś tak wcześnie? Przecież miałeś być o 13.
- Emm.. Tak, miałem. Ale wiedziałem, że pewnie wcześnie wstaniesz i chciałem spędzić z tobą trochę czasu. Bo później przecież będą te przygotowania i nie będzie chwili spokoju, żeby porozmawiać. - przerwał na chwilę, a uśmiech zszedł mu z twarzy. - Bo przecież mamy o czym rozmawiać.. Tyle czasu nie rozmawialiśmy. - posłał mi lekki uśmiech i ucichł. Miał rację. Mamy o czym rozmawiać. Przez ten czas przeżywaliśmy to samo, choć on nawet o tym nie wiedział.
- Tak. Masz rację. - spojrzałam za okno. Była piękna pogoda, więc.. Czemu nie? - Idziemy na spacer? - spojrzał na mnie zdziwiony, a po chwili wstał z uśmiechem i czekał na mój ruch. Zrobiłam to samo dopijając ostatni łyk kawy i wyszliśmy z chaty. Skierowaliśmy się ku małej polance w lasku ze strumykiem. Kiedy był tu wcześniej przychodziliśmy tam dość często. Od tamtej pory jestem tu codziennie, najczęściej sama. Większość drogi przeszliśmy w ciszy. Dopiero, gdy byliśmy już prawie na miejscu Remi zaczął rozmowę.
- Więc.. Jak się czujesz?
- Teraz czy ogólnie? Choć to ja ciebie powinnam o to zapytać.
- Hm? Nie.. Wszystko jest w porządku. - jego oczy znów przybrały pustkę. Taką samą jak kilka dni po tym, gdy ją stracił.
- Przecież wiem, że nie. Przede mną nie musisz udawać. - usiadłam na kamieniu i wtopiłam wzrok w wodę, starając się nie myśleć o Fredzie. Na marne.
- Ehh.. - oparł się o drzewo i wpatrywał w to samo miejsce. - Wiem.. Staram się być silny, ale to mnie przerasta. Minęło tyle czasu. Tak wiele się wydarzyło, ale wciąż nie mogę zapomnieć. Zwyczajnie nie potrafię.. - doskonale go rozumiałam. Choć mój związek trwał dużo krócej, to czułam to samo. Nie potrafiłam pogodzić się z jego stratą.
- Wiem co czujesz. Ale nie możesz się poddawać.
- Nie sądzę. My.. Byliśmy razem, kochałem ją. Chcieliśmy wziąć ślub i założyć rodzinę. A to wszystko zginęło razem z nią.. - oderwałam wzrok od tafli i spojrzałam w jego stronę. Stał tyłem do mnie wpatrując się w dal. Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Wiem. Wciąż cierpię po stracie Freda.. Byliśmy razem przez kilka tygodni, a kochałam się w nim od roku. Mieliśmy wspólne plany, ale los postanowił je zniszczyć. Mogę cierpieć i rozpamiętywać, ale muszę się z tym pogodzić. Ty również, Remusie. Bo nic nie przywróci im życia. - oczy miałam przeszklone, a po moich policzkach zaczęły spływać pojedyńcze łzy. Dopiero wtedy zobaczyłam, że Lupin przygląda mi się przejrzystym od wody spojrzeniem. Widziałam w jego oczach cały ból jego życia. Łzy zaczęły ciec z moich oczu jak z wodospadu. Szybkim ruchem wtuliliśmy się w siebie. Trzymałam go mocno, aby pozbyć się choć części emocji, które rządziły moim życiem od wojny. Odsunęliśmy się dopiero przestraszeni dziwnym odgłosem. Jakby pękanie skały?...
CZYTASZ
Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~
Fanfiction18+ Natt, a właściwie Natasha White. Zwykła dziewczyna o trudnym życiu. Cóż, trudno.. Wojna minęła, zagrożenia nie ma. Pojawiło się jednak coś innego. Coś bardziej niebezpiecznego. Coś czego nie powinno być. Miłość, która nie może istnieć.. początek...