*plotki, ploteczki*

340 25 11
                                    

- "Eliksir odmładzający! Nowy specyfik nie da skórze się zestarzeć!" - zaczęliśmy się śmiać, dobrze wiedząc, że autorka gazety jako pierwsza go z pewnością spróbuje. - Oo, coś ciekawszego. "Harry - Cudowny chłopiec!" - wjechał grubym teatralnym tonem, co prawie doprowadzało mnie do łez śmiechu. - "Jego narzeczona wprowadziła się do niego! Czyżby młodzieniec miał zostać tatą?" - doczytał nagłówek do końca, a ja poczułam się urażona ich głupotą.

- Pfff, co za bzdura. - wrzuciłam sobie winogorno do ust. - Mm, bezpestkowe. - chłopak uśmiechnął się na widok mojego zachwytu nad owocem.

- Wiesz, nigdy nie wiadomo. - odparł wzruszając ramionami i zrobił to samo co ja.

- No, akurat wieem. - wypowiedziałam z buzią pełną winogron. Kontynuowałam dopiero po przełknięciu. - I wszystko wiadomo. Ginny nie jest w żadnej ciąży.

- Skąd wiesz? - zapytał krojąc, a chwilę później nakładając nam sernika na talerze.

- Bo widziałam się z nimi miesiąc temu? I nie wyglądała na ciężarną. - przerzuciłam sobie kawałek sernika na talerz, natomiast mój partner mało nie zadławił się owocem.

- To Ty ich znasz? - przepił wszystko winem i wyczekiwał mojej odpowiedzi.

- Jasne. - odparłam bez zastanowienia. - Harry jest ze mną na roku. Poza tym walczyliśmy razem z Sam Wiesz Kim. Jest moim przyjacielem.

- O wow.. Gdybym wiedział, że szykuję kolację dla takiej elity to przynajmniej kupiłbym jakiegoś drogiego szampana, a nie tanie wino. - żartował, a ja udając obrażoną po raz nie wiem który kopnęłam go pod stołem.

- Ejj.. - krzyknęłam teatralnie z buzią pełną mojego ukochanego ciasta.

- Może mi jeszcze powiesz, że w legendarnej Bitwie o Hogwart też brałaś udział. - zażartował i ojj, jak bardzo nie wiedział co mówi.

- Oczywiście, w pierwszym szeregu. - zajadałam się dalej jak to na mnie przystało, a mu mało szczena do podłogi nie opadła. - No co się tak dziwisz, jakbyś mógł pewnie też byś tam został i walczył za swoją rodzinę. A ja tam byłam i mogłam. - skróciłam, a on znów zaczął mnie obserwować tym swoim szarmanckim spojrzeniem. Oparł głowę na dłoni i chyba udawał rozmarzenie. - Hm?

- Czy to znaczy, że będą o Tobie pisać w książkach do historii? - zaśmiał się, a ja za nim. Nie wytrzymam z tym facetem.

- Wątpię. - odparłam i po kilkunastu kolejnych minutach rozmowy znów wróciliśmy do czytania bzdur.

- "Niepokój wśród uczniów Hogwartu. Nauczycielem ponownie ma zostać wilkołak! Czy jesteśmy gotowi, aby wpuścić te bestie do cywilizowanego świata?"

- Przestań! - krzyknęłam uderzając dłonią w stół.

- Co się stało? - spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Po prostu tego nie czytaj. - krew się we mnie zagotowała, gdy usłyszałam sam wstęp do tego artykułu. Po pierwsze, to oznacza, że Remus faktycznie może przyjąć propozycje Dumbledore'a. A po drugie, to okrutne, jak ona mogła napisać coś takiego. Nie chcę sobie nawet wyobrazić, jak on musiał się poczuć, gdy to zobaczył.

- Okej, wiesz, też mi się to nie podoba. Zwłaszcza, że dali też zdjęcie. Jakby był jakimś przestępcą. W dodatku mam wrażenie, że gdzieś go już widziałem. - odwrócił papier w moją stronę, abym mogła zobaczyć człowieka, który codziennie mi się śni. Jakby jeszcze było mi mało. Chłopakowi nie umknęła moja reakcja na ruszająca się podobiznę Lupina. Oczy mi się przeszkliły, a myśli automatycznie odleciały za bolesnymi wspomnieniami. - Czekaj.. - spojrzał na niego raz jeszcze. - To ten z baru? To on wtedy wszedł tak? To ON? - wstał trochę nabuzowany widząc jak wycieram łzę z policzka, a ostatecznie zakrywam twarz dłońmi. Zrobił kółko wokół własnej osi uderzając jednocześnie dłonią w mur obok. - Czemu od razu nie powiedziałaś?

- Po co? - próbowałam opanować targające mną emocję.

- Nie czytałbym tego, poza tym.. Możesz mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? Wychodzi na to, że on ma być twoim nauczycielem, a wy tam..

- My nic! Z resztą nie chcę o tym gadać. - wstałam gwałtownie od stołu i próbowałam szybko odejść, lecz złapał mnie za nadgarstek.

- Poczekaj. - spojrzałam na niego zmęczona tym wszystkim. - Kłamanie nie wychodzi Ci tak dobrze, jak unikanie tematu. - odwróciłam głowę, lecz on zbliżył się do mnie. - Chyba jednak musisz mi to wyjaśnić, bo nie wiem co mam robić. A uwierz, chciałbym wiedzieć na czym stoję. - zrobił minę zbitego psa, przez co między innymi mu uległam. Poza tym miałam już dość wiecznej ucieczki. Skoro dałam się wplątać w obie te relacje, a w dodatku chyba zrobiłam mu już jako taką nadzieję, to chyba zasługuje na szczerość. Przymknęłam oczy i przytaknęłam bez słowa głową. Dominic delikatnie pociągnął mnie za sobą do ławki i siedliśmy na niej obok siebie odwróceni tyłem do stołu. Na murze widać było tylko cienie naszych postaci wywołane światłem latarni. Czas na rozmowę..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz