*schody i drzwi*

801 40 8
                                    

Lucy pomogła mi podejść do fotela, na którym wisiały moje dresy. Usiadłam na nim i nie zwracając uwagi na zakrwawione nogi, a zwłaszcza prawą stopę zdjęłam spodenki i zaczęłam je zakładać. Jak mi się w końcu udało Lu podała mi czyste, czarne  skarpetki z szuflady, które w miarę szybko założyłam. Przebrałyśmy też góry naszych "piżam" na domowe, luźne T-shirty i dotarłyśmy do łazienki. Obmyłyśmy twarze i ręce, umyłyśmy zęby i rozczesałyśmy włosy. Większość tych rzeczy robiłam stojąc praktycznie tylko na lewej nodze, a kiedy oparłam się na koszu o pranie ktoś zapukał do drzwi.

- Już wychodzimy! - krzyknęła i spojrzałyśmy na siebie zmartwione. Ktokolwiek to jest, pierwszy raz będę musiała udawać, że idę normalnie. Nie zdążyłam tego jeszcze przećwiczyć, bo od początku widocznie kulałam. Wzięłam głęboki wdech, wstałam i kiwnęłam głową, po czym Lucy otworzyła drzwi. Wyszłyśmy, a o ścianę obok drzwi opierał się George. Szybko przeszłam te trzy normalne kroki i oparłam się o ścianę na przeciwko. Zrobiłam grymas bólu, ale chłopak zwrócił uwagę na coś innego.

- Byłyście razem? - spojrzał na nas i wskazał na łazienkę.

- Aa, tak. Tak, żeby nie tracić czasu. - odpowiedziała na co chłopak się uśmiechnął.

- Jasne, jasne. - przewróciłam oczami na jego uwagę, a on wszedł do łazienki. Kiedy miałyśmy już iść uchylił jeszcze drzwi i wystawił głowę. - Ale ty przecież flirtujesz z Remusem.

- George! - szybko zamknął drzwi, a moje policzki delikatnie się zarumieniły. Westchnęłyśmy naraz i już kulejąc wróciłam do pokoju. Kilka minut myślałyśmy jak zejść na dół, aby nikt nie zauważył mojego problemu z chodzeniem oraz co zrobimy potem. Tak jak propo pierwszego przyszedł mi jakiś pomysł do głowy, tak na drugie pytanie nie poznałyśmy odpowiedzi. Nagle wszystkie drzwi od pokoi otworzyły się za pomocą zaklęcia, a po domu rozległ się głos pana Arthura "Śniadaaniee!". Wtedy przypomniałyśmy sobie o śladach krwi, które musiałyśmy zostawić po sobie wchodząc nad ranem na górę. Poderwałyśmy się szybko, ale strasznie zakręciło mi się w głowie i opadłam z powrotem na łóżko. Lu stwierdziła, że bardzo pobladłam, a na schodach słuchać było już kilka stóp, więc poczekałyśmy, aż wszyscy zejdą na śniadanie. W końcu zebrałyśmy się i po mału zaczęłyśmy schodzić na dół. Korzystając z tego, że pokonywanie schodów opierając się na barierce trochę mi zajmowało Lucy czyściła zaklęciem wszystkie plamy jakie zobaczyła. Nikt nie krzyczał nic o krwi na podłodze, więc liczyłyśmy w duchu, że niczego nie zauważyli zbiegając w pośpiechu na posiłek. Na półpiętrze zacisnęłam rękę w pięść, a drugą złapałam za barierkę. Dziewczyna również podtrzymywała mnie niezauważalnie ciałem i w ten sposób zaciskając zęby zeszłam ostatnie kilka schodów i dotarłam do swojego miejsca przy stole. Rozjerzałam się po rozmawiających między sobą przyjaciołach, ale nigdzie nie widziałam Remusa. Miejsce na przeciwko mnie było wolne. Spojrzałam zdezorientowana na Lu, a ta odwzajemniła moje zdziwienie. Wtedy usłyszeliśmy trzask drzwi wejściowych..

*Jeszcze jeden w ramach przeprosin*

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz