Przysnęłam, ale chwilę później obudził mnie nagły impuls bólu powstałego w łydce. Promieniował, aż do brzucha przez co zerwałam się do pionu. Moje łóżko skrzypnęło niemiłosiernie budząc przy tym moją przyjaciółkę.
- Co jest? - spojrzałyśmy na siebie, a ja wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, coś.. - znów to poczułam i złapałam się za nogę przez kołdrę.
- Twoja noga, zupełnie przez to wszystko zapomniałam. - mówiła, po tym jak prawie spadła z łóżka i do mnie podeszła. Usiadła na podłodze przodem do łóżka. - Pokaż jak to wygląda. - spojrzałam na nią myśląc, że sama o tym zapomniałam. Przez adrenalinę nie poczułam wcześniej takiego bólu i wyleciało mi z głowy, że ten smok mnie w ogóle "ugryzł". Cofnęłam się na łóżku i postawiłam jedną nogę na ziemi. Po chwili odkryłam kołdrę z drugiej i obie prawie natychmiast odwróciłyśmy wzrok. Skóra była naderwana i sina, a na połowie nogi znajdowała się zaschnięta krew. Nie wiem jak to się stało, że nie straciłam przytomności, bo krew dalej sączyła się gdzieś z rany. Niewiele było widać, ale dostrzegłam ślady zębów spod krwi, ziemi i innych płynów produkowanych przez mój organizm. Dodatkowo cała pościel była w mojej krwi, a skarpetki były nią przesiąknięte. Zrobiło mi się delikatnie słabo, kiedy do mojego mózgu dotarła ilość straconej krwi, ale tylko złapałam się za głowę, która zaczęła dodatkowo pulsować.
- Trzeba to opłukać, opatrzeć, trzeba wezwać lekarza. - Lu wstała i zaczęła szukać jakiegoś papieru, żeby zatamować już i tak dość małe krwawienie. Patrzyłam jeszcze przez chwilę na nogę, po czym spojrzałam na nią.
- Nie ma opcji. Remus nie może się dowiedzieć, bo poskleja to sobie w całość.
- Zwariowałaś? Nie wiadomo co tam się dzieje, a ty się martwisz, żeby on się nie dowiedział?!
- Nie krzycz i weź jakiś bandaż. Zawsze masz takie rzeczy przy sobie. - sięgnęła do torby i wyjęła z niej małą, przenośną ala apteczkę. Rzuciła ją na łóżko i otworzyła. Wyjęła bandaże, jakieś plastry i nożyczki. - Dobra, trzeba to narazie przemyć chociaż wodą, bo niedługo będą wołać na śniadanie.
- Ty chcesz to od tak zabandażować i udawać, że nic się nie stało? - spojrzałam na nią przekrzywiając głowę.
- Dobrze wiesz, że nie mamy wyjścia. Później wymyślimy coś bardziej kreatywnego. - wyczytała wszystko z mojej mimiki i tylko westchnęła.
- Poszukam w łazience jakiejś miski i przyniosę wody. Przytrzymaj sobie przy tym tą ściereczkę i pomyśl co zrobimy później. - wyszła po cichu z pokoju, a ja głęboko westchnęłam. Jak zawsze mam przejebane. Zerknęłam na skarpetkę i zorientowałam się, że musiałam zostawić ślady krwi w połowie domu, a tym bardziej w butach w korytarzu. Jeśli ktoś to zobaczy, to poległyśmy. Lucy wróciła z miseczką wody i jakimś ręcznikiem, a ja usiadłam na skraju łóżka stawiając drugą nogę na ziemi. Puściłam ścierkę, a ona delikatnie zaczęła obmywać mi ranę. Syknęłam z bólu i zacisnęłam ręce na materacu. Przestała na chwilę, ale stwierdziłam, że ma kontynuować.
- Musimy to szybko zrobić, skoro nawet drugą skarpetkę mam gdzieniegdzie we krwi to moje buty są pewnie całe uwalone. A i jeszcze podłoga. - spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo i już wiedziała, żeby nie zwracać uwagi na moje reakcję i szybko robić swoje. Kilka minut później w miarę możliwości zawinęła mi nogę bandażem. Wtedy usłyszałyśmy jak ktoś mówi w pokoju obok i szybko wróciłyśmy do swoich łóżek. Jak najszerzej rozsunęłam kołdrę po łóżku zdrową nogą, żeby nie było widać żadnych śladów. Wtedy do pokoju zapukała i weszła pani Molly, a my znów udając, że właśnie nas obudziła potwierdziłyśmy, że za 15 minut zejdziemy na śniadanie. Wyszła, a ja starając się jak najszybciej wyjść z łóżka mało się nie wyjebałam. Opadłam z powrotem na łóżko i po chwili przerażenia jakie nastało wróciłyśmy do ogarniania siebie i pokoju. Zdjęłam skarpetki i wsunęłam je pod łóżko.
- Serio?
- No przecież nie wrzucę ich tak do prania. - zrobiłyśmy swoje miny, gdy myślimy nad sensem istnienia i zaśmiałyśmy się..
*Przepraszam, że tak długo*
CZYTASZ
Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~
Fanfiction18+ Natt, a właściwie Natasha White. Zwykła dziewczyna o trudnym życiu. Cóż, trudno.. Wojna minęła, zagrożenia nie ma. Pojawiło się jednak coś innego. Coś bardziej niebezpiecznego. Coś czego nie powinno być. Miłość, która nie może istnieć.. początek...