*kula*

638 36 2
                                    

Kolejne dni mijały coraz lepiej. Zaczynałam coraz więcej chodzić samodzielnie. Oczywiście kulałam, bo pełny nacisk na gojącą się nogę nadal mnie bolał. Dziś rano Remus z Syriuszem zniknęli na dwie godziny, jak się później okazało, aby załatwić mi kulę. Dzięki temu dziś po obiedzie będę mogła w końcu przejść się gdzieś dalej na zewnątrz.

- Obiaaad! - głos Molly rozbrzmiał po całym domu. Lucy spała u mnie do dzisiaj, aby pomóc mi w tej sytuacji, ale wieczorem będzie musiała wracać już do Malfoy'ów. Za to Syriusz poza pierwszą nocą spędzoną na kanapie wciąż podróżuje między domem, a norą. Zeszłyśmy razem na posiłek i usiadłyśmy przy pełnym już stole.

- I jak się czujesz moja droga? - ciocia uśmiechnęła się do mnie serdecznie.

- Dziękuję, już dużo lepiej. A dzięki tej kuli będę mogła w końcu wyjść na prawdziwy spacer. - uśmiechnęłam się do huncwotów, co odwzajemnili.

- A właśnie, zapomniałem wam powiedzieć. - wtrącił się pan Arthur. - Dumbledore napisał wczoraj, że przybędzie dziś po południu z młodym mężczyzną, który zna się na tych gadach.

- Co chcą zrobić? - nie dałam mu dokończyć z obawy, że będą chcieli je zabić.

- Tego nie wiem, ale przydałoby się przygotować coś pysznego na deser. - skierował te słowa do swojej żony i rozwinęły się dalsze dyskusje. Za to ja nie mogłam już nic przełknąć, ani myśleć o czymś innym. Nie chciałam, żeby te stworzenia ucierpiały przeze mnie..

Około 17 wyszłam z przyjaciółmi na spacer. O kuli dużo łatwiej było mi chodzić, chociaż ledwo zdążyliśmy przejść na tył domu, a z przodu od razu rozległy się głosy.

- Dumbledore już jesteście! Jak miło mi cię widzieć. - właściciel domu witał się z gośćmi.

- Idziemy tam czy czekamy tutaj? - Syriusz patrzył na nas pytająco.

- Szczerze mówiąc nie chce mi się tam wracać. - patrzyłam na tą swoją nieszczęsną nogę owiniętą w bandaż.

- To chodźmy usiąść tam i tak przecież będą szli do lasu. - Lucy wskazała na dwie ławki ze stolikiem stojące obok miejsca na ognisko. Usiedliśmy tam i rozmawialiśmy kilka następnych minut. Wtedy zobaczyliśmy jak zza budynku wyłania się pan Arthur z Dumbledore'm na przedzie, a za nimi kolejne dwie sylwetki. Jednym z nich był Snape, za to drugiego w życiu nie widziałam. Wyglądał.. Wow..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz