*tylko spokój nas uratuje*

477 31 8
                                    

Lucy zaraz przyszła z fiolką eliksiru, który wypiłam na raz.

- Gotowa? - kiwnęłam głową i znów położyłam ją na płasko. Odgarnął moje włosy i przyglądał mi się przez chwilę. - Episkey! - nie zdążyłam się nawet przygotować, gdy rzucił zaklęcie. Nagły ból ogarnął całą moją głowę, aż czułam jakby mózg mi się gotował.

- Auu! - krzyknęłam podnosząc się do pionu. Przycisnęłam dłonią to miejsce i zacisnęłam zęby. Mijały kolejne sekundy, aż puściło i znów zaczęłam oddychać.

- To co, inne też? - zapytał zbliżając różdżkę.

- Nie! Już wolę mogolskie sposoby.. - chłopcy się roześmiali, a ciocia machnęła ścierką i poszła do kuchni. Wróciłam na sofę obok mojej przyjaciółki, a kilka następnych minut spędziłam na obserwowaniu jak Syriusz, George, Pan Arthur i oczywiście najbardziej podejrzliwa Lucy przesłuchują Dominica. Zadawali wiele dziwnych pytań, ale przynajmniej dowiedziałam się, że ma 25 lat, jest półkrwi, a pracuje w barze, bo musiał wrócić do rodzinnego domu pomagać rodzicom. W końcu przez salon przeszła Pani domu z różdżką i lecąca przed nią tacą pełna filiżanek.

- Zapraszam na herbatę! - zawołała znikając w jadalni, na co wszyscy zaczęli zmierzać w jej stronę. Lu pomogła mi wstać, ale z racji, że przeciwbólowa mikstura w moim organiźmie zaczęła już działać, mogłam normalnie iść i czułam się jak nowo narodzona. Zajęłam miejsce między dziewczyną, a nowo poznanym facetem. Na stole stały też już talerzyki i pokrojone ciasto na dwóch paterach. - Częstujcie się. - zachęcała ciocia, lecz wbrew pozorom po chwili znów zaczęła drążyć temat. - ..a więc, powie nam Pan co tam się stało? Bo ona się nigdy nie przyzna. - powiedziała wskazując na mnie głową. Zakryłam dłonią twarz, lecz widziałam jak mężczyzna uśmiecha się w moją stronę.

- Po prostu znalazła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. - stwierdził starając się pocieszyć gospodynię.

- Więc co TY tam robiłeś? - nastolatka obok mnie wychyliła się, żeby mógł dokładnie poczuć jej zimny wzrok.

- Pracowałem. - odparł wciąż spokojnie.

- Ona wygląda jakby się zmierzyła z Trollem! - ojciec rodziny Weasley'ów nieco się uniósł.

- Tych trzech pijaków dużo od Trolla nie różniło. - mruknął pod nosem na co wbiłam mu łokieć w żebra.

- Chcesz powiedzieć, że dobierało się do niej trzech facetów?! - George wstał opierając się dłońmi o blat stołu.

- Spokojnie, spokojnie. Wszystko jest pod kontrolą. - również się podniosłam i uciszając go ręką próbowałam opanować sytuację.

- Ale czekaj, TY byś sobie nie poradziła z jakimiś menelami? Wystarczyłoby Ci jedno zaklęcie. - zauważył zdziwiony Syriusz krzyżując ręce na piersi.

- Ale do niego potrzebna jest różdżka. - rzuciłam ironicznie przez co i on się podniósł.

- Dobra, dosyć tego, idziemy tam. - Black podciągnął rękawy, a Weasley'owie dotrzymywali mu tępa.

- Ich tam już nie ma. - przerwał im chłopak. - I więcej nie będzie. - powiedział twardo patrząc na czarnowłosego.

- Ahha. - szepnął cicho opadając z powrotem na krzesło, co ostatecznie zrobili wszyscy stojący. Kiwnął mu głową z uznaniem, a ciocia wywróciła oczami.

- To ty się z nimi biłaś?! - kobieta siedząca po skosie oczekiwała zszokowana odpowiedzi.

- Jak zawodowy pięściarz. - Dominic wtrącił się śmiejąc, a ja mimo początkowej potępiającej go miny po chwili do niego dołączyłam. Widziałam, że nawet Lu lekko uniosły się kąciki ust..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz