Wycofałam się delikatnie obracając przy tym. I co teraz? Trzech rosłych facetów stoi wokół mnie, pierwszy, który dostał w twarz - wkurwiony, drugi, którego odepchnęłam - z uśmieszkiem, a trzeci jak na razie bierny dość obojętny. Zapowiada się cudna bójka. Z tego stresu zapomniałam nawet po co ja tu przyszłam, ale jasne było, że tak łatwo nie wyjdę.
- Trzech na jedną? Trochę nie fair. - zaznaczyłam podsuwając w górę rękawy bluzy. Poczułam nutkę adrenaliny, kiedy ten szefuncio po środku cofnął się wraz z kolegą zapraszając ręką do walki tego trzeciego, najbardziej wkurzonego. Minęło trochę czasu odkąd ostatni raz się tak biłam, ale przez to wolne starałam się nie wyjść z wprawy. Zaraz się okaże czy skutecznie. Facet totalnie pewny siebie zaczął się do mnie zbliżać.
- Po co ci to mała? Dam ci ostatnią szansę, możemy się jeszcze dogadać. - obrzydliwie się uśmiechając przysunął się jeszcze bardziej i położył dłoń na moim biodrze. To był punkt zapalny. Mimo to, postanowiłam spróbować ostatni raz i korzystając z wolnej drogi chciałam po prostu odejść. - Nie tak ła.. - zaczął łapiąc mnie za rękę, ale nie dokończył, bo odwróciłam się uderzając go pięścią w twarz. - Ty kurwo.. - wyjąkał łapiąc się za nos i opierając głową o ścianę. No i się zaczęło.. Włączyli się pozostali, więc pierwszy dostał w czuły punkt, potem ja skończyłam na ścianie.. Koło się toczyło, ale było mi coraz gorzej. Raz przywaliłam, a potem raz dostałam. I tak przez kilka minut, aż wokół zaczęło się zbierać kilku innych pijanych klientów ciekawych wyników. Miałam już rozbitą po boku głowę, rozwalony łuk brwiowy i dużo siniaków oraz zadrapań. Średnio przez to wiedziałam co się wokół dzieje, bo bolało jak cholera. Mnie udało się za to złamać nos, podbić oko, chyba złapać rękę i prawdopodobnie każdemu trwałe uszkodzić kluczowy sprzęt. Chociaż tyle. Dotarły do mnie jakieś krzyki publiczności, kiedy dostałam w szczękę. Przynajmniej dzięki procentom w ich krwi zawsze miałam chwilę na ocenę obrażeń. Nie rzucali się jeden po drugim, bo już nawet nie byliby w stanie. Opierając się pochylona o kolana spłunęłam na ziemię krwią i wyczerpana wytarłam usta rękawem. Zaraz po tym poczułam jak zostaję rzucona o ścianę, a szef tego mini gangu trzyma mnie przy niej za górę bluzy, tak że głowę mam zwróconą w jego stronę pokazując tym samym swoją chwilową wyższość nade mną.
- Ciesz się śliczna, że nie zabiera się tu różdżek, bo już dawno byś nie żyła. - mrugnął do mnie i po tym wszystkim humor podejrzanie mu dopisywał. Zaczął niebezpiecznie zbliżać usta do mojej szyi, a kiedy poczułam, że jej dotknął ogarnęło mnie obrzydzenie. Ale nie miałam już siły. Magia! Tak to jest, gdy blondynkę nagle olśni. Skup się. Próbowałam zignorować fakt tego klejącego się do mnie z każdej strony dupka, ale z racji chęci wymiotów nie było to proste.
- Co tu się dzie.. - z drzwi wyleciał znany mi już kelner i zamarł widząc to pobojowisko. Gorzej już chyba nie będzie.. Expulso! Expulso! Poczułam jak ten oblech przystawia się jeszcze bardziej, co moją bezsilność przerodziło w wściekłość.
- Expulso! - krzyknęłam z całych sił zamykając oczy, a bariera, którą poczułam wokół siebie odrzuciła mężczyznę na kilka metrów. Skończył poturbowany na ziemi obok kolegów, a ja osunęłam się po ścianie. W tle słyszałam jakieś krzyki szoku, ale dwudziestoparolatek szybko się ich pozbył.
- Ty.. - kolejny chciał się odegrać, ale mężczyzna wszedł mu w drogę.
- Mało ci? - spytał, na co tamten chciał mu chyba przyłożyć. Widziałam tylko jak następny kretyn z hukiem ląduje obok poprzedniego, a ostatni poddaje się bez walki. - Nie chce was tu więcej widzieć! - krzyknął im na odchodne, gdy już się zebrali i kucnął przy mnie. - Żyjesz? Chodź, musimy dojść do łazienki. - wyciągnął do mnie rękę oczekując na moją zgodę.
- Nic mi nie jest. - odparłam, o ironio, wycierając dłonią krew z warg. Ta chwila odpoczynku jednak i tak dużo mi dała. - Muszę iść. - dodałam próbując samodzielnie wstać. Nieudolnie.
- Nie ma mowy. Drugi raz cię już nie puszczę. - uśmiechnął się i nie mając wyjścia, podałam mu z grymasem rękę..
CZYTASZ
Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~
Fanfiction18+ Natt, a właściwie Natasha White. Zwykła dziewczyna o trudnym życiu. Cóż, trudno.. Wojna minęła, zagrożenia nie ma. Pojawiło się jednak coś innego. Coś bardziej niebezpiecznego. Coś czego nie powinno być. Miłość, która nie może istnieć.. początek...