Tym razem prawie cała część nogi do kolana była sina, a wręcz zielonkawa, zaschnięta krew rozprzestrzeniała się do kostki, a z samej rany wydzielały się płyny. Choć w tym momencie nie można było nazwać to raną, raczej dziurą. Widać było ślady jego zębów, a między nimi wyżarte mięso.
- Musiał się wgryźć w skórę i no.. - powiedziałam cicho, choć jakoś bardzo nie zaskoczył mnie ten widok, mimo że był wyjątkowo ohydny. Widocznie ból tak mocno na mnie wpłynął, że wszytko było mi już obojętne. Wcześniej miałam nawet pomysł, żeby ją sobie odciąć pod kolanem, ale teraz się raczej na to nie zgodzą. No chyba, że nie będzie wyjścia..
- Czy tam jest jej kość? - Syriusz wskazał w moją stronę, a po głośnym przełknięciu śliny i kiwnięciu głową przez Remusa, przyłożył dłoń do buzi i oboje z dziewczyną pobledli. Bardziej się wychyliłam i wyraźniej ujrzałam swoje własne mięso i kość. Teraz się nie dziwię, że tak mnie boli. Poczułam jak krew z moich żył zaczęła gdzieś spieprzać i sama osłabłam. Walnęłam o ścianę i przymknęłam oczy.
- Ejejej, nie odpływaj. - Remus podniósł i nachylił się nade mną trzymając mnie w prostej pozycji. - Lucy, wiesz co to był za smok?
- Nie, mpppf.. Nie pamiętam, ale mówiła. - przytknęła usta.
- Sorry. - Syriusz wybiegł do łazienki.
- Ja chyba też.. - dziewczyna poszła za nim i zostaliśmy sami.
- Ehh.. Dobra, skup się, proszę.. - mężczyzna trzymał moją twarz w dłoniach i próbował mnie przywrócić do żywych.
- Efmm, tak, tak, żyje, chyba. - otworzyłam oczy i patrzyłam prosto w jego źrenice. Ma je takie piękne..
- ..proszę cię, muszę to wiedzieć.
- Tak, tak, a co? - tym razem to się zwyczajnie rozmarzyłam, ale cii..
- Jaki to był smok albo chociaż jak wyglądał? - o dziwo był bardzo opanowany, na pewno bardziej niż na początku. Chyba skupił się wyłącznie na ratowaniu mi nogi i życia.
- Mmm.. - cały czas czułam się jak na haju, właściwie straciłam dużo krwi i wciąż ją tracę. Właściwie czemu żyje? A smok, smok.. smok.. - Ten, Rogogon.
- Rogogon Węgierski? - westchnął z ulgą, a ja tym razem naprawdę oprzytomniałam.
- Nie! Norweski, Norweski Kolczasty! - no to teraz tak wróciłam, że mnie chyba cały dom usłyszał. Lupin, który wciąż się nade mną nachylał po raz pierwszy zbladł, a iskierki nadziei w jego oczach zniknęły. Sytuacja zrobiła się poważna i dopiero teraz zdaliśmy sobie sprawę jak bardzo. Jad musiał rozprzestrzenić się już po organiźmie, co uzasadniało moje samopoczucie. Resztką sił wyciągnęłam rękę w jego stronę i położyłam dłoń na jego policzku, a po moim spłynęła łza. To mógł być mój koniec..
* Zostawiajcie ⭐ jeśli się wam podoba i piszcie komentarze, swoje założenia, propozycje czy obelgi, miłego wieczoru/dnia! 😊😘 *
CZYTASZ
Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~
Fanfic18+ Natt, a właściwie Natasha White. Zwykła dziewczyna o trudnym życiu. Cóż, trudno.. Wojna minęła, zagrożenia nie ma. Pojawiło się jednak coś innego. Coś bardziej niebezpiecznego. Coś czego nie powinno być. Miłość, która nie może istnieć.. początek...