*kolacja przy świecach*

410 34 9
                                    

Patrzyłam na słodko śpiąca Lile, bo sama miałam problemy ze snem. Coś, a raczej ktoś non stop zajmował moje myśli. Dlatego starałam się uczyć nowych zaklęć, a podręcznik o magicznych stworzeniach przeczytałam już prawie cały. Wypierałam nawet fakt istnienia tych zdarzeń między nami, ale nic nie pomagało. Remus nie pozwalał mi o sobie zapomnieć, mimo że bardzo tego chciałam..

Nagle usłyszałam stuknięcie o okno, jednak zignorowałam to myśląc, że ptaki coś zrzuciły z drzewa. Zaraz padł kolejny, wyraźniejszy strzał w szybę, a za nim kolejny we framugę. Ktoś rzucał kamieniami w moje okno. Podeszłam i je otworzyłam próbując się dopatrzeć postaci w mroku między drzewami parku.

- Cześć piękna! - chłopak krzyknął szeptem wychodząc zza pnia.

- Dominic? - jego wizyta w środku nocy w  sierocińcu była ostatnim, czego się teraz spodziewałam.

- Zejdziesz do mnie? - podszedł bliżej, jednak widać dobrze wiedział, że w takich miejscach trzeba uważać. Gdyby ktoś nas przyłapał miałabym problemy. Zawahałam się czy brać różdżkę, jednak w końcu zostawiłam ją zakopaną w torbie. Usiadłam na zewnętrznym parapecie przymykając za sobą okno najbardziej jak to możliwe. Całe szczęście miałam pokój na parterze, więc spokojnie mogłam skoczyć na ziemię. Jedynie fundamenty dodawały budynkowi większej wysokości, co między innymi sprawiło, że wpadłam prosto w ramiona Nicka, który pomógł mi utrzymać równowagę. - Mam Cię. - trzymał mnie w uścisku patrząc z bliska w oczy. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Taki szczęśliwy na mój widok? - zażartowałam i wciągnęłam go w gąszcz drzew, żeby nikt nas nie przyuważył.

- A jak myślisz? - zrobił maślane oczka i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Pokręciłam głową i odwróciłam się do niego plecami, żeby przypadkiem nie ulec jego urokowi.

- Co ty tu w ogóle robisz? I to w środku nocy. - zaczerpnęłam chłodnego powietrza i przeszłam się po łonie natury.

- Aa, niespodzianka. - podszedł do mnie od tyłu i kładąc dłoń w talii poprowadził w wybranym kierunku. - Tylko zamknij oczy. - szepnął mi do ucha i przez ciekawość postanowiłam się nie kłócić. Prowadził mnie tak jakaś minutę, bo kilka razy prawie się przewróciłam. W końcu poczułam, że wyszliśmy spośród drzew. Najpewniej doszliśmy do tej części niedużego parku bliżej ulicy, gdzie kończy się teren ośrodka. Stoi tam kilka ławek piknikowych, a brukowa dróżka prowadzi zarazem do bramki i głównego wejścia.

- Mogę już? - spytałam zniecierpliwiona, gdy poczułam, że ode mnie odszedł.

- Tak. - otworzyłam oczy i zobaczyłam zapalone świece, talerze, wino, kieliszki, winogrono, ciasto oraz inne słodkości na jednej z ław.

- O wow. - zabrakło mi mowy i nie miałam pojęcia jak zareagować. To wszystko wyglądało przepięknie. - Kolacja przy świecach? - zająknęłam się dalej niedowierzając swojemu wzrokowi.

- Podoba Ci się? - usłyszałam cichy głos za swoimi plecami.

- Oczywiście. - odwróciłam się w jego stronę. - Ale wiesz, że nie musiałeś, prawda? - w odpowiedzi flirciarsko się uśmiechnął.

- Ale chciałem.. - szepnął przechodząc obok i zaprowadził mnie do stołu. Usiedliśmy na przeciw siebie, a Dominic otworzył i rozlał wino. Zapalił jeszcze świece, a przed spróbowaniem alkoholu stuknęliśmy się kieliszkami. - Za miły wieczór. - zaznaczył, a ja podniosłam wyżej dłoń na zgodę. On wprawiał mnie w taki stan, że ciężko było mi się nie uśmiechać. Tak więc, po prostu siedziałam i szczerzyłam się jak głupia przez następną godzinę świetnej rozmowy.

- Tego mi było trzeba. - rzuciłam, gdy dolał mi płynu.

- Mówisz o spotkaniu czy procentach? - zaśmiał się, a ja kopnęłam go lekko pod stołem przekomarzając się. - A zapomniałbym. Mam coś jeszcze.

- Już się boję. - zażartowałam, gdy sięgał do plecaka.

- Spokojnie. - uśmiechnął się i wyciągnął dobrze znaną mi gazetę z ruszającym się czarno-białym zdjęciem Potter'a na pierwszej stronie. - Ty tu musisz udawać normalną, nie? To pomyślałem, że chętnie dowiesz się najnowszych ploteczek Rity z naszego świata.

- No pewnie, świeża porcja plotek zawsze na plus. - zaczęliśmy się śmiać. - Pamiętam jak w norze czytaliśmy te wszystkie wymyślne historię z ostatnich stron, żeby oderwać się od wojennej rzeczywistości. - westchnęłam, a Nicki położył dłoń na mojej w geście pocieszenia. Skinęłam głową, a chłopak zaczął teatralnie czytać pierwsze nagłówki i kawałki artykułów Proroka Codziennego..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz