#35# RuChAńSkO

3.6K 162 272
                                    

Pov. Kacchan
Spałem sobie w najlepsze dopuki poraz kolejny dzisiejszej nocy ktoś mnie nie obudził. Podkurwiony otworzyłem oczy i patrzyłem przez chwilę w sufit. Szmery nie ustawały więc podniosłem się do siadu i spojrzałem na zegar. Była 4.15 czyli spałem godzinę od ostatniej pobudki

Odwróciłem się tym razem w stronę Deku i już chciałem go udusić ale zobaczyłem najsłodszy widok jaki kiedy kolwiek widziałem. Deku przytulony do swojego zielonego pluszaka, uśmiecha się i mówi przez sen. Przysunąłem się trochę do niego, a jako iż leżał do mnie tyłem podniosłem się trochę i przyłożyłem ucho jak najbliżej jego ust aby posłuchać o czym tak szepcze

- Kacchan... - powiedział ledwo słyszalnie - udało nam się... - szczerze się uśmiechnął - Ja też cię kocham... - zarumieniłem się lekko - Plus Ultra...

To były ostatnie słowa jakie wyszły z jego ust. Odwrócił się do mnie przodem i przytulił się do mojej klatki piersiowej. Objąłem go jednym ramieniem i także go przytuliłem. Deku uroczo się uśmiechał. Na mojej twarzy także pojawił się lekki uśmiech.

~ Dopuki on jest szczęśliwy ja także będę ~ pomyślałem i zamknąłem oczy z zamiarem ponownego zaśnięcia

Resztę nocy przespałem już spokojnie. Bez żadnych szelestów czy szeptów tylko cisza i spokój. Kiedy się obudziłem na zewnątrz było już jasno. Zauważyłem że mojego skarba nie ma już obok mnie. Nie miałem ochoty jeszcze wstawać ponieważ nie wyspałem się no i nie byłem w najlepszym humorze. Spojrzałem na zegar

~ 11.26 czyli wcześnie jeszcze ~ pomyślałem i wtuliłem się w poduszkę ~ zaraz co!? 11.26!? ~

- Ja pierdole, i ja jestem nie wyspany? - jęknałem i przeciągłem się ziewając

Wystawiłem rękę za kołdrę i stwierdziłem że zimno jest. Byłem tylko w spodniach więc się nie dziwię że mi zimno. Podniosłem się do siadu i owinąłem się kołderką. Powoli wstałem i wyszedłem z pokoju. Zszedłem po schodach do salonu. Zza oparcia kanapy wystawała zielona czuprynka, która chyba mnie nie zauważyła. Ominąłem go i poszedłem do kuchni zronič se śniadanie. Co z tego że prawdopodobnie za godzinę, dwie będzie obiad. Śniadanie to najważniejszy posiłek i trzeba go zjeść tak w necie pisało

Łaziłem po kuchni praktycznie bezszelestnie. Byłem jak ninja ale to głównie dlatego że lubię pracować w ciszy. Wtedy najłatwiej oczyścić umysł. Zrobiłem se owsiankę z owocami i poszedłem na kanapę usiąść obok Deku. Zauważyłem że siedzi w mojej za dużej mu bluzie a na nogach ma koc. Przeszedłem obok niego niczym zjawa opatulony w ciepłą pierzynkę przez co chłopak początkowo się przestraszył

- Czego się boisz? To tylko ja - oznajmiłem siadając obok niego

- Nie zauważyłem kiedy przyszedłeś i no... przestraszyłeś mnie - wytłumaczył - Jak się spało?

- Nie najgorzej, oprócz tego że zostałem obudzony dwa razy - wziąłem łyżkę z owsianką i włożyłem sobie do buzi

- Obudziłem cię dwa razy? - zdziwił się

- Mhm - wymamrotałem z pełną buzią i kiedy przełknąłem żarcie odpowiedziałem - pierwszy raz kiedy gryzmoliłes w tym swoim notatniczku, a drugi raz godzinę później. Chyba ci się coś wtedy śniło bo mówiłeś przez sen

- O mój... Ale nie powiedziałem nic głupiego prawda?

- Nie wiem. Jedyne co słyszałem to "Kacchan. Udało nam się. Ja też cię kocham. Plus Ultra" potem już nic więcej nie mówiłeś no chyba że kiedy już spałem - wzruszyłem ramionami

- Uff, czyli na szczęście nic głupiego nie palłem - odetchnął z ulgą

- A tak właściwie to co ci się śniło? - zapytałem z nutką ciekawości w głosie - kiedy mamrotałeś przez sen cały czas się uśmiechałeś i wogóle

Kajdanki  ||Bakudeku||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz