#78# Obietnic się dotrzymuje

1.5K 86 148
                                    

Pov. Kacchan
Zmierzaliśmy do naszego hotelu. Tym razem nie napotkaliśmy żadnego zwierzęcia. Jedyne co nas atakowało to fani oraz paparazzi. Ci cholerni ludzie są gorsi od robactwa ale to ich praca. Ja żyję z tego, że ratuje ludzi, a oni z tego że robią nam zdjęcia i wywiady.

Przynajmniej powkurwiam trochę moją matkę tym, że znowu musi widzieć moją piękną twarz w gazecie lub w internecie. Kilka lat temu pozbyła się mnie z domu ale tak czy siak widzi mnie codziennie. Cóż za zbieg okoliczności.

Wróciliśmy do pokoju zdejmując buty przy tym. Usiedliśmy na kanapie w ciszy i tak naprawdę nie wiedzieliśmy co moglibyśmy robić no chyba, że Deku ma jakiś pomysł.

- To… - zaciął się - co robimy?

Czyli jednak on także nie ma pomysłu. Hm… a co gdyby tak… na pewno się zgodzi w końcu on też to lubi

- Mogę ugotować obiad, a ty w tym czasie odeśpisz tą noc - zaproponował

- Nie ma mowy. Ja chcę jeszcze żyć. Mam lepszy pomysł - uśmiechnąłem się zadziwienie

- J-jaki na przykład? - zarumienił sie lekko

- I ty się jeszcze pytasz jaki? Czy odpowiedź nie jest oczywista? - zacząłem się do niego zbliżać skracając tym dystans między nami do kilku centymetrów - No chyba, że nie chcesz. Nie będę Cię zmuszał.

Odsunąłem się od niego zostawiając go w totalnym osłupieniu. Zawsze tak robię, jeśli chce żeby nasze zabawy zaczęły się z jego inicjatywy i on zawsze się na to nabiera. Tak było i tym razem.

Chłopak usiadł mi na kolana okrakiem usilnie patrząc wszędzie tylko nie w moje oczy. Nie powiem, że mnie to nie zirytowało.

- Oi, aż taki brzydki jestem, że nie chcesz na mnie patrzeć? - podpuściłem go

- N-nie! Kacchan jesteś piękny tylko… - teraz już patrzył mi w oczy jak zahipnotyzowany dlatego prawdopodobnie nie dokończył swojej wypowiedzi

Jedna z moich rąk powędrowała na kark zielonowłosego, a druga zagościła na jego biodrze masując je delikatnie. Spodziewałem się takiej reakcji. Jego mina zawsze jest wtedy taka słodka, że mógłbym ją, w przenośnym znaczeniu oczywiście, schrupać.

Piegowaty ocknął się dopiero czując moje wargi na swoich. Niepewnie aczkolwiek szybko oddał pieszczotę jaką mu zafundowałem. Był mi uległy co szczerze mi odpowiadało jednak nie na długo.

Zielonooki popchnął mnie przez co wylondowałem na plecach. Deku szybko i sprawnie usiadł na moich biodrach i nic. Patrzył tylko na mnie prosząco.

- Jedną rundę - odpowiedziałem na jego wzrok

- A będzie ich więcej? - dopytał

- A jak myślisz? - patrzyłem na niego znacząco

- Czego ja się mogłem spodziewać - zaśmiał się

- No to zaczynaj. Samym siedzeniem nic nie zdziałasz - zakpiłem z niego

- No już już ale… będziemy to robić na kanapie? - zawstydził się lekko

- No, a czemu nie?

- No bo w każdej chwili ktoś może wejść chociażby przypadkowo bo nie zamknąłem drzwi na klucz więc… no - bawił się palcami zawstydzony

- … Okej, niech ci będzie - westchnąłem

Podniosłem się do siadu i chwyciłem deku pod uda aby następnie podnieść się wraz z nim z kanapy.

Udałem się do drzwi i zamknąłem je na klucz. Pomyślałem, że skoro już wstałem to dla świętego spokoju udam się do sypialni. Deku będzie czuł się tam pewniej i nie przerwie kiedy usłyszy byle szmer.

Kajdanki  ||Bakudeku||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz