#51# Kaczan ma fazę

1.5K 109 214
                                    

1/7 rozdziałów na dzisiaj. Wszystkiego najlepszego Bakugo!

Pov. Kacchan
No to tak jak już wspomniałem Aizawa zaczął swój monolog. To co on tam pierdolił było naprawdę interesującę i totalnie pochłonęło moją uwagę, to wcale nie tak że przez większość czasu gapiłem się na tyłeczek Deku.

Miałem ochotę go dotknąć ale zapewne dostał bym w pysk. To nie tak że nie lubi kiedy go dotykam bo on to kocha ale tylko kiedy jesteśmy sami. Już mi oznajmił że jeśli będę robił to publicznie to nie zawaha się żeby strzelić mnie z czegokolwiek i w cokolwiek.

Pamiętam jak raz chwyciłem go za tyłek kiedy byliśmy w parku. Dostałem wtedy mocnego kopniaka między nogi. Co prawda umierałem wtedy bo bolało w cholerę ale było warto.

Dobra koniec rozwodzenia się nad tyłkiem Deku teraz trzeba skupić się na zadaniu.

Aizawa akurat skończył swoje przemówienie. Niby coś tam wiem ale niby nie wiem. Dopytał potem Deku, on mi powie

- Hej Deku - wyszeptałam mu do ucha - co my mamy tak właściwie robić?

- Mamy uratować ludzi z katastrof przyrodniczych. Wiesz walące się budynki, ogień, powódź i takie tam - wyjaśnił - a czym ty byłeś taki zajęty że nie słuchałeś?

- Yyyy niczym Deku, niczym - usilnie starałem się nie nawiązać z nim kontaktu wzrokowego

- Mhm, znowu gapiłeś mi się na tyłek, prawda?

- Jak ty mnie dobrze znasz - zaśmiałem się głupio

- Ehh Kacchan - Deku strzelił sobie face palma - co ja z tobą mam

- Okej bachorzyska. Czas zaczynać wasz egzamin. Życzę powodzenia i żebyście zdali bo nie będę poświęcał na was więcej mojego cennego czasu - Aizawa chyba serio ma nas dość

Wbiegliśmy do odpowiedniej strefy. Narazie było spokojnie, ale czy ten spokój będzie trwał długo? A może tak naprawdę nic się nie stanie a Aizawa robi z nas debili. Albo tak naprawdę to wszytko to tylko sen i leżę teraz w szpitalu w śpiączce. Albo to ja tak naprawdę nie istnieje tylko to ci wszyscy ludzie mnie sobie wymyślili i mają coś nie tak z psychiką skoro mnie słyszą i czują. A może jestem w zamkniętym pomieszczeniu bez ludzi i oszalałem przez co uroiłem sobie ten świat. Albo istnienie tych wszystkich osób to tylko skutek uboczny po wdychaniu tlenu. A może jestem tylko marionetką w łapkach jakiegoś chorego psychicznie lalkarza. A może ja nie żyje i tak wygląda piekło... nie jakby to było piekło to Deku by tu nie było. Ale w takim razie czy to możliwe że trafiłbym do nieba? W końcu z moim charakterem to trudno o postawę aniołka, raczej bardziej bym się nadawał na cholernie przystojnego i seksownego demona. A może tutaj kiedyś mieszkali kosmici ale my ich stąd wykurzyliśmy i teraz oni muszą dryfować gdzieś w odmętach kosmosu. A co jeśli nad nami panuje jeden wielki kosmita a my myślimy że robimy wszystko z własnej woli? A może tak naprawdę jesteśmy tylko animacją która została stworzona przez ludzi i jest puszczana dzieciom i dorosłym w sumie też? Tak naprawdę jesteśmy tylko narysowani a nasze istnienie to tylko wytwór wyobraźni jakiejś babki która postanowiła napisać jakąś mangę. To jak wyglądamy i jak się zachowujemy zależy tylko od jakiejś kobiety...

Pff nieee, ostatnia opcja jest najmniej prawdopodobna. Przecież nikt by nas nie narysował a potem zmienił te rysunki w animację. Czasem jednak wpadam na głupie pomysły.

Ej a co jeśli tak naprawdę nie ma nieba i piekła a nasza dusza po tym jak umrzemy odradza się na nowo w innym człowieku a my tego nie pamiętamy. A może w prawdziwym życiu coś przedawkowałem i moje życie to jedna wielka halucynacja, która aktualnie nie ma końca a kiedy te prochy przestaną już działać to wrócę do szarej rzeczywistości? Ja nie chcę. Tu jest mi tak dobrze. Moge się wyżywać na wszystkich, mogę się drzeć, mogę zostać bohaterem, mogę zarabiać w chuj dużo pieniędzy, moge godzinami gapić się na tyłek Deku. To życie jest zajebiste, nie wiem jakie proszki brałem ale jeśli będę mógł to wezmę je jeszcze raz. Nie zrezygnuje z mojego zajebistego wyglądu, bo zapewne w tamtym świecie wyglądam jak menel i ćpun. A może żyje w jednym z tysiąca uniwersum i jest wiele wersji mnie a ja nawet o tym nie wiem. A może ja nie żyje i właśnie po śmierci przechodzi się do swojego wymarzonego światu. A może po prostu żyje i teraz wymyślam coś zupełnie nie prawdziwego? A może jestem dziełem jakiejś chorej psychicznie autorki która wymyśliła sobie tą historię tylko dlatego że nie wie co zrobić ze swoim życiem i skoro jej życie jest smutne to stwierdziła że może umilić czas innym ludziom których życie też jest smutne?

Yyy nie, to jest jeszcze głupszy pomysł. Na chuj ktoś taki miałby pisać o dwóch gejach w dodatku w tajemnicy przed rodzicami bo są oni pierdolonymi homofobami. Całymi dniami przesiaduje u siebie w pokoju i ogląda anime bo i tak nic w życiu nie osiągnie. Jest w chuj leniwa i na wszytko ma wyjebane. W dodatku jej ulubionym zajęciem jest odpoczywanie po odpoczynku bo odpoczynek jest strasznie męczący. Chodzi po całym domu zastanawiając się nad sensem swojej egzystencji ale kocha swoje życie i zapewne pożyje jeszcze sporo lat bo żółwie mogą żyć w chuj dużo. Za to jej duchowym zwierzęciem na bank jest meduza, albowiem nie ma mózgu a żyje. Tylko że meduzy żyją kilka miesięcy dlatego jej drugim duchowym zwierzęciem jest żółw bo one żyją długo

- Cchan, Kacchan, KACCHAN! - Deku wydarł mi się co ucha

- Nie dżyj japy! - odparłem mu

- Kacchan wołam cię już od pięciu minut. Nasz egzamin już się zaczął a ty się zawiesiłeś - wyjaśnił

- Kurwa czemu zawsze muszę myśleć o tym w jakim świecie naprawdę żyje wtedy kiedy jest najgorsza pora na to? - burknąłem do sobie pod nosem

- Yh, co?

- Nic nic, chodź Deku bo nie zdamy jak będziemy tutaj tak stać - wziąłem go za rękę i poszliśmy w głąb strefy egzaminu

- I kto to mówi? - powiedział sarkastycznie

- Ugh dobra zamknij się już - wymruczałem i zacząłem nasłuchiwać

- Sam bądź cicho Kacc... - nie dokończył bo przyłożyłem mu palec do ust

- Ćsiii - ucieszyłem go słysząc jakiś dzwięk - chyba coś słyszę. Też to słyszysz?

Chłopak wytężył swój słuch i nasłuchiwał przez chwilę, aż w końcu się odezwał

- Słyszę - wyszeptał nadal nasłuchując - to brzmi jak... jak płacz dziecka

- No to na co jeszcze czekamy? Idziemy

Pobiegliśmy do budynku z którego dobiegał płacz. Dopiero teraz zauważyliśmy że tej blok wygląda jakby zaraz miał się zawalić dlatego nie wbiegliśmy od razu do środka tylko zatrzymaliśmy się przed.

- I co teraz? - zostałem

- Chwilka, myślę - oznajmił mi Deku uruchamiając swoje szare komórki a ja grzecznie czekałem aż Deku wymyśli jakiś plan

*************************

1071 słów
Ohayō wszystkim.
Za niedługo powinien się pojawić nowy rozdział, tylko muszę go sprawdzić bo jestem na sto procent pewna że zrobiłam w chuj błędów :)

Jebie mnie :)

Macie Bakugo żeby wam smutno nie było

Macie Bakugo żeby wam smutno nie było

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To ja lecę na lekcje. Do następnego

Dzisiaj nie bayooo bo jeszcze się widzimy

Kajdanki  ||Bakudeku||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz