13. Punkt wyjścia.

196 6 1
                                    

Keelin

Trasa zbliżała się wielkimi krokami, a ja dalej rozmyślałam nad zostaniem w Toronto. Chciałam pojechać z Shawnem, naprawdę, ale im dłużej myślałam nad wadami i zaletami tej podróży, tym bardziej przekonywałam się do pozostania w domu.

Mendes był cudownym chłopakiem. Kochanym i wyrozumiałym. Wiedziałam, że zaakceptowałby każdą moją decyzję, ale kolejny rok z dala od siebie na pewno nie był na rękę naszemu związkowi, który po negatywnym wyniku testu ciążowego trochę ucierpiał.

Najbardziej jednak martwiłam się o Dylilah, która odkąd dowiedziała się o swoim stanie, zachowywała się trochę inaczej niż wcześniej.

Dlatego właśnie postanowiłam zaprosić ją do siebie i korzystając z tego, że Shawn zasnął w sypialni i nie będzie nam przeszkadzał, pogadać o tym, co się wydarzyło w przeciągu ostatnich dni.

- Jak się czujesz? - zapytałam przyjaciółkę, stawiając przed nią kolorowy kubek z malinową herbatą.

- Okropnie - przyznała, posyłając mi przygnębione spojrzenie. Jej wygląd wcale się nie poprawił, wręcz przeciwnie, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że od naszego ostatniego spotkania wory pod jej oczami stały się jeszcze bardziej widoczne, a niegdyś wesołe spojrzenie, pełne niepewności i różnych obaw.

- A co z Louisem? - odezwałam się. Nie chciałam jej przygnębiać, ale musiałam wiedzieć, co się u niej działo i czy potrzebowała pomocy.

- Nie powiedziałam mu, spanikowałam. Za to, gadałam z Victorem i Grettą, i... - wzięła głęboki wdech. - Są rozczarowani, ale życzą mi jak najlepiej. Victor trochę bardziej to przeżył, musi teraz szukać nowej partnerki, no, ale nic nie poradzę. Obiecał, że jeśli będę chciała wrócić na lód, to przyjmie mnie z otwartymi ramionami.

Uśmiechnęłam się słabo na te słowa. Victor może i był wymagający (a czasami również nawet bardzo irytujący), ale wiedział, co powinien powiedzieć. W końcu czasu się nie cofnie, można było to tylko zaakceptować.

- A rodzice?

- Wiedzą, im pierwszym powiedziałam. Mama zapewniła, że mogę na nich liczyć i zwrócić się do niej z każdym problem   - mruknęła, upiwszy łyka herbaty. - A co z tobą?

- Nie jestem w ciąży, jeśli o to ci chodzi. Robiłam test i wyszedł negatywny - oświadczyłam. Sama nie wiedziałam, czy byłam z tego powodu szczęśliwa, czy rozczarowana. Z jednej strony, bardzo chciałam mieć dziecko, ale z drugiej, wiedziałam, że to nie był najlepszy czas na tak poważne decyzje. W końcu taką małą istotkę trzeba było otoczyć mnóstwem miłości i uwagi.

W mojej głowie panował chaos. Były chwile, kiedy czułam się już gotowa na założenie własnej rodziny, a kiedy indziej miałam wrażenie, że to wszytko mnie przytłaczało. Nie wiedziałam, co myśleć. Starałam się skupiać na teraźniejszości, ale myśli o tym, co może się wydarzyć w przyszłości, wciąż nie dawały mi spokoju.

- Jak zareagował Shawn?

- Był smutny, chociaż starał się to ukryć. Przytulił mnie i po prostu zapewnił, że wszystko będzie dobrze - mruknęłam, patrząc na swoje paznokcie. Lakier prawie całkowicie z nich zeszedł, a ja od razu zanotowałam w głowie, by zadzwonić do kosmetyczki i umówić się na wizytę.

- Chciałabyś tego dziecka?

- Tak, ale nie teraz. Jedziemy w trasę i... Będę z tobą szczera, Lilah. Dostałam propozycję pracy w szkole tańca z polecenia profesora Sinclara. Mogłabym tutaj zostać. Pomóc ci i przy okazji spełniać marzenia, ale...

- Z dala od Shawna - dokończyła za mnie wypranym z emocji głosem. Dla niej też to było trudne. Miałam zniknąć na najbliższe miesiące z jej życia i zostawić ją samą, w dodatku w tak trudnej sytuacji.

- Ja naprawdę nie wiem, co robić - schowałam twarz w dłoniach, mając ochotę się rozpłakać. Od zawsze kochałam Shawna, ale nie chciałam ot tak porzucić dla niego wszystkiego, zrezygnować z własnych marzeń i pogodzić się z życiem z etykietą partnerka znanego piosenkarza albo gorzej, ta co jest z Mendesem dla pieniędzy.

- Rozmawiałaś z nim o tym?

- Nie, był smutny po wynikach. Wcześniej mówiłam mu o przyszłości i wydawał się naprawdę przejęty tym wszystkim. Nie mogłam mu zniszczyć tych wizji. - Łzy napłynęły mi do oczu, ale usilnie starałam się je odgonić. W ostatnim czasie zdecydowanie za dużo płakałam.

- Z autopsji wiem, że najlepiej będzie, jak mu to powiesz. Nie możesz przekładać miłości nad własne marzenia ani na odwrót. Pamiętasz, jak ja zgadzałam się na wszystko, co robił Cody? Musisz znaleźć w tym balans, pójść na kompromis...

- To nie jest takie proste, Lilah! Kocham go bardziej niż kogokolwiek na świecie, ale cały świat ciągle mi wmawia, że ta miłość, to jedyne co mam. Nie chcę być całe życie zależna od Shawna, ale nie mogę też znieść myśli o życiu bez niego - wyjaśniłam, czując pierwsze łzy na policzkach. Zawsze byłam bardzo emocjonalną osobą, ale w ostatnim czasie chyba pobiłam swój rekord.

- Nie możecie po prostu tego przeczekać?

- Lilah, kolejny rok? A później co? Co kilka lat będziemy żyli z daleka od siebie, bo trasa?

- Będę szczera, Kells. Na mnie nie patrz. Kocham cię jak siostrę, ale nie musisz być obok mnie podczas najbliższych miesięcy. Mam rodziców, Freyę, Madelyn i całą resztę. Poradzę sobie - zapewniła, dotykając mojej ręki. Wiedziałam, że to powie, a jednak te słowa i tak przyniosły mi ulgę. Przynajmniej nie musiałam wybierać pomiędzy nią a Shawnem.

- Tu nie chodzi tylko o ciebie. Boję się, że to wszystko nie przetrwa i zostanę sama bez niczego. Zobacz, mieszkanie kupił Shawn i należy do niego, auto również. Nie chcę być w przyszłości od niego aż tak zależna. Będę potrzebowała pieniędzy na zakupy i co? Biorę jego kartę? Żyję na jego koszt? - Wyrzucałam z siebie każdą, nawet najmniejszą myśl, czując ulgę. W końcu podzieliłam się z kimś swoimi problemami i zdjęłam ten ciężar z moich pleców.

- Okej, o tym nie pomyślałam. W sumie to i tak nie zmienia mojego zdania. Powinnaś pogadać z Shawnem. Skończyłaś marketing i zarządzanie, więc może znajdzie się jakieś stanowisko dla ciebie niedaleko niego? Jako asystentka Andrewa czy coś takiego?

- Nie znam się na tym. A poza tym, nie masz wrażenia, że to zabrzmi tak, jakbym mu nie ufała? W końcu, po co mi pieniądze, które pozwolą na samodzielność, skoro i tak mamy być razem, aż do śmierci? Dzielić ze sobą wszystko, mieć wspólny dom i rodzinę.

- Ty po prostu nie masz teraz tej pewności, Kells. To tu jest największy problem. Gdybyś wiedziała, że się nie rozstaniecie, choćby nie wiadomo co, patrzyłabyś na to inaczej. Jednak oświecę cię, nikt nie ma takiej pewności. Nie wiesz, co się stanie jutro i po prostu musisz mu zaufać.

- Robię to, ale i tak się boję. Przeraża mnie to, że może spotkać kogoś lepszego, jakąś ładną modelkę albo piosenkarkę, z którą będzie miał więcej wspólnego i mniej problemów...

- Hej, hej, hej, nie płacz, Keelin - mruknęła i chciała mnie objąć, ale zrobił to ktoś inny. Męskie i tak dobrze znane mi ramiona, przyciągnęły mnie do siebie.

Spojrzałam na twarz Shawna. Powaga i zmartwienie, jakie na niej zobaczyłam, sprawiły, że miałam ochotę zniknąć.

Znowu wszystko zmierzało do punktu wyjścia.

♪★♪

Taki trochę drama time.

13.07.2021r.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz