22. Postępy.

161 9 2
                                    

Keelin

Leżałam na kozetce w szpitalu i czekałam na lekarza, który miał przynieść wyniki moich badań.

Po tym jak spadłam ze schodów, nie mogłam swobodnie ruszać nogą, ale na szczęście jakiś miły mężczyzna szybko mi pomógł i zadzwonił po pomoc.

Teraz, chociaż byłam poobijana, brudna od soku i wciąż zdenerwowana, najbardziej przejmowałam się reakcją Shawna, który był w drodze do szpitala.

Nie chciałam go okłamywać po raz kolejny, a przecież musiałam z nim jeszcze omówić sprawę pracy.

- Pani Branett, ktoś do pani - odezwała się jasnowłosa pielęgniarka, wpuszczając do środka Karen oraz Aaliyah.

- Jejku, Keelin, co ci się stało? - zapytała mama Mendes, podchodząc do mnie. Jej niebieskie oczy były wypełnione troską, a ciemnoblond włosy roztrzepane.

- Spadłam ze schodów w galerii - odpowiedziałam zawstrzydzona.

- A cała reszta? - zapytała, wskazując na moje poplamione ciuchy.

- Krew i sok porzeczkowy. Jakieś fanki Shawna mnie nim oblały, a kiedy upadłam, uderzyłam się w nos - wyjaśniłam, widząc jak na moje słowa ich twarze jeszcze bardziej markotnieją.

- Znowu się tak zachowują? - zapytała smutno Aaliyah, siadając na taborecie przy moim tymczasowym łóżku i łapiąc mnie za dłoń.

- Hej, ostatnim razem był przecier pomidorowy. Robią postępy - próbowałam zażartować, chociaż sama nie widziałam nic zabawnego w tej sytuacji. Było mi cholernie przykro.

- Tym razem musisz powiedzieć o tym Shawnowi - oświadczyła nastolatka, a ja pokręciłam przecząco głową. Czy to dziwne, że nie chciałam tego robić? Dobrze wiedziałam, jak go to zaboli, w końcu kochał swoich fanów.

- Będzie się tylko niepotrzebnie denerwował. On i tak nie kontroluje tego, co robią ci ludzie - mruknęłam, bawiąc się skrawkiem białej pościeli.

- Niepotrzebnie denerwował? - oburzyła się Karen. - Keelin, to nie są jakieś głupie teksty w internecie! Jeszcze trochę nie będziesz reagować i zaczną sobie pozwalać na więcej. To niebezpieczne.

- Zgadzam się z mamą. Jesteśmy rodziną i musimy o siebie dbać - dodała Aaliyah, ściskając moją dłoń i posyłając mi pocieszający uśmiech.

- Właściwie, to co tutaj robicie? Shawn do was dzwonił? - zapytałam, poprawiając swoje ułożenie. Strasznie bolały mnie plecy, ale na szczęście nic poważnego się nie stało. Jak to powiedział lekarz, będę miała tylko kilka siniaków.

- Dzwonił do twojej mamy, ale nie odebrała, więc poprosił abyśmy przyjechały zobaczyć, co z tobą. Podobno jest już niedaleko, jednak nie chciał, żebyś była tutaj sama - wyjaśniła Karen, siadając na drugim taborecie przy łóżku.

- Wszystko jest porządku, będę miała tylko kilka siniaków. Nie musiałyście się kłopotać - zapewniłam, uśmiechając się słabo. Bardziej niż upadek ze schodów przeżywałam sytuację, jaka miała miejsce wcześniej oraz fakt, że moje prawe kolano nie pozwalało mi ruszać nogą.

- Przestań tak mówić. Przyjechałyśmy tutaj, bo się o ciebie martwimy i to żaden kłopot. Przecież gdybyśmy znalazły się w podobnej sytuacji, też byś przyjechała - powiedziała Aaliyah, a do sali ponownie weszła jasnowłosa pielęgniarka, tym razem w towarzystwie lekarza.

- Mogłyby panie wyjść na korytarz? Muszę zbadać pacjentkę - poprosił mężczyzna, zakładając na dłonie niebieskie rękawiczki. Jego zęby były nienaturalnie białe, a włosy lekko przyprószone siwizną.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz