54. Druga rodzina.

143 14 4
                                    

Keelin

Ciągle rozpraszana przez Shawna, starałam się pomagać Karen w kuchni przy obiedzie. Manny i Aaliyah rozkładali sztućce i talerze na stole, a mój chłopak chociaż na początku miał im pomóc, znalazł dużo ciekawsze zajęcie w odwracaniu mojej uwagi.

- Shawn, przestań, bo jeszcze odetnę sobie palec - mruknęłam, czując jego usta na swojej szyi, w czasie gdy kroiłam ogórka do sałatki.

- Tęskniłem za tobą.

- Przecież niedawno się widzieliśmy.

- Jakie niedawno? Dzisiaj rano - wtrąciła rozbawiona Karen, lekko mnie zawstydzając. Czyżby złapała Shawna, jak wracał do domu? Posłałam chłopakowi pytające spojrzenie.

- Wszyscy wiedzą, że wczoraj wymknąłem się do ciebie i wróciłem nad ranem. Jak widać, z biegiem lat straciłem wprawę, a co za tym idzie dyskrecję.

- Dylilah też ciebie widziała - dodałam. - Stwierdziła, że trudno powstrzymać przy nas zazdrość.

- Trochę ma w tej sprawie rację. Jesteście w sobie zakochani odkąd pamiętam - wtrąciła Aaliyah, wchodząc do pomieszczenia razem ze swoim tatą. - Człowiek może nie wierzyć w prawdziwą miłość, ale kiedy was zobaczy, przekona się, w jak wielkim był błędzie, prawda, mamo?

- Zdecydowanie. Nawet nie wiecie, jak cieszę się, że jesteście razem - powiedziała kobieta, uśmiechając się w naszą stronę.

- Ja też - dodał Manny. - I dlatego chcielibyśmy z Karen ci zaproponować, byś mówiła do nas mamo i tato. Wiem, że jeszcze nie jesteśmy twoimi teściami, ale dla nas i bez formalności jesteś naszą drugą córką, synową.

Zaraz po wypowiedzeniu tych słów, w kuchni zapadła cisza, podczas której czułam, jak serce podchodzi mi do gardła.

- Ja... Naprawdę? - zapytałam. Przez miesiączkę reagowałam jeszcze bardziej emocjonalnie niż zazwyczaj, dlatego nawet nie próbowałam kryć się ze łzami wzruszenia. - Dziękuję - dodałam, po czym przytuliłam rodziców i Aaliyah.

- To my ci dziękujemy - zapewniła Karen, a ja poczułam, jak Shawn łapie moją dłoń.

Chwilę później usiedliśmy razem przy stole, jedliśmy obiad i słuchaliśmy historii o tym, co wydarzyło się u naszych bliskich, w czasie gdy nas nie było.

- Jak się czuje Dylilah? Wczoraj jakoś nie miałam okazji z nią porozmawiać - odezwała się Karen.

- Tak średnio. Jeszcze nie czuje ruchów dziecka, ale za niedługo będzie mogła poznać płeć - odpowiedziałam.

Po Murrell, chwilę przed moim przyjściem tutaj, przyjechała jej siostra, więc teraz moi rodzice siedzieli sami w domu, ciesząc się chwilą spokoju.

- Jej rodzice muszą być bardzo szczęśliwi. To będzie ich pierwszy wnuk - dodał Manny.

- I tak jest, wszyscy są szczęśliwi i gotowi pomagać Dylilah.

- Kiedy omawia się takie temat, człowiek aż nie może się doczekać, gdy sam zostanie babcią albo dziadkiem, prawda? - mruknęła Karen, patrząc na swojego męża.

- Dokładnie. Już dawno w tym domu nie było małych Mendesów.

- Okej, załapaliśmy aluzję - powiedział Shawn, uprzednio parskając śmiechem. - I na pewno kiedyś się doczekacie wnuków z naszej strony, ale jak na razie nie. Mamy na to dużo czasu.

- Wiem, że jesteście jeszcze młodzi i całe życie przed wami, ale... Po prostu nie mogę się doczekać, aż ten moment w końcu nastąpi, a my będziemy mogli bawić się z naszymi wnukami.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz