30. Ludzie, których kocham.

153 8 6
                                    

Keelin

- A tak właściwie to co u Shawna? Już dawno go nie widziałam.

- Wszystko po staremu. Ma dużo pracy. Rok temu wydał album i, jak wcześniej wspominała Dylilah, jutro jedziemy do Europy, gdzie zaczyna się pierwszy etap jego trasy - wyjaśniłam, a Edeline pokiwała głową.

- To musimy być ekscytujące, zwiedzisz prawie cały świat!

- Tak. Nie mogę się doczekać - powiedziałam. - A co u waszych rodziców? Nie widziałam ich już kilka miesięcy.

- Tata, jak zawsze zimą, ma bardzo dużo pracy w szpitalu i niestety nie mógł dzisiaj przyjść, ale mama jest. Tam siedzi. - Edeline znacząco spojrzała w stronę kanapy w salonie, na której faktycznie siedziała jej mama.

Prawie jej nie poznałam. A to wszystko było spowodowane wzorzystą i bardzo kolorową (chyba nawet za bardzo, jeśli to w ogóle możliwe) sukienką oraz wyrazistym makijażem, którego najważniejszy punkt stanowiły pomalowane czerwoną szminką usta.

Spojrzałam z powrotem na dziewczyny, z szokiem wymalowanym na twarzy, na którego widok uśmiechnęły się rozbawione.

- Wiem, nie musisz nic mówić. Wygląda, jak chodząca paczka skittlesów - powiedziała Edeline, na co wszystkie parsknęłyśmy śmiechem.

- Co się stało? Zmieniła styl czy to jakaś wyjątkowa okazja? - zapytała Dylilah, która również nie dowierzała własnym oczom. Pani Vaillacourt raczej nigdy nie eksperymentowała z ubraniami. Chodziła w stonowanych i stosownych do jej wieku ciuchach, a tu proszę, taka niespodzianka.

- Fryzjerka znalazła u niej siwe włosy i się trochę załamała - wyjaśniła Belissa, patrząc z powrotem na swoją mamę.

- Przecież to normalne w jej wieku. Jej najstarsza córka dobija do trzydziestki, więc czego się spodziewała?

- Hej! Mam dwadzieścia siedem lat! Jaka trzydziestka? - oburzyła się Elettra, a Edeline machnęła lekceważąco ręką.

- I tak, i tak, farbuje włosy. Co jej to za różnica, jaki mają naturalny kolor?

- Tu chyba po prostu chodzi o psychikę. Może tego nie widać, ale to po prostu jest w jej głowie - odezwałam się, a Belissa pokiwała głową, zgadzając się ze mną.

- I chociaż to, że się starzeje nie oznacza, że jest stara, to jednak powinna sobie odpuścić tę sukienkę. Nawet ja nie ubrałabym czegoś takiego - dodała studentka medycyny, spotykając się z aprobatą starszych sióstr.

- Cześć, dziewczyny - odezwał się Shawn, podchodząc do nas. Od razu położył swoją rękę w okolicy zakończenia moich żeber, obejmując mnie ramieniem, co sprawiło, że się uśmiechnęłam.

- Hej. Jak się czujesz przed trasą? - powiedziała Edeline, patrząc z zadowoleniem na rękę chłopka.

Rudowłosa od zawsze mówiła, że będziemy razem. I chociaż na początku nikt jej nie wierzył, gdy zostaliśmy parą, Finn ogłosił ją żartobliwym mianem Guru Miłości, które zostało z nią dopóki nie wyprowadziła się do Springfield.

- Świetnie. Nie mogę się już doczekać.

- A właśnie, prawie bym zapomniała! Mama mi przekazała przez telefon, kiedy jeszcze byłam w Stanach tę radosną nowinę. Gratuluję zaręczyn! - odezwała się Elettra. - Kiedy planujecie ślub?

Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu, i poczułam, jak mięśnie Shawna lekko się spinają.

Zaręczyny były dla nas bardzo drażliwym tematem, bo chociaż byliśmy razem od prawie sześciu lat i nawet staraliśmy się o dziecko (co prawda kiedyś, nie teraz), to nie chcieliśmy brać jeszcze ślubu.

To nie tak, że nie byłam pewna Shawna i tego, że chciałam spędzić z nim resztę swojego życia. Co to, to nie. Po prostu podobało mi tak, jak było. Ani ja, ani Mendes nie potrzebowaliśmy obrączek oraz dokumentów, które miałyby potwierdzać naszą miłość. Przynajmniej na razie.

Poza tym, nasza relacja nie była ostatnimi czasy na dobrej drodze. W końcu w kwietniu kończył się nasz okres próbny, a przed nami była jeszcze cała trasa.

- Nie wiem skąd twoja mama wzięła taką informację, ale nie jesteśmy zaręczeni, El. A przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo - powiedziałam rozbawiona, starając się rozluźnić atmosferę. Widziałam, że dziewczynie zrobiło się trochę głupio, ale co mogłam na to poradzić?

- To Madelyn i Finn się zaręczyli - dodał Shawn, a Belissa parsknęła śmiechem.

- MacAllen się żeni? - zapytała zdziwiona i jednocześnie rozbawiona studentka medycyny. - W takim razie jak bardzo musiał się zmienić od czasów szkoły? Pamiętam, że w liceum był chodzącą pokraką o wyjątkowo irytującym charakterku.

- Lissa! - oburzyła się Elettra, ale i tak wszyscy roześmialiśmy się na słowa najmłodszej z sióstr Vaillacourt.

- No co? Prawdę mówię!

- Finn się trochę się zmienił, ale w sumie dalej jest tym wiecznym dzieciakiem, którym był w szkole - powiedziała Dylilah, uśmiechając się szeroko.

Na samo wspomnienie liceum zaczęłam przypominać siebie wszystkie śmieszne sytuacje i radosne momenty z udziałem przyjaciół. Byliśmy wtedy tylko szczęśliwymi dzieciakami, z masą dziwnych pomysłów, które o dziwo realizowaliśmy, nie myśląc o konsekwencjach.

I tak na przykład, kiedyś ja i Shawn pojechaliśmy do Vancouver, gdzie się zgubiliśmy, zaraz po tym, jak padły nam baterie w telefonach. Nasze mamy próbowały się do nas dodzwonić przez kilka godzin, a kiedy w końcu odebrałam, prawie ogłuchłam przez ich krzyki. Jednak mimo wszystko, to była jedna z największych przygód mojego życia.

- Powiem szczerze, nie jestem zdziwiona. Kiedyś miałam zaraz po nim matematykę i prawie za każdym razem zapominał czegoś z klasy, po czym szybko po to wracał. To piórnik, to książka. Normalnie cud, że pamiętał o własnej głowie!

- A co słuchać u twojego synka, El? Przyjechał z tobą? - zapytał Shawn, uśmiechając się w stronę najstarszej z sióstr.

- Nie. Został z Clyde'em, przez co jestem zasypywana milionami wiadomości o treści: Gdzie są tetrowe pieluszki? A smoczki? Jaką temperaturę powinno mieć mleko? A woda do kąpieli? Sądzę, że to Jayden opiekuje się Clyde'em, chociaż powinno być na odwrót - powiedziała Elettra, na co jej rodzeństwo parsknęło śmiechem.

- Weź, panikuję na samą myśl o tym, że od września czeka mnie to samo - powiedziała Lilah, a Elettra spojrzała na nią z troską.

- Też się bałam tego wszystkiego, ale mama mi cały czas powtarzała, że pierwszy poród jest najlepszy, bo nie do końca wiesz, co cię czeka. I chociaż mam tylko jedno dziecko, zgadzam się z tym w stu procentach - powiedziała. - Na początku, zaraz po porodzie będzie ci trudno, ale później wpadniesz w rutynę i zaczniesz robić już większość rzeczy z przyzwyczajenia. Musi minąć tylko kilka tygodni, Lilah. Na pewno sobie poradzisz.

- Dziękuję.

- Nie ma sprawy. W razie jakichkolwiek pytań, pamiętaj, że zawsze możesz do mnie napisać. Numer mam ten sam.

- Uważaj, bo jeszcze skorzystam i będę do ciebie wypisywać, jak Clyde.

Rozmawialiśmy razem przez jeszcze chwilę, po czym rodzice zaprosili wszystkich gości do stołu, na torta.

Z uśmiechem patrzyłam, jak mama zdmuchuje świeczki w kształcie cyfr pięć oraz dwa. I chociaż to nie była żadna okrągła liczba, to również obchodziliśmy ją hucznie (może nie aż tak jak pięćdziesiątkę, ale wciąż).

- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, mamo. - Przytuliłam do siebie uśmiechniętą od ucha do ucha kobietę, którą kochałam ponad własne życie.

Dzięki niej stałam się taką kobietą, jaką byłam teraz. To właśnie ona nauczyła mnie własnej wartości, jak być silną i miłości.

I każdego dnia dziękowałam, za tych ludzi, który byli obok mnie. Dzięki nim wiedziałam, to co miłość.

♪★♪

Nie wiem dlaczego, ale nie lubię tego rozdziału :/

Miłego dnia!

30.07.2021r.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz