12. Nie wiem.

186 6 6
                                    

Keelin

Siedziałam przy stole, na którym leżały dwa talerze z kolacją i czekałam na Shawna, który poszedł się przebrać. Przed oczami ciągle miałam obraz załamanej Dylilah, a w uszach nadal dzwonił mi jej płacz. Po tym jak wyszła, czułam jakby opuściły mnie wszystkie siły, przez co nawet nie posprzątałam bałaganu z salonu (co na szczęście zrobił za mnie Shawn).

- Keelin? - rozległ się głos chłopaka. Wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę łazienki, z której akurat wyszedł Shawn, trzymając w dłoni test ciążowy Dylilah. Cholera. Musiała go zapomnieć, zanim wyszła z mieszkania. Zabiję ją.

- Jestem taki szczęśliwy, kochanie - powiedział, przytulając mnie do siebie. - Nie przejmuj się niczym, na pewno damy sobie radę. Kocham cię najbardziej na świecie.

- Shawn... - mruknęłam, czując łzy w oczach. Niestety, byłam zmuszona go rozczarować. - To nie jest mój test.

Chłopak odsunął się ode mnie, a jego radość momentalnie zniknęła. Wyglądał, jakby ktoś właśnie wymierzył mu policzek.

- Dylilah jest w ciąży - wyjaśniłam, a jego oczy przybrały wielkość spodków. - Przyszła do mnie cała zapłakana, bo Louis chce wrócić do Anglii. Później zobaczyła opakowania z testami...

- Poczekaj, co? Louis wraca do Anglii? - zapytał, a ja pokiwałam głową.

- A przynajmniej planował - mruknęłam, patrząc na zdziwionego chłopaka. Shawn powoli przetwarzał wszystkie informacje, jakimi go zasypałam. Westchnął ciężko i spojrzał na mnie z dezorientacją w oczach.

- A co z tobą? - odezwał się, odkładając plastikowy przedmiot na szafkę. - Jesteś w ciąży?

- Nie wiem. Lilah zrobiła dwa testy - odrzekłam, a widząc cień nadziei na jego twarzy, stwierdziłam w duchu, że to już czas, by poważnie porozmawiać.

- Chodźmy do salonu - poprosiłam, a gdy usiedliśmy na kanapie, spojrzałam na niego.

- Nie przemyśleliśmy tego wszystkiego, Shawn - zaczęłam i wnioskując po jego minie, od razu domyślił się, o co mi chodziło. - Co by było, gdyby się okazało, że będziemy mieli dziecko? Ty masz trasę, nie możesz z niej ot tak zrezygnować, a poza tym, nie widzi mi się podróżowanie po całym świecie z ogromnym brzuchem i rodzenie w Meksyku, Francji czy gdziekolwiek poza Kanadą. Chcę przeżyć to wszystko rodzinnie, z dala od wścibskich i obcych oczu.

Shawn pokiwał głową i położył swoją dłoń na mojej. Widziałam, że myślał nad tym, co powiedzieć.

- Rozumiem, możemy poczekać, nie mam ci nic za złe. To ty będziesz nosiła nasze dziecko i je rodziła, więc wszystko dla twojego komfortu - zapewnił, a ja lekko się uśmiechnęłam na słowa nasze dziecko. To brzmiało tak odpowiedzialnie i dorośle. Nigdy bym nie pomyślała, że ten chłopak, który zakradał się do mnie do domu, w przyszłości zostanie tatą mojego dziecka.

- Nie chodzi mi tylko o poród, Shawn. Nie chcę, żeby twoi fani czy reporterzy mieszali się pomiędzy naszą rodzinę - dodałam, na co jego twarz lekko zmarkotniała. Obydwoje staraliśmy się przez te wszystkie lata o jak największą prywatność i chciałam tego samego dla naszego dziecka.

- Popieram cię, ale chcę się podzielić z fanami chociaż płcią i imieniem - oświadczył. - Wiesz, jak dużo oni dla mnie robią i sądzę, że mogą wiedzieć chociaż tyle.

- Dobrze, zgadzam się i jeszcze jedno, chyba najtrudniejsze - zaczęłam i wzięłam głęboki oddech. - Dziecko to duża odpowiedzialność i nie mogłabym znieść nawet myśli, że przez karierę ominęłby cię najważniejsze momenty w jego życiu. Chciałabym, żebyś zrobił dłużą przerwę w pracy, został ze mną w domu i razem wychowywał tę kruszynę. Zero dalekich i ciągnących się miesiącami tras.

- Zdaję sobie z tego sprawę, Keelin - zapewnił. - Nie chcę ominąć żadnych momentów z jego, bądź jej życia i jestem na to gotowy. Zrobię przerwę, podczas której napiszę i nagram album, a później, kiedy już minie trochę więcej czasu, zacznę jeździć w krótkie trasy, najwyżej na trzy miesiące.

Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się słabo w jego stronę. Był odpowiedzialny i przez to ufałam mu bezgranicznie. Jeżeli mówił, że coś zrobi, to mogłam być pewna, że tak właśnie będzie.

- Trochę źle się z tym czuję, Shawn. Wiem, ile radości ci sprawia koncertowanie...

- Kocham cię, Keelin - przerwał mi. - Rodzina zawsze będzie stała na pierwszym miejscu, a nasze dziecko to już w ogóle. Obiecuję, że zawsze będę się o nie troszczył i kochał je najbardziej na świecie. I jego rodzeństwo również.

- Może najpierw skupmy się na jednym, co? - zapytałam rozbawiona, czując, jak jego ręce przeniosły się na mój brzuch.

- A co jeśli ono już tam jest?

- Shawn! - westchnęłam ciężko, parząc na niego z oburzeniem. Właśnie skończyliśmy rozmawiać o tym, że to nieodpowiedni czas na dziecko, a on dalej musiał mnie stresować.

- Wiem, ale po prostu nie możemy być pewni...

- Możemy pójść po test - przerwałam mu.

- Co?

- No wiesz, możemy pójść do apteki po nowy test i rozwiać wszystkie wątpliwości - wytłumaczyłam, a on ochoczo pokiwał głową i wstał z kanapy.

- Czemu na zakupy spożywcze nie chodzisz z takim entuzjazmem? - zapytałam, kierując się w stronę korytarza, gdzie od razu założyłam buty. - A może lepiej zostań, co? Jeszcze spotkasz jakieś fanki albo ktoś zauważy nas razem w aptece i ludzie zaczną snuć różne domysły.

- Okej, poczekam - oznajmił niechętnie i ściągnął z wieszaka mój płaszcz, po czym pomógł mi go założyć.

- Dziękuję. Będę za piętnaście minut - mruknęłam, całując go w policzek.

Gdy wyszłam z bloku od razu uderzył we mnie podmuch zimnego powietrza. Śnieg już powoli topniał, jednak wciąż było zimno i nieprzyjemnie.

Weszłam do apteki i uśmiechnęłam się w stronę kasjerki, u której ostatnio robiłam zakupy. Trochę się stresowałam, ale już nie tak bardzo, jak za pierwszym razem.

- Dwa testy ciążowe - poprosiłam, a trochę zaskoczona kobieta podała mi opakowania. Nie dziwiłam się jej, w końcu rano robiłam takie same zakupy.

Wróciłam do mieszkania po zapłaceniu i pożegnaniu się z kasjerką. Z nerwów trzęsły mi się ręce, ale i tak najgorsze było jeszcze przede mną.

- Kupiłaś? - zapytał Shawn, a ja pokiwałam głową i wyciągnęłam opakowania z kieszeni płaszcza.

Chwilę później, zestresowana jak nigdy w życiu zrobiłam jeden test i wyszłam z łazienki. To był mój pierwszy raz, więc nerwy tylko przybierały na sile.

Usiadłam obok chłopaka na kanapie i ustawiłam alarm w telefonie. Czas płynął jeszcze wolniej, niż wtedy, gdy Dylilah była na moim miejscu. Oparłam głowę o ramię Shawna, czując jego dłoń na moim brzuchu. Wiedziałam, że też to przeżywa. W końcu, jakby nie patrzeć, sama sobie tego dziecka, bym nie zrobiła.

- Daj znać, jak cię kopnie - mruknęłam, na co speszony przeniósł swoją dłoń na moje udo. Obecność Shawna jeszcze bardziej potęgowała wszystkie emocje, jakie odczuwałam. Martwiłam się tym, jak zareaguje, chociaż dobrze wiedziałam, że bez względu na wszystko, będzie mnie wspierał.

- Przepraszam.

- Nie, to ja przepraszam. Stresuję się i po prostu proszę, wstrzymaj się z tym macaniem do momentu wyników, okej? - odezwałam się, a on objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.

- Okej. - Shawn pokiwał głową, po czym złożył pocałunek na mojej głowie. - Jesteśmy w tym razem, nieważne, jaki będzie wynik, Keelin. Pamiętaj o tym.

Chwilę później rozbrzmiał alarm, a ja odsunęłam się od niego i podniosłam plastikowy prostokąt. Jedna kreska spowodowała u mnie łzy. Nie wiedziałam tylko czy smutku, czy szczęścia.

♪★♪

12.07.2021r.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz