9. Durna imitacja filmu romantycznego.

207 7 22
                                    

Keelin

Kilkanaście dni później Shawn musiał jechać coś załatwić z Andrew, dlatego zostałam sama w mieszkaniu i postanowiłam zaprosić do siebie Dylilah.

Nie spodziewałam się jednak tego, że szatynka przyjdzie do mojego domu cała zapłakana, trzęsąc się z emocji i nie potrafiąc wymówić nawet jednego słowa.

Nie pytając o nic, przyniosłam do salonu dwa puchate koce i kubki z kakao, bitą śmietaną oraz piankami, które zawsze poprawiały jej humor.

- Co się dzieje, Lilah? Chodzi o Louisa? - zapytałam, kiedy dziewczyna siedziała, płacząc w moje ramię. Na samą wzmiankę o chłopaku, wtuliła się we mnie jeszcze bardziej, więc od razu domyśliłam się, że to on stanowił przyczynę jej stanu.

- Wraca do Londynu - wydukała między napadami płaczu, a ja osłupiałam.

- Co, ale jak? Jeszcze raz, co?

- Błagam cię, nie każ mi tego powtarzać - mruknęła, osuwając się ode mnie i sięgając po chusteczkę, by wydmuchać nos. - Powiedział, że jeśli chcę, mogę pojechać z nim, zaproponował wspólną przeprowadzkę i w ogóle, ale ja nawet nie wiem, co o tym myśleć!

Zamrugałam oczami, dalej nie wierząc w jej słowa. Wiedziałam, że Louis przyjechał do Kanady w głównej mierze po to, by studiować, ale nie sądziłam, że po tym wszystkim, co go tutaj spotkało, będzie chciał wyjechać, zostawić to, co osiągnął i finalnie o nas zapomnieć.

- Myślałam, że mu się tutaj podoba - mruknęłam, a Dylilah parsknęła szyderczym śmiechem.

- Prawda? Ja też, ale najwidoczniej byliśmy dla niego tylko etapem przejściowym. - Jej płacz, o ile to w ogóle możliwe, stał się jeszcze głośniejszy, a ja od razu ją przytuliłam, wiedząc, jak bardzo tego potrzebowała w tamtym momencie.

- Wiesz, jak bałam się wchodzić w związki, po tym co zrobił mi Cody.

Jak chyba każda moja znajoma Dylilah również miała swoją związkową przeszłość, jednak z tą różnicą, że ona starała się o niej całkowicie zapomnieć. Gdy miała siedemnaście lat, spotykała się ze swoim łyżwiarskim partnerem, Codym, który wykorzystując jej ambicje, zaczął sobie pozwalać na za dużo i dotykać ją w nieodpowiedni sposób.

Dylilah starała się jednak ignorować to wszystko, ponieważ była bardzo ambitna, a Cody jeździł naprawdę dobrze, jak na swój młody wiek. Wszystko skończyło się jednak po imprezie, podczas której świętowaliśmy wygraną w ich zawodach, a chłopak posunął się za daleko i ją uderzył.

Od tamtej pory dziewczyna trzymała się zasady, żeby nie łączyć lodowiska z życiem uczuciowym.

- Cholera, kocham go, Kells, naprawdę. Ale nie chcę wybierać pomiędzy marzeniami a miłością - wyjąkała, wtulając twarz w poduszkę. - Poświęciłam wszystkie lata z życia nastolatki, by stać w tym miejscu i nie chcę zamieniać kanadyjskiego mrozu na angielski deszcz. Kocham to, co robię i gdzie jestem.

- Lilah... - westchnęłam ciężko, dotykając jej ramienia. Nie wiedziałam, co miałam jej powiedzieć. Jako przyjaciółka zawsze życzyłam jej szczęścia i samych sukcesów, a ponieważ znałyśmy się tak długo, wiedziałam, jak trudna była dla niej ta decyzja. - Pamiętaj, że bez względu na wszystko, jesteśmy przyjaciółkami, nieważne czy dzieli nas kilka przecznic, czy ocean. Rozumiesz?

- Nie mów tak, milion razy byłoby mi łatwiej, gdybyś powiedziała, że nigdy więcej się do mnie nie odezwiesz, jeśli się przeprowadzę. Wtedy byłoby mi łatwiej - wychlipała, a ja pokręciłam głową ze smutkiem. Serce mi się krajało, gdy widziałam ją w takim stanie. Tyle przeszła w życiu, że jak nikt inny zasługiwała na szczęście, szczególnie w miłości.

- Wiesz, że musisz podjąć decyzję sama, ja nie będę cię oceniać, nieważne, co postanowisz.

Współczułam jej. Louis znaczył dla niej naprawdę dużo, może nawet więcej niż łyżwiarstwo, jednak czy mogłaby przedkładać jego nad całe swoje życie i marzenia? Na pewno nie. Dylilah od zawsze chciała być na szczycie, wygrywać, spełniać marzenia i być niezależna. Nienawidziła, gdy ludzie radzili jej, co ma robić, ponieważ jak sama twierdziła, znała siebie lepiej niż ktokolwiek inny na świecie.

- Możemy włączyć jakiś film i poudawać, że cały świat nie istnieje? - poprosiła, a ja od razu pokiwałam głową. Chyba sama tego potrzebowałam, ponieważ dalej nie wiedziałam, czy byłam w ciąży ani nie przemyślałam sprawy z propozycją od profesora Sinclara. Zamknięcie się na chwilę w naszym świecie mogło pomóc nam obu.

- Jasne, nie ma sprawy, poszukaj czegoś, a ja zrobię popcorn - odezwałam się, wstając z kanapy. Dalej zapłakana dziewczyna pokiwała głową i chwyciła pilota.

Obserwowałam ją z kuchni, w czasie gdy ziarenka kukurydzy strzelały w mikrofalówce i zdecydowanie mogłam powiedzieć, że w ogóle nie przypominała tej wersji siebie, która odwiedziła mnie w domu jeszcze kilka tygodni temu.

Sama nie wiedziałbym co zrobić, gdybym była na jej miejscu z Shawnem na miejscu Louisa. Sama miałam problemy, które ledwo ogarniałam i po prostu w tym momencie nie potrafiłam jej pocieszyć.

Przesypałam gotowy już popcorn z papierowej torebki do dwóch szklanych misek i jęknęłam głośno, gdy zauważyłam, jaki film wybrała Dylilah.

- Przecież nienawidzisz Sparksa! A już w szczególności Pamiętnika - mruknęłam z niezadowoleniem, a ona posłała mi znaczące spojrzenie.

- Może i masz rację, ale Allie i Noah mają swoje szczęśliwe zakończenie, a teraz potrzebuję tego bardziej niż lodów jogurtowych.

- Oni na końcu umierają, Lilah, umierają - podkreśliłam ostatnie słowo, a dziewczyna wzruszyła tylko ramionami w odpowiedzi.

- Przynajmniej razem, a nie jak Rose i Jack z Titanica. To on powinien przeżyć, zmarnowanie takich genów było ogromną stratą dla ludzkości - westchnęła, przejmując ode mnie jedną miskę popcornu. Przewróciłam oczami na jej słowa, ale nic nie powiedziałam. Wolałam oglądać z nią tę durną imitację filmu romantycznego, niż patrzeć jak płacze.

- Idiotko, przecież to logiczne, że listy zabrała twoja matka, jak mogłaś na to nie wpaść! - krzyknęła oburzona do telewizora, kiedy filmowa Allie krzyczała na Noah, gdy padał deszcz, a oni tyle, co wyszli z łódki. Parsknęłam śmiechem.

- Kiedy ogląda się to któryś raz, to nagle wszystko staje się logiczne - mruknęłam pod nosem, za co oberwałam poduszką w głowę. - Hej! Mówię prawdę!

- Siedź cicho - warknęła, nie odwracając wzroku od ekranu. - Muszę do łazienki, zatrzymaj.

Zapauzowałam film, a dziewczyna wstała z kanapy i wyszła z salonu. Nie minęły jednak dwie minuty, jak wpadła z powrotem do pomieszczenia, trzymając w rękach opakowanie z testem ciążowym, który kupiłam wczoraj w aptece. Chciałam go zrobić od razu, gdy wróciłam do domu, ale zabrakło mi odwagi i zostawiłam go na widoku.

- Jesteś w ciąży? - zapytała zdziwiona i oburzona jednocześnie.

- Nie wiem, jak zauważyłaś, jeszcze nie zrobiłam testu - oświadczyłam spokojnie, a szatynka się jeszcze bardziej zdenerwowała. Od zawsze miała wybuchowy charakter.

- Cholera jasna, Keelin! - krzyknęła. - I nic mi nie powiedziałaś! Przecież nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, pamiętasz?

- Wiem, ale... To się stało tak szybko, że nawet ja nie miałam czasu tego przemyśleć, a później naszły mnie wątpliwości, zaczęłam się tym wszystkim stresować i kompletnie nie miałam do tego głowy - wytłumaczyłam. Oczy dziewczyny nagle się rozszerzyły, a ona sama dziwnie pobladła.

- Który dzisiaj jest?

- Szósty - odrzekłam. Dylilah zamilkła na moment, wyciągnęła telefon i coś w nim sprawdziła, po czym z kamiennym wyrazem twarzy rzuciła:

- Okres mi się spóźnia.

♪★♪

Miłego dnia :)

09.07.2021r.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz