28. Dobra wiara.

149 8 7
                                    

Keelin

- Wstawaj, Keelin. - Delikatne potrząsanie ramionami i głos mojego chłopaka sprawiły, że się obudziłam.

Powoli otworzyłam oczy, od razu mając ochotę je zamknąć i z powrotem wrócić do krainy snów, co jednak skutecznie uniemożliwił mi Shawn.

- Co się dzieje? - zapytałam, po czym od razu chrząknęłam, chcąc pozbyć się porannej chrypki. - Która jest godzina?

- Siódma trzydzieści i musimy się zbierać. Mam dla ciebie niespodziankę - odrzekł podekscytowany brunet, a ja spojrzałam na niego zbolałym wzrokiem, po czym z powrotem położyłam głowę na poduszce.

- Dobranoc.

- Keelin, wstawaj. Nie zrozumiałaś, co powiedziałem? Musimy się zbierać.

- Jest siódma trzydzieści, Shawn, miejże litość! To jeden z ostatnich dni, kiedy mogę dłużej pospać - odezwałam się nad wyraz spokojnie, starając się wtulić w poduszkę. Od razu poczułam jak kołdra, którą byłam okryta, zostaje ze mnie zdjęta i przy okazji położona poza moim zasięgiem.

- Shawn, kładź głowę na poduszkę i idziemy dalej spać. Wstaniemy za godzinę i pojedziemy, gdzie będziesz chciał.

- Ale to ważne, Keelin. Moja mama do mnie dzwoniła i musimy gdzieś pojechać.

Spojrzałam na niego z rozczarowaniem w oczach, po czym powoli podniosłam się do siadu, od razu tego żałując. Łóżko było takie przyjemne.

- Zrobię nam kanapki na śniadanie i zjemy je w aucie, okej? Zbieraj się, za godzinę musimy być na miejscu.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam, przecierając oczy. Byłam zaspana i z całą pewnością nie wyglądałam jak ósmy cud świata, ale on i tak patrzył na mnie z taką miłością w spojrzeniu, o jakiej większość ludzi mogła tylko pomarzyć.

- Niespodzianka - uśmiechnął się, po czym zamknął drzwi. Wprost cudownie.

♪★♪

- Co tutaj robimy? - zapytałam, wychodząc z auta na pustą działkę, która znajdowała się piętnaście minut drogi od Toronto. Na początku myślałam, że jedziemy do Pickering, ale gdzieś w połowie trasy, Shawn skręcił w inną stronę i wylądowaliśmy tutaj.

- Poczekaj - poprosił, po czym zaczął się rozglądać. - O, już jest.

Spojrzałam w tę samą stronę, co on i zauważyłam białego Forda F prowadzonego przez wysokiego mężczyznę o zaczesanych do tyłu blond włosach i czarnych okularach na nosie.

Zaparkował samochód obok naszego i po chwili wyszedł z niego, trzymając w jednej z rąk szarą teczkę, a w drugiej kluczyki, które schował do kieszeni marynarki, jaką miał na sobie.

- Dzień dobry, panie Mendes - przywitał się, wyciągając dłoń w stronę mojego chłopaka, który od razu ją uścisnął. - Jak mniemam to jest pani Branett?

- Dzień dobry. Tak, to jest Keelin - oznajmił, obejmując mnie ramieniem. - Kochanie, to pan Jackson Langlois.

- Miło mi pana poznać. - Uścisnęłam okularnikowi dłoń i uśmiechnęłam się w jego stronę.

- Przyjemność po mojej stronie - zapewnił. - Podoba się państwu działka? Karen mówiła mi o państwa preferencjach i to miejsce wprost idealnie się w nie wpasowywało. Ma  dogodną lokalizację, jest w połowie drogi z Toronto do Pickering, a oprócz tego niedaleko znajduje się szkoła i kilka sklepów spożywczych...

- Przepraszam, ta działka jest na sprzedaż? - zapytałam, a widząc zdezorientowany wyraz twarzy mężczyzny, zrozumiałam, jak głupie było to pytanie.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz