27. Zakupy.

152 7 10
                                    

Keelin

Dwa dni przed moim wyjazdem do Europy razem z Madelyn i Dylilah zdecydowałyśmy się udać na małe, uzupełniające walizkę zakupy, które przy okazji miały pozwolić nam spędzić ze sobą trochę czasu przed rozłąką. Oprócz tego potrzebowałam kupić coś na prezent dla mojej mamy, której urodziny wypadały już jutro.

- Gdzie idziemy najpierw? - zapytała Elyn, gdy tylko weszłyśmy do naszej ulubionej galerii handlowej.

- Po buty. Muszę sobie kupić jakieś wygodne kapcie i tenisówki - powiedziałam, kierując się w stronę jednego z wielu sklepów obuwniczych, w których zawsze kupowałyśmy obuwie.

Powoli chodziłam między regałami, oglądając asortyment. Nie szukałam niczego specjalnego, więc znalezienie odpowiednich butów nie zajęło mi dużo czasu.

Szybko przymierzyłam parę czarnych tenisówek oraz urocze kapcie w stylu baletek z królikami i zaczęłam rozglądać się za przyjaciółkami. Zazwyczaj nie zabierało mi to dużo czasu, ale tym razem obeszłam cały sklep dwa razy i ich nie znalazłam.

- Lilah - odezwałam się, gdy tylko zauważyłam dziewczynę na dziale dziecięcym. Trzymała w rękach małego bucika w kolorowe wzorki. - Wszystko w porządku?

- Tak. Po prostu się zamyśliłam - zapewniała dziewczyna, uśmiechając się pod nosem. - Za jakieś czas będę chodziła na takie działy cały czas, kupowała nowe ciuszki, zabawki czy buciki dla dziecka i chyba właśnie to do mnie dotarło.

- Masz jeszcze kilka miesięcy do porodu, a co dopiero do momentu, aż twoja kruszyna zacznie chodzić.

- Wiem, ale i tak to brzmi tak... abstrakcyjnie - mruknęła dziewczyna, odkładając przedmiot na miejsce. - Masz to, czego szukałaś?

- Tak - oświadczyłam, unosząc lekko karton z butami.

- Serio, Keelin? Króliczki? - roześmiała się, podnosząc leżące na wieku pudełka kapcie. - Są urocze.

- Idę do kasy, a ty poszukaj Madelyn, okej? - poprosiłam. - Spotkamy się przed wejściem do sklepu.

Szybko zapłaciłam za zakupy, po czym podziękowałam ekspedientce i życzyłam jej miłego dnia. Używałam swojej karty, gdzie miałam pieniądze, jakie zarobiłam podczas pracy w kawiarni, z której zrezygnowałam miesiąc przed egzaminami. Potrzebowałam się wtedy skupić na nauce.

Życie na koszt Shawna nigdy nie było w moim stylu. Chciałam być niezależna, a jego pieniędzy używałam tylko w ostateczności.

Razem z dziewczynami ruszyłyśmy na dalszą część zakupów. Tym razem nie było już tak łatwo i szybko jak przy butach, ponieważ musiałyśmy przymierzać każdą bluzkę, sukienkę czy parę spodni, która nam się spodobała.

Wizyty w przebieralni ciągnęły się jakby w nieskończoność, tym bardziej, że Dylilah potrzebowała już większych rozmiarów niektórych koszulek i to nie z powodu leciutko zaokrąglonego brzucha, a powiększonych z powodu ciąży piersi, które w tym momencie znienawidziła i pokochała jednocześnie.

- Muszę kupić większe staniki - oznajmiła, kiedy opuściłyśmy kolejny sklep z ubraniami. - I to od razu z przednim zapięciem, żeby później było mi je łatwiej odpinać do karmienia.

- Przecież twoje cycki jeszcze urosną do porodu. Pamiętam, że Hayley nosiła dwa numery większe staniki w samej miseczce, a przecież jeszcze masz obwód w klatce pod biustem, który też na pewno się powiększy - powiedziała Madelyn, za co otrzymała od Dylilah piorunujące spojrzenie.

- Nie musisz mi mówić, że będę gruba, wiem to - odezwała się bursztynooka. - Ale i tak potrzebuję nowych staników. W tych, co teraz noszę bolą mnie piersi.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz