64. Zostanę?

122 10 0
                                    

Keelin

Dzień spędzony z Aaliyah oraz Alice minął mi naprawdę cudownie. Miałam wprost wyśmienity humor, który jednak nie utrzymał się za długo z powodu wiadomości, jaką dostałam około północy od Dylilah.

Lilah ⛸️:
Kryzysowa sytuacja. Chodzi o Madelyn i Finna. Bądź u mnie jak najszybciej.

Nie wahając się nawet przez sekundę, przebrałam się z piżam w jakieś ciuchy, które były pod ręką, zgarnęłam do torby słodycze z szafki i opuściłam swoje mieszkanie.

Nigdy nie lubiłam jeździć nocami samochodem, jednak w tym momencie moją głowę zajmowała Madelyn oraz, jak przypuszczałam, jej rozstanie z Finnem.

Gdy dojechałam pod blok Dylilah, miałam problem ze znalezieniem miejsca parkingowego, ale jakoś sobie poradziłam. Zabrałam torbę ze słodyczami i jak najszybciej dotarłam do drzwi wejściowych do mieszkania. Zadzwoniłam dzwonkiem, a chwilę później ukazała mi się twarz mojej przyjaciółki.

- Jesteś, wchodź! - oznajmiła ubrana w koszulę nocną Dylilah i wciągnęła mnie do środka.

- Gdzie Madelyn? - zapytałam, ściągając z nóg buty.

- Na kanapie w salonie. Jest trochę podpita - mruknęła, zamykając drzwi wejściowe.

Szybkim krokiem skierowałam się do salonu, gdzie zauważyłam zalaną łzami blondynkę. Jej włosy były poplątane, a twarz czerwona od płaczu. Wyglądała jak siedem nieszczęść.

- Keelin... - wychlipała, gdy tylko mnie zauważyła. Bez zastanowienia podeszłam do niej i ją przytuliłam. - Finn mnie nie kocha.

- Co ty mówisz?

- Nie kocha mnie.

- Powiedział ci to? - odezwałam się, jednocześnie zmartwiona i zdenerwowana.

Finnowi zdarzało się mieć tendencję do mówienia słów przed uprzednim ich przemyśleniem, jednak nie wierzyłam, że powiedziałby jej coś takiego.

- Nie, ale... Chce, żebyśmy przełożyli nasz ślub. Mówił coś o tym, że nie czuje się gotowy, ale ja wiem, że kłamał. Nie mógł mi nawet spojrzeć w oczy! Rozmyślił się!

- Przecież on cię kocha jak wariat. Może po prostu dopadła go przedwczesna ślubna trema? - zapytałam, czując jak głupio brzmiało to pytanie. Wolałam jednak wierzyć w to, że Finn po prostu się zestresował, niż że przestał kochać Madelyn.

- Według mnie pomysł z przełożeniem ślubu nie jest wcale taki zły. Obydwoje będziecie mieli czas na podjęcie decyzji, bez presji, że czekają na was sala weselna i goście - odezwała się Dylilah. - Sama jestem w sytuacji, gdzie powoli kończy mi się czas i powiem ci, że to jest badziewne. Musimy podjąć z Louisem kilka ważnych decyzji przed narodzinami dziecka, ale w ogóle nie potrafimy się porozumieć.

- Dalej nic nie ustaliliście? - zapytałam zdziwiona.

- Nie. Moje obawy zaszły nawet tak daleko, że bałam się dowiedzieć płci dziecka! Okłamałam go, że nic nie było widać, a lekarce powiedziałam, że chcemy mieć niespodziankę.

- Jejku, Lilah - mruknęłam, po czym wyciągnęłam w jej stronę rękę, tak, by teraz z jednej strony przytulać ją, a z drugiej Madelyn.

- Ty też masz teraz jakieś dramaty w swoim życiu, Keelin?

- Raczej nie. Chociaż... Zastanawiałam się nad tym czy nie zostać w Toronto, gdy Shawn pojedzie w trasę. Spotkalibyśmy się w moje urodziny w Saint Louis, a od jego urodzin do naszej rocznicy będzie w Toronto, więc musielibyśmy wytrzymać bez siebie tylko miesiąc.

- Jak na was, to dużo - powiedziała Dylilah.

- Wiem i jestem pewna, że będę za nim bardzo tęsknić, ale damy sobie radę. Gdy wcześniej jeździł w trasy, radziliśmy sobie.

- Pamiętam, jak płakałaś, bo było ci trudno. Według mnie, nie powinnaś się w to znowu pakować. Masz miłość swojego życia przy sobie. Shawn cię kocha i nigdy nie przestanie - oznajmiała Madelyn, wydmuchawszy nos w chusteczkę.

- Ale to nie znaczy, by w imię jego miłości poświęcała siebie. Powinna mieć prawo wyboru, nie bojąc się, że go straci - zabrała głos Dylilah. - Miłość, nawet tak piękna i szczęśliwa, nie powinna definiować całego twojego życia, a już na pewno nie cię ograniczać.

- Co ty mówisz, Dylilah? - powiedziała Madelyn. - To, że Louis nie jest twoim księciem z bajki, nie znaczy, że inni nie mogą uważać za swój sukces związku.

- A to, że tobie nie wyszedł twój związek, chociaż byłaś w stanie poświęcić za niego bardzo wiele, nie oznacza, że inni muszą być gotowi do tego samego. Marzenia są ważne!

- Ale spełnianie marzeń samotnie, nie da ci szczęścia!

- Życie z ludźmi, których kochasz , ale bez celów i własnych sukcesów również!

- Dziewczyny, uspokójcie się - poprosiłam. - Każda z nas ma inne priorytety i to jest okej. Zależy mi na Shawnie, tutaj rację ma Madelyn, ale zależy mi też na pracy i własnych marzeniach, i tutaj rację ma Lilah.

- Czyli co zrobisz?

- Porozmawiam z Shawnem, gdy wróci z Ottawy i razem podejmiemy jakąś decyzję. Nawet jeśli zrezygnuję z pojechania z nim w trasę, zawsze mogę wrócić - odezwałam się, czując się dobrze z tym, jak teraz wyglądała relacja między mną, a moim chłopakiem.

Byliśmy szczęśliwi i pękało mi serce, gdy widziałam, że moje przyjaciółki znajdowały się na w tym miejscu ze swoimi relacjami, gdzie ja i Shawn byliśmy przed trasą (i czasami podczas niej).

- Wydaje mi się, że ty, Madelyn, musisz po prostu pogadać z Finnem i powiedzieć mu, jak się czujesz oraz zapewnić, że wasz związek jest dla ciebie bardzo ważny. Z kolei, ty, Dylilah, powinnaś pogadać z Louisem o tym, że dziecko dzieckiem, ale nie masz zamiaru zmieniać całego swojego życia i rezygnować ze swoich marzeń - oświadczyłam, starając się dać jakąś dobrą radę i im pomóc.

- Rozmowa nie zawsze się sprawdza. Finn nie chce o tym gadać. Twierdzi, że szukam tylko problemów.

- Masz prawo się czuć, jak się czujesz. Nie kontrolujesz swoich emocji, więc nie może mieć do ciebie o nie pretensji - odezwała się Dylilah. - Dlaczego ludzie nie chcą rozmawiać o uczuciach? Wszyscy je mamy. I wszyscy je przeżywamy.

- Nie mam pojęcia - mruknęła Madelyn, po czym przetarła czerwone od płaczu oczy.

- Przywiozłam coś dla was - odezwałam się, po czym wyciągnęłam z torby leżącej na podłodze kilka opakowań słodyczy. - Na poprawę humoru - dodałam, podając im ich ulubione ciastka, cukierki, czekoladki i żelki.

- Kocham cię, Keelin - oświadczyła Madelyn, od razu zabierając się za oblane czekoladą ciasteczka.

- Jejku, jeszcze bardziej przytyję - mruknęła Dylilah, jednak sama również otworzyła opakowanie malinowych galaretek w górskiej czekoladzie. Gdy jeszcze jeździła na lodzie, musiała dbać o linę, dlatego jej ulubionymi słodyczami były cukierki, które nie miały w sobie dużo kalorii, a dawały jej przyjemny posmak.

- Nie wiem jak wy, ale ja jestem padnięta - powiedziała Madelyn, po tym jak spędziłyśmy jakieś pół godziny na rozmowach oraz objadaniu się słodyczami.

- Ja też - przytaknęłam, spoglądając na zegarek. Była prawie trzecia.

- Zostańcie na noc. Zaraz przygotuję wam kanapę do spania, może być?

- Jasne. Pomogę ci - oznajmiłam, wstając z mebla.

Jakąś godzinę później przebrana w jedną z piżam Dylilah starałam się zasnąć. Nie wiedząc jednak czemu, moje myśli nie dawały mi spokoju. Ciągle zastanawiałam się, jak powiedzieć Shawnowi, że nie chciałam z nim jechać w dalszą część trasy.

Myśl o tym, że tutaj zostanę sprawiała, że czułam jednocześnie spokój oraz smutek.

Tak, jak powiedziały dziewczyny, musiałam wybrać pomiędzy Shawnem, a sobą. I wcale nie był to łatwy wybór.

♪★♪

28.05.2022r.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz