48. Razem.

145 12 2
                                    

Keelin

Będąc w Leeds, razem z Shawnem postanowiliśmy spędzić, jak najwięcej czasu we dwoje.

Był jedenasty kwietnia, wieczorem wylatywaliśmy do Irlandii, gdzie oprócz zagrania dwóch koncertów, Shawn planował spotkać się z Niallem.

Do końca tej części trasy został lekko ponad tydzień, przez co miałam ochotę skakać z radości. Czułam się wykończona tym podróżowaniem, ciągłym biegiem i brakiem czasu.

- Ślicznie wyglądasz - powiedział Mendes, kiedy stanęłam przed nim gotowa do wyjścia.

Zrobiło mi się bardzo miło, bo chociaż miałam na sobie zwykłą spódniczkę w beżową kratkę, białą bluzkę z golfem i baleriny, wciąż uważał, że byłam atrakcyjna.

Szczerze uwielbiałam fakt, że dla Shawna zawsze wyglądałam pięknie. Zdecydowanie poprawiało to moją samoocenę.

- Dziękuję, ty też - zapewniłam, po czym pocałowałam go w policzek, starając się nie zostawić śladu błyszczyka.

- Trochę szkoda, że nie zostajemy w Leeds na noc. Będziemy musieli szybciej skończyć randkę.

- Jeszcze trochę i wrócimy do Toronto - mruknęłam, próbując nie wyglądać na za bardzo podekscytowaną tym faktem. Tęskniłam za rodziną, przyjaciółmi i Kanadą; ogólnie domem.

Podróżowanie po Europie miało swój urok, ale nie mogłam się doczekać, aż przytulę rodziców, zobaczę na żywo ciążowy brzuszek Dylilah i zacznę chodzić na ślubne zakupy z Madelyn.

- Może po tej części trasy pojedziemy gdzieś we dwoje? - zaproponował mój chłopak, uśmiechając się delikatnie. - Na przykład, tak jak chciałaś, Kubę?

- Możemy nad tym pomyśleć, ale najpierw chcę się trochę nacieszyć domem. Poza tym,  na początku maja nasi ojcowie pewnie znowu zrobią połączoną imprezę urodzinową, a gdzieś w połowie mają przyjechać Mason, Hayley i Alice, pamiętasz? - powiedziałam, starając się nie pokazać, jak bardzo tęskniłam za domem. - Poczekajmy z tym do całkowitego końca trasy, co? Pojedziemy gdzieś razem po weselu Finna i Madelyn.

- Jak wolisz - zgodził się Mendes. - Rozmawiałaś z dziewczynami? Jak idą przygotowania do ślubu?

- Madelyn dużo do mnie pisze. Wysyła zdjęcia chyba wszystkiego, co znajdzie na Pintereście albo w jakichś magazynach. Z kolei Dylilah robi to samo, ale z dzieckiem - oznajmiłam, uśmiechając się radośnie. Dzięki temu, co robiły dziewczyny, nie czułam się, aż tak źle z powodu dzielącego nas dystansu. - To trochę dziwne, prawda? Z całej naszej paczki, to my najbardziej chcieliśmy założyć rodzinę, a wyszło na to, że będziemy ostatni.

- Brian nie ma dziewczyny, więc nie będziemy.

- Sądzę, że jeszcze może nas zaskoczyć i gdy wrócimy do Toronto, kogoś nam przedstawi - oświadczyłam, a Shawn pokiwał głową.

- Życzę mu tego. Mam nadzieję, że będzie szczęśliwy.

- Ja też - zapewniłam, zgodnie z prawdą.

Chciałam, żebyśmy wszyscy byli szczęśliwi.

♪★♪

Siedzieliśmy razem w uroczej restauracji, jedząc posiłek i rozmawiając. Czułam się niezmiernie szczęśliwa. Brakowało mi naszej bliskości; tych ciągnących się godzinami rozmów, niby przypadkowych muśnięć dłoni i pełnych pasji pocałunków.

- Jak będziemy w Dublinie, przed pierwszym koncertem będę musiał gdzieś wyjść z Niallem. Chcemy sobie zrobić taki męski wypad, okej?

- Jasne, nie ma problemu. Dawno się z nim nie widziałeś - mruknęłam, po czym wzięłam łyka świeżo wyciskanego soku pomarańczowego. Dalej nie mogłam pić alkoholu i chociaż do romantycznego posiłku bardziej pasowałoby wino, musiałam się zadowolić bezprocentowymi napojami.

- Tak, jestem ciekawy, co u niego. Wiesz, niby ze sobą piszemy, ale to nie to samo, co rozmowa twarzą w twarz - przyznał ciemnowłosy. - Myślałem też, by w Londynie spotkać się z Crystal. Prawie w ogóle nie miałem z nią ostatnio kontaktu.

- Widziałam gdzieś w internecie artykuł o tym, że zaczęła pracę nad nowym albumem, ale nie wiem, ile w tym prawdy - oświadczyłam. - Po uwolnieniu się od tej starej wytwórni i sukcesie Crystal Mallery oraz trasy, ludzie mogą zacząć wymagać od niej niemożliwego. W końcu odkąd się pojawiła na scenie, bije chyba wszystkie rekordy, jakie istnieją. 

- Dla niej nie ma rzeczy, które są niemożliwe - powiedział Mendes, uśmiechając się znacząco, na co parsknęłam śmiechem. Momentalnie przez głowę przeszły mi wspomnienia z dziewczyną. - Rozmawiałaś z Aaliyah? Ostatnio dziwnie reaguje na moje telefony i wiadomości.

- Tak? Kiedy z nią rozmawiałam, niczego nie zauważyłam - udałam zdezorientowaną, starając się brzmieć przekonująco. Nie byłam dobra w kłamaniu, szczególnie, jeśli chodziło o Shawna, ale Aaliyah mnie o to prosiła i nie miałam wyjścia. Ona zrobiłaby dla mnie to samo. - Może po prostu ci się wydaje? Nie widziałeś się z nią od marca, a poza tym, nastolatki bardzo szybko się zmieniają, taki wiek.

- Tak sądzisz?

- Ufam jej, Shawn. Gdyby coś się stało, z pewnością by nam o tym powiedziała - zapewniłam, chwytając go za rękę. Aaliyah była mądrą i odpowiedzialną dziewczyną. Wiedziała, że bez względu na wszystko, może na nas liczyć.

Poza tym najprawdopodobniej chodziło o jakieś zauroczenie. W końcu, po co pytałaby mnie o początki mojej romantycznej relacji z Shawnem?

- Wiem, ale to moja młodsza siostra. Martwię się o nią.

- Jeszcze kilka dni i się z nią zobaczysz - próbowałam go pocieszyć. - Pod koniec kwietnia ma jakieś zawody z hokeja, może po prostu się nimi stresuje?

- Nie wiem. Najbardziej nie cierpię w trasach tego, że nie widuję się z moją rodziną. FaceTime i wiadomości to nie to samo, co rozmowa twarzą w twarz - oświadczył trochę przygnębiony. - Może zmieńmy temat, co? W końcu to randka, nie powinniśmy się smucić.

- Okej - powiedziałam, uśmiechając się. - To o czym chcesz porozmawiać?

- Pamiętasz, że ta część trasy miała być na próbę, prawda? - zaczął, a ja przełknęłam ciężko ślinę na te słowa. Nie ma to jak dobra zmiana tematu! - Według mnie, udało nam się. Jesteśmy razem, szczęśliwi...

- Ale to wciąż nie zmienia faktu, że niepewni tego, jak to się dalej potoczy - przerwałam mu, starając się nie podchodzić do naszego okresu próbnego zbyt entuzjastycznie.

- Wydaje mi się, że zawsze tacy będziemy, bo bardzo nam na sobie zależy. Ty chcesz dla mnie jak najlepiej, i ja dla ciebie też, dlatego ciągle poddajemy wątpliwościom to, czy na siebie zasługujemy - oznajmił ciemnowłosy, patrząc mi w oczy. - Chcę, żebyś wiedziała, że dla mnie jesteś tą jedyną, Kellie. Nie mógłbym być z jakąś inną dziewczyną, bo pod tym względem istniejesz dla mnie tylko ty. I boli mnie, że nie zawsze mogę postawić cię na pierwszym miejscu w moim życiu, ale wiedz, że właśnie tam się znajdujesz. 

- Kocham cię, Shawn - mruknęłam, po czym wstałam z krzesła, by go przytulić. - Dla mnie też istniejesz tylko ty. Mogłabym na ciebie czekać wieczność, bo byłoby warto. 

- Obiecuję, że po zakończeniu trasy wezmę dłuższą przerwę od muzyki...

- Nie rób tego. Wiem, jak ci na tym zależy, a my mamy jeszcze dużo czasu - powiedziałam, czując ukłucie w sercu. Byliśmy młodzi, obydwoje obchodziliśmy w tym roku dwudzieste pierwsze urodziny, ale... Nie wiem, po prostu czułam się już gotowa na rodzinę i dom. Chciałam tego, bardzo, ale nie jeśli Mendes miałby mi powiedzieć za kilka lat, że w najlepszym okresie jego życia, wbrew jego woli wpakowałam go w pieluchy.

- Widzisz, o tym właśnie mówiłem. W związku nie chodzi tylko o mnie. Musisz mi mówić o tym, co naprawdę czujesz, a nie to, co w twoim mniemaniu chcę usłyszeć. - Słowa, które wypowiedział, trafiły prosto w moje serce. 

Czasami, chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, że okłamywałam nawet samą siebie. Cholernie pragnęłam rodziny z Shawnem i nie chciałam na to czekać kilka lat. 

♪★♪

30.01.2022r.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz