Keelin
Mój tata i Manny obchodzili urodziny w odstępie trzech dni od siebie, dlatego bardzo często robili wspólne przyjęcie urodzinowe. Jeśli pogoda na to pozwalała, urządzali grilla i wszyscy razem jedliśmy obiad, a później bawiliśmy się nawet do północy.
W tym roku sytuacja prezentowała się obiecująco; słońce świeciło już od rana, dzięki czemu na dworze było ciepło i przyjemnie. Kiedy razem z Shawnem przyjechaliśmy do Pickering, po ogrodzie należącym do moich rodziców kręcili się już zaproszeni goście.
- Wszystkiego najlepszego, tato - powiedziałam, przytulając mężczyznę. - Życzę ci dużo szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń oraz żeby mama trochę się uspokoiła i dała ci więcej luzu.
- Dziękuję. To ostatnie chyba najbardziej się przyda - odezwał się rozbawiony, oddając uścisk. Chwilę później Shawn również złożył życzenia mojemu tacie, razem wręczyliśmy mu prezent i ruszyliśmy na poszukiwania drugiego jubilata.
- Hej, Aaliyah, widziałaś gdzieś tatę? - zapytał ciemnowłosy, podchodząc do swojej siostry.
- Nie ma go w kuchni? Rozmawiał tam z wujkiem Keelin - odezwała się nastolatka, odstawiając na stolik szklankę z czerwoną oranżadą. Kiedy byłyśmy dziećmi piłyśmy ją litrami, szczególnie na takich uroczystościach i jak widać zostało to z nami aż do dzisiaj.
- Dzięki, sprawdzimy - mruknął Mendes, po czym obydwoje ruszyliśmy w stronę domu, po drodze mijając kilku przyjaciół naszych rodziców.
- Tutaj jesteś, tato. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - zaczął Shawn, przytulając do siebie mężczyznę. Chwilę później ja również złożyłam mu życzenia i razem wręczyliśmy jubilatowi prezent.
- Bardzo wam dziękuję - powiedział Manny, uśmiechając się w naszą stronę.
- Jejku, Keelin, Shawn, ale się zmieniliście od świąt - odezwał się wujek Raphael. - Za niedługo obydwoje będziecie mieli już po dwadzieścia jeden lat. Manny, pamiętasz jeszcze czasy, kiedy obydwoje byli niżsi od tego blatu i cały czas trzeba było ich pilnować, bo wystarczyło spuścić ich z oka na minutę, a już zdążyli coś przeskrobać?
- A spójrz na Hayley. Za niedługo zostaniesz po raz drugi dziadkiem, a Alice będzie obchodziła siódme urodziny w grudniu.
- Jesteśmy już trochę starzy, co?
- Mów o sobie, Raph. Ja wciąż mam jeszcze jedno dziecko, które nie jest pełnoletnie.
- Długo się tym nie nacieszysz, Aaliyah ma już prawie szesnaście lat, niewiele jej brakuje.
- Najważniejsze jest to, że wciąż, jak sam powiedziałeś, trochę jej brakuje - oświadczył tata Shawna, uśmiechając się. Kilka minut później razem z ciemnowłosym ruszyliśmy do ogrodu, by porozmawiać tam z innymi, znanymi nam osobami. Tym razem nie było tutaj ani Briana, ani Dylilah, którzy zawsze stanowili chyba najlepsze towarzystwo na tego typu przyjęciach.
- Szukamy Belissy? - zapytałam, rozglądając się po ogrodzie. Mimo, że gości nie było jakoś bardzo dużo, zrobiło się małe zamieszanie.
- Siedzi przy stole obok swojej mamy - odezwał się Shawn, a ja spojrzałam we wspomnianym przez niego kierunku, od razu zauważając, że pani Vaillacourt ani trochę nie zmieniła swojego stylu od urodzin mojej mamy. Dzisiaj miała na sobie żółte spodnie oraz kolorową bluzkę, jednak największą uwagą cieszył się jej wyrazisty makijaż.
- Dzień dobry - przywitaliśmy się z panią Vaillacourt. - Cześć, Lissa - dodałam, przytulając studentkę medycyny na powitanie.
- Hej, co tam u was? - zapytała niebieskooka blondynka, skupiając na nas swój wzrok.
- Dobrze, niecały miesiąc temu skończyłem trasę w Europie i obydwoje teraz odpoczywamy - odrzekł Shawn, łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce ze sobą. - A co u ciebie? Jak studia?
- Um.... Męcząco - powiedziała Belissa, po czym parsknęła śmiechem. - Mam bardzo dużo nauki, ale mimo wszystko jestem zadowolona. Czuję, że to jest to, co chcę robić w życiu.
- Cieszę się. Kiedy masz sesję?
- Pierwszy egzamin mam dziesiątego czerwca, a ostatni chyba dwudziestego siódmego. Gdzieś mam rozpiskę tego wszystkiego, ale staram się o tym nie myśleć i po prostu uczyć. Mam jeszcze prawie cały miesiąc, a jestem na bieżąco z materiałem, więc się nie przejmuję.
- Trzymam za ciebie kciuki, Liss. Nie masz się czym stresować, na pewno zdasz - zapewniłam, a moje słowa wywołały na jej twarzy uśmiech. Odkąd pamiętam, chciała być lekarzem i mimo że na przestrzeni lat bardzo często zmieniła specjalizacje, zawsze myślała o medycynie.
- Dzięki, ale dość o mnie. Opowiadajcie, jak było w Europie. Mieliście czas coś zwiedzać, gdzieś pochodzić czy trasa zupełnie zabrała wam wolny czas?
- Różnie to wyglądało. Zwiedziliśmy, między innymi, dość spory kawałek Barcelony, ale na, na przykład, Antwerpię czy Glasgow nie było już czasu - oznajmiłam. - Wszystko zależało od tego, kiedy Shawn miał mieć próbę i następny koncert. A czasami nawet jak mieliśmy czas, to woleliśmy spędzić dzień w hotelu, odpocząć albo spotkać się ze znajomymi.
- Od czerwca zaczynacie jeździć po Ameryce Północnej, tak?
- Tak - potwierdził Mendes. - Ale będziemy jeszcze cały miesiąc w domu - dodał, a do mnie dopiero w tym momencie dotarło, że za miesiąc trasa zacznie się od nowa.
Czułam, jakbyśmy ledwo wrócili z Europy, a już za kilka tygodni Shawn grał koncert w Portland. Trasa po Ameryce Północnej miała jednak trwać do pierwszego tygodnia września, czyli przez prawie trzy miesiące, a to było znacznie więcej czasu niż teraz.
W tym momencie poczułam się tym wszystkim przytłoczona. Ledwo wróciłam do normalności, znowu zaczęłam spędzać czas z przyjaciółmi i rodziną, a już miałam ich żegnać? Nie zdążyłam się nawet dobrze nacieszyć domem i czasem z bliskimi...
- A co u Hayley? Słyszałam, że ma za niedługo przyjechać - mruknęła blondynka, spoglądając na mnie. Dobrze wiedziała, że moja kuzynka była mi bardzo bliska. Traktowałyśmy się, jak siostry, tylko nie kłóciłyśmy się tak często, jak, na przykład, Belissa i Edeline.
- Tak. Za kilka dni przyjeżdża razem z Masonem i Alice, ale Hayley już strasznie narzeka, bo niestety mają loty z przesiadkami, więc wychodzi na to, że sama podróż do Toronto zajmie im trochę ponad sześć godzin. Tyle czasu z rozbrykaną Alice i to jeszcze podczas ciąży na pewno ją wymęczy.
- Dadzą sobie radę. Mason jest rozgarnięty i na pewno zajmie się Alice, by dać Hayley trochę spokoju - odezwała się niebieskooka. - A do kiedy zostają w Pickering?
- Wracają do Saint Louis chyba ósmego czerwca. Nie będą długo, ale my się z nimi zobaczymy pod koniec czerwca, rodzice Hayley przyjadą do nich w wakacje, a później pewnie wszyscy się jeszcze zobaczymy po narodzinach ich dziecka i na święta - powiedziałam, w głowie od razu analizując, jak te plany będą się miały do trasy Shawna.
Po Ameryce Północnej Mendes miał prawie trzy tygodnie wolnego, później niecały miesiąc trasy w Azji, jeszcze krótszą przerwę niż wcześniej, lekko ponad dwa tygodnie w Australii i Oceanii, dwadzieścia dni wolnego i ostatnią część trasy, która kończyła się kilka dni przed świętami...
Czas do końca roku i Shawn, i ja mieliśmy już wyjęty z życia. Nie było żadnych szans, żebyśmy zdążyli odpocząć podczas tych krótkich przerw, pojechać do rodziny, która nie mieszkała w Toronto i po prostu nacieszyć się tym, że mamy po dwadzieścia lat.
Na szczęście za te kilka miesięcy trasa miała dobiec końca, a Shawn obiecał mi, że tym razem zrobi dłuższą przerwę od koncertowania.
Z ogromną nadzieją czekałam na dwudziesty pierwszy grudnia.
♪★♪
Wesołych świąt i miłego popołudnia!
17.04.2022r.
CZYTASZ
The Tour: Everything means nothing • Shawn Mendes
FanficKeelin kończy studia i planuje pojechać w trasę ze swoim chłopakiem, kiedy wszystko się komplikuje. Los przygotował dla niej kilka niespodzianek i zmusza ją do wyboru pomiędzy własnymi marzeniami, a miłością życia. 1 lipca 2021 - 7 czerwca 2022