18. Dorośli planujący przyszłość.

168 7 11
                                    

Keelin

W walentynkowy poranek obudziłam się przed Shawnem. Było chwilę po szóstej i chociaż miałam ogromną ochotę zostawać w łóżku na jeszcze co najmniej kilka godzin, podniosłam się z posłania.

Wyszłam z sypialni na palcach i najciszej jak potrafiłam, zamknęłam drzwi do pomieszczenia. Nie chciałam budzić chłopaka, który dalej smacznie spał, wtulając swoją twarz w poduszkę. W końcu było bardzo wcześnie.

Za około godzinę miało wzejść słońce, więc postanowiłam zrobić sobie herbaty i wypić ją na tarasie. Co z tego, że był środek zimy, a na zewnątrz panował siarczysty mróz?

Uwielbiałam Toronto, prawie tak bardzo jak Pickering. To miasto zdecydowanie miało swój urok, który zdecydowanie było widać w takich momentach jak ten. Auta na okrągło jeździły ulicami, ludzie mijali się na ulicach, a ja oglądałam to wszystko z tarasu, ciesząc się w duchu jak dziecko, że byłam w tym miejscu.

Kiedy słońce już pojawiło się na niebie, a ja prawie zmieniłam się w sopel lodu, wróciłam do kuchni, by przygotować śniadanie dla siebie i Shawna. Lubiłam tak zaczynać poranki.

- Gdzie byłaś rano, kochanie? - zaśpiewał Shawn, stając przy wyspie w kuchni, gdy kończyłam zrobić posiłek. - Nie zostawiłaś mi swojego numeru.

- Przecież go masz - zaśmiałam się, podchodząc do niego z ciepłym tostem w dłoni. Uwielbiałam, gdy robił mi prywatne koncerty. Przypominały mi się wtedy czasy, kiedy byliśmy zakochanymi w sobie do szaleństwa nastolatkami, a on grał na gitarze cały czas, często nawet w środku nocy, gdy rozmawialiśmy przez telefon.

Teraz Mendes był zaspany i prawdopodobnie dalej zmęczony, ale mimo wszystko wydawał się szczęśliwy.

- Jak mogłaś, jak mogłaś, tak po prostu odejść? - zapytał, pomijając kilka wersów piosenki i uśmiechając się w moją stronę. - Myślałem, że naprawdę to poczułaś. Kiedy rozmawialiśmy o śniadaniu.

- Masz, jedz - mruknęłam, podsuwając mu pod nos kromkę zapiekanego chleba z serem.

- Niszczysz ten romantyczny moment - powiedział z pełną buzią. - Mam nadzieję, że miałaś dobrą wizytę. Bo wiem, że dobrze spędziłaś czas. Patrzę w sufit i zastanawiam się, dlaczego?

- Byłam głodna. Priorytety, Mendes.

- Wiedziałem, że to będzie głębokie - zaśmiał się, obejmując mnie ramieniem. Od razu dograł do mnie jego zapach i zupełnie tego nie kontrolując, uśmiechnęłam się. - No ale skoro jedzenie jest ważniejsze niż twój kochany chłopak, to nie dostaniesz od niego niespodzianki.

- Shawn - mruknęłam, przedłużając samogłoskę, na co się zaśmiał. - Proszę, kochanie. Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy.

- Jasne - prychnął.

- Naprawdę - zapewniłam, po czym pocałowałam go w usta. Mruknął zadowolony, gdy tylko nasze wargi się zetknęły, a moje ręce wylądowały w jego brązowych włosach.

- Uznajmy, że ci wierzę - wymamrotał, kiedy się od niego odsunęłam, mając lekko przyspieszony oddech.

- To co to za niespodzianka? - zapytałam podekscytowana.

- Zamknij oczy i poczekaj chwilę - oświadczył, odsuwając się ode mnie. Posłusznie wykonałam polecenie, słysząc jego kroki w salonie oraz trzask otwieranej szuflady. - Gotowa?

Pokiwałam głową, czując jak serce podchodzi mi do gardła. Nie wiedziałam, czego mogłam się spodziewać po Shawnie, czasami był naprawdę nieprzewidywalny.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz