Keelin
Nad ranem, chociaż bardzo nie chciałam, musiałam wrócić do pokoju.
Byłam zmęczona, nie wyspałam się, bo nawet kiedy skończyłyśmy z Alessią oglądanie Przyjaciół, jeszcze przez godzinę nie mogłam zasnąć. Emocje, jakie wezbrały się we mnie podczas wczorajszej kłótni dalej mnie trzymały.
Byłam zła na siebie, ale przede wszystkim na Mendesa.
Wyszłam z pomieszczenia należącego do Cary chwilkę po szóstej i mozolnym krokiem zaczęłam się kierować w stronę mojego pokoju. Bałam się konfrontacji z Shawnem, chociaż to było nieuniknione i w sumie niezbędne do naszego normalnego funkcjonowania.
Jak najciszej potrafiłam, otworzyłam drzwi i już na samym wejściu poczułam silnie obejmujące mnie ramiona.
- Keelin, tak się martwiłem. Przepraszam, jestem idiotą, kocham cię - powiedział Shawn zachrypniętym (chyba od płaczu) głosem. On też nie wyglądał najlepiej, sprawiał wrażenie, jakby nie spał przez całą noc i jeśli to było prawdą, to naprawdę nie będzie miał dzisiaj łatwo. W końcu czekał go pracowity dzień.
Mimo, że chciałam oddać uścisk, wtulić się w ramiona Mendesa i po prostu mu wybaczyć, nie zrobiłam tego. Wprawdzie nie byłam już tak zła na niego, jak dzień wcześniej, ale dalej czułam wczorajszą złość i rozczarowanie.
Musiałabym być idiotką, by od razu mu wybaczyć.
- Musimy poważnie porozmawiać, Shawn - oznajmiłam, po czym ziewnęłam ze zmęczenia. Cała ta sytuacja dawała mi się we znaki. Miałam nawet wrażenie, że kolano boli mnie bardziej niż zwykle.
- Wiem, Kellie - mruknął, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Pachniał swoimi ulubionymi perfumami, których pierwszy flakonik dostał kilka lat temu od Alana na urodziny. - Kocham cię.
Chociaż bardzo mnie korciło, nie odpowiedziałam mu. To, że go kochałam, nie znaczyło, że będę z nim niezależnie od jego zachowania.
- Wrócę z łazienki i pogadamy - oznajmiłam, powoli odsuwając się od Mendesa i ruszyłam w stronę walizki, by wyjąć czyste ubrania.
Koszulka i spodenki, które pożyczyła mi Alessia były wygodne, jednak po całej nocy spędzonej na piciu wina, oglądaniu serialu i użalaniu się nad sobą, nie czułam się w nich świeżo.
W łazience odetchnęłam z ulgą. Najgorsze wciąż było przede mną, jednak pierwszą konwersację na całe sześciennych miałam już za sobą.
Wczoraj, kiedy byłam w tym pomieszczeniu po raz ostatni, relacja między mną, Shawnem była, łagodnie mówiąc, napięta. Teraz wyglądało to zupełnie inaczej, chociaż wciąż wiele nam brakowało do komfortu.
Wzięłam szybki prysznic, po czym przebrałam się w wygodne, jasnoróżowe dresy i bluzę do kompletu, i opuściłam pomieszczenie.
Mendes siedział na łóżku, a gdy tylko zobaczył, że wyszłam z łazienki, poklepał miejsce obok siebie, po czym wbił wzrok w swoje dłonie.
- O co chodzi, Shawn? Co się stało? Przestałeś mnie kochać i po prostu głupio ci się do tego przyznać? - zapytałam po kilku minutach ciszy. Chyba jeszcze nigdy nie było między nami aż tak niezręcznie.
- Keelin, zapamiętaj sobie na zawsze, że nigdy, przenigdy nie przestanę cię kochać - zaczął, patrząc w końcu w moje oczy. - Po prostu sądzę, że zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. Nie mogę ci dać tego, czego potrzebujesz, spełniać twoich marze...
- Przecież już o tym rozmawialiśmy, Shawn. I to niejeden raz - powiedziałam, czując, jak jednocześnie ogarnia mnie ulga i zrezygnowanie. Cieszyłam się, że problemem nie byłam ja ani to, że Shawn nie darzył mnie uczuciami, a z drugiej strony, znowu nie czuł się wystarczający i to była moja wina. Jako jego dziewczyna, powinnam mu ciągle przypominać, ile dla mnie znaczy, a najwidoczniej nie robiłam tego w wystarczającym stopniu, skoro czuł się gorszy.
- Wiem, ale to ciągle siedzi w mojej głowie - oznajmił, przecierając twarz rękami. - Mijamy na ulicy zakochane pary, które idą, jak normalni ludzie na randkę i w mojej głowie od razu pojawia się myśl, że gdybyśmy to byli my, to zapewne następnego dnia w internecie pojawiłyby się dziesiątki artykułów czy zdjęć z tego wieczoru. To samo dzieje się, kiedy myślę o naszej przyszłości. Dom, rodzina, ślub, dzieci, cokolwiek się stanie miliony osób będą się temu przyglądały i poddawały nasze działania ocenie. Są za młodzi na dziecko, pewnie to wpadka, sława uderzyła im do głowy... Cały czas widzę tego typu nagłówki przed oczami i po prostu mam dość, że obcy ludzie myślą, że wiedzą o nas wszystko, a tak naprawdę...
- Rozumiem to, Shawn - mruknęłam, kładąc mu rękę na ramieniu. - Ale pamiętasz, jak sam mi powiedziałeś, że powinnam im pokazywać, w jakim są błędzie, a nie wierzyć w ich słowa?
- Tylko, że tutaj nie chodzi o ich opinię, nie obchodzi mnie to, co powiedzą, napiszą na Twitterze czy pomyślą. Chodzi mi o to, że ciągle czuję, jakbym marnował ci tym wszystkim życie. Popatrz, mogłabyś być teraz w Kanadzie, może nawet szczęśliwa z kimś innym u boku, a ja ci to zabieram, przysparzając w zamian samych problemów - powiedział. - Jesteś najlepszą osobą, jaką znam i powinnaś być szczęśliwa.
- Jestem szczęśliwa z tobą i nie obchodzi mnie czy gdybym była gdzie indziej lub z kimś innym, to mogłabym być szczęśliwsza. Kocham moje życie i kocham ciebie - oświadczyłam. - Najbardziej na świecie, Shawn. I tutaj nie chodzi tylko o to, że chcę mieć dzieci czy dom. Chcę tego, ale tylko wtedy, kiedy ten dom będzie nasz, kiedy będziemy w nim razem gotowali, mimo, że tego nienawidzisz, kiedy będę cię zmuszała do skoszenia trawy i narzekała na to, ile mamy prania. Tu nie chodzi tylko o to, żeby spełnić te marzenia, ale o to, byśmy robili to razem.
Trzymałam go za ręce, jednocześnie patrząc mu przez całą wypowiedź w oczy. Chciałam, żeby zobaczył, że mówiłam szczerze i z uczuciem.
- Kocham cię, Kellie - mruknął, przytulając mnie do siebie. - Najbardziej na świecie.
- Rozmawiajmy o tym, co między nami nie gra. Musisz mi mówić o swoich wątpliwościach, tak samo jak ja tobie. Jesteśmy razem, więc dzielimy się ze sobą i sukcesami, i problemami - mruknęłam, wtulając się w jego ciało. Już dawno nie czułam się tak dobrze, jak w tej chwili. Wystarczyły jego ramiona wokół moich oraz dźwięk bicia serca, bym poczuła się bezpieczna i kochana.
- Chcę być dla ciebie najlepszy...
- Jesteś. Mimo wszystko, zawsze byłeś i będziesz najlepszy - zapewniłam, po czym zbliżyłam do siebie nasze usta i złożyłam na nich stęskniony pocałunek.
W końcu byłam blisko niego, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Czułam się szczęśliwa z tego powodu.
Mój chłopak, moja prawdziwa i jedyna miłość, kochał mnie, i mimo, że nie było to żadną nowością, moje serce dalej przyspieszało swój bieg na samą myśl o tym.
Nie przerywając pocałunków, usiadłam na jego udach, zbliżając nasze ciała jeszcze bardziej do siebie, przez co stykaliśmy się klatkami piersiowymi. Serce biło tak szybko, jakby miało zaraz wyskoczyć i miałam wrażenie, że Shawn to czuł, słyszał jego szybkie bicie, i odpowiadał tym samym.
Według mnie tak właśnie wyglądało szczęście. I mimo tego, że wiele osób pewnie stwierdziłoby, iż zwariowałam wybaczając tak szybko Shawnowi, to ja wcale tego nie żałowałam, bo wiedziałam jedno.
Zrobiłam to, ponieważ go kochałam.
Najbardziej na świecie.
♪★♪
Jak się Wam podoba nowa okładka?
27.10.2021r.
CZYTASZ
The Tour: Everything means nothing • Shawn Mendes
FanfictionKeelin kończy studia i planuje pojechać w trasę ze swoim chłopakiem, kiedy wszystko się komplikuje. Los przygotował dla niej kilka niespodzianek i zmusza ją do wyboru pomiędzy własnymi marzeniami, a miłością życia. 1 lipca 2021 - 7 czerwca 2022