7. Lodowa księżniczka.

196 7 3
                                    

Keelin

Niebieskie krzesełka na trybunach nigdy nie należały do wygodnych, a jeśli dodało się do tego panujące zimno i dziwną ciszę pomiędzy mną a Shawnem, możnaby zrozumieć, dlaczego chciałam wrócić do mieszkania, i zaszyć się pod kołdrą z kubkiem gorącej herbaty oraz jakimś filmem.

Nie mogłam jednak zrobić tego Dylilah, więc chociaż było mi okropnie zimno i niewygodnie, cierpliwie siedziałam, czekając na występ mojej najlepszej przyjaciółki.

- Keelin, tak dawno ciebie nie widziałam - Średniego wzrostu kobieta o bursztynowych oczach przytuliła mnie do siebie. Uśmiechnęłam się w jej stronę, witając się z nią.

Pani Harper była mamą Dylilah i kiedyś, gdy jeszcze mieszkałam w Pickering bardzo często ją widywałam, choćby wtedy, kiedy przychodziłam do domu mojej przyjaciółki. Lubiłam ją. Bardzo wspierała córkę przy każdej podejmowanej przez nią decyzji.

Przywitałam się jeszcze z tatą Dylilah oraz jej starszą siostrą Freyą. Między dziewczynami były lekko ponad dwa lata różnicy, jednak stanowiły one ogromną przepaść w dzieciństwie, przez co nigdy nie mogły się ze sobą dogadać.

Usiadłam z powrotem na plastikowym krzesełku i spojrzałam na lodowisko. Nikogo jeszcze na nim nie było, ale za kilka minut powinno się to zmienić.

- Cześć, mogę się dosiąść? - Po mojej prawej rozległ się męski głos z mocnym brytyjskim akcentem i od razu przeniosłam wzrok w tamtą stronę.

- Hej, wiesz, że nie musisz pytać? - powiedziałam, uśmiechając się w stronę Louisa, który od razu zajął miejsce. Miał na sobie czarny płaszcz, dżinsy oraz zimowe obuwie w kolorze brązowym. W dłoniach trzymał bukiet kwiatów, jakie zapewne zamierzał dać Dylilah po występie, co automatycznie przypomniało mi o Shawnie, który siedział kilka krzesełek dalej i rozmawiał z Brianem.

Gdy jeszcze tańczyłam, Mendes zawsze przynosił mi kwiaty na występy i różne konkursy. Już prawie zapomniałam o tym, jak to jest występować przed tak dużą publicznością.

- Widziałeś się z nią wcześniej? - zapytałam, a radość chłopaka lekko opadła.

- Nie, pokłóciliśmy się trochę i powiedziała, żebym w ogóle nie przychodził, ale...

- Dobrze zrobiłeś, Louis. Później by żałowała, że nie przyszedłeś - oświadczyłam, kładąc mu dłoń na ramieniu.

- A co z tobą i Shawnem? - zapytał, zmieniając temat.

- A co ma być?

- Zawsze chociaż siedzicie obok siebie, a dzisiaj nawet nie patrzycie w swoją stronę - wyjaśnił. - Poczekaj, cofam to. Nie oglądaj się tam, Shawn się na nas patrzy.

Parsknęłam śmiechem, ale posłuchałam jego rady i nie spojrzałam na Mendesa nawet kątem oka. Wiem, że sytuacja z rana była w głównej mierze moją winą, ale chyba potrzebowałam chwili, żeby przemyśleć wszystko na spokojnie, zanim podjęłabym jakąkolwiek decyzję.

Trzeba było poruszyć temat wspólnej przyszłości, choćby dziecka. Chciałam żebyśmy wszystko najpierw uzgodnili, żeby później nie okazało się, że mamy zupełnie różne zdania na temat wychowania i znowu będziemy się kłócić.

- Gdzie są Madelyn i Finn? - zapytał po chwili Louis, gdy na lodowisko wjechała już pierwsza łyżwiarka. Zawsze na początku rozstrzygano konkurs indywidualny, a dopiero później występowały pary, dlatego byliśmy zmuszeni siedzieć na tym lodowisku jeszcze dłużej.

- Nie przyjdą. Musieli coś załatwić w Pickering - odrzekłam, obserwując jak łyżwiarka skoczyła i zrobiła obrót w powietrzu, po czym wylądowała z powrotem na śliskiej tafli.

Takie rzeczy wyglądały naprawdę imponująco i to do tego stopnia, że człowiek aż sam chciał spróbować takiej jazdy. Ten jednak kto miał łyżwiarkę za przyjaciółkę, wiedział, ile zajmuje proces samej nauki na matach w sali ćwiczeń i nie pchał się do tego tak, jak inni widzowie.

Klika występów później z głośników rozbrzmiał kobiecy głos z informacją o wynikach pierwszej rundy części indywidualnej oraz kolejnością, w jakiej będą występować pary. 

- Czy to dziwne, że się stresuję? - odezwał się Louis, a ja pokręciłam przecząco głową.

- Nie, ja też.

Te zawody były bardzo ważne dla Dylilah. Mówiła o nich na okrągło i ćwiczyła po kilka godzin dziennie. Kochała łyżwiarstwo tak jak Shawn muzykę, a ja kiedyś taniec, więc w pełni rozumiałam jej pasję i z całych sił starałam się okazywać jej wsparcie.

Gdy trzy pary skończyły już swoje pokazy, nadszedł czas na Dylilah i Victora, ktrórzy od razu po wyczytaniu ich nazwisk przez komentatorkę, wyjechali na lód. Strój mojej przyjaciółki był biały i miał mocne rozcięcie na plecach oraz całą masę cyrkonii na obrzeżach materiału. Lilah zdecydowanie wyglądała w nim ślicznie, a mocny makijaż oraz spięte w koronę z warkoczy włosy czyniły ją jeszcze piękniejszą.

Victor też prezentował się ładnie. Jego przydługawe, brązowe włosy zostały zaczesane do tyłu i zapewne spryskane jakimś lakierem, by nie przeszkadzały mu w czasie jazdy. Biała koszula z mieniącymi się w świetle reflektorów elementami idealnie podkreślała jego szerokie i umięśnione ramiona, a także czyniła jego stylizację elegancką, idealnie komponując się z czarnymi spodniami.

Rozbrzmiała muzyka, a dziewczyna i Victor rozpoczęli swój układ. Przez moje ciało przeszły ciarki, gdy chłopak podniósł Dylilah, jakby ta ważyła mniej niż worek ziemniaków, i obrócił się z nią dookoła własnej osi. Nie wiem, ile musieli to ćwiczyć, ale według mnie wszystko wyglądało perfekcyjnie. Każdy pojedynczy obrót, podniesienie czy nawet ruch nogi był wykonany z dużą dokładnością i pewnością. Wystarczyło na nich spojrzeć, by wiedzieć, że nie miało się do czynienia z żadnymi amatorami, a ludźmi, którzy ewidentnie znali się na rzeczy.

Kiedy ich występ dobiegł końca, całą gromadą wstaliśmy z siedzeń i zaczęliśmy bić brawo oraz wiwatować. Posłałam Dylilah szeroki uśmiech, a ta go odwzajemniła, chociaż jej entuzjazm trochę opadł, gdy zauważyła, kto znajdował się obok mnie. Nie zaszczycając Louisa nawet jednym spojrzeniem, zjechała z lodowiska.

♪★♪

- Gratuluję. - Przytuliłam z całej siły przyjaciółkę, gdy zawody (w tym druga seria oraz wręczenie nagród) dobiegły końca.

Zmarzłam niemiłosiernie, jednak szczęście przyjaciółki było dla mnie w tym momencie dużo ważniejsze niż wszystko inne.

- Dziękuję. - Uśmiechnęła się słabo szatynka, kiedy się od niej odsunęłam. Przez jej szyję był przewieszony medal za zajęcie drugiego miejsca. Widziałam po niej, że obwiniała się o to, ponieważ podczas ostatniego występu zbyt gwałtownie zahamowała, co przesądziło o tym, jakie miejsce zajęli na podium, jednak srebrny medal to i tak był ogromny sukces.

- Było świetnie, Lilah, naprawdę. To sędziowie mają klapki na oczach i wolą te egzotyczne wróble zamiast nas - odezwał się Victor, a dziewczyna parsknęła śmiechem na jego słowa dotyczące zwycięzców, do których kostiumów były przymocowane różnokolorowe pióra.

Victor również wyglądał na lekko rozczarowanego, ale dobrze wiedział, jak dziewczyna traktowała każdą porażkę i nie chciał jej już bardziej dołować. Od razu się domyśliłam, że do następnych zawodów zdążą jeszcze wszystko dopracować i uczynić idealnym, tak jak mieli w zwyczaju.

- Egzotyczne wróble - powtórzyła, kręcąc głową z uśmiechem. Już nie miała na sobie stroju z występów, tylko zwykłe dresy oraz grubą bluzę z nazwiskiem na plecach, jaką dostała kiedyś na urodziny od Freyi, która twierdziła, że wszyscy zawodowi sportowcy takie mają.

- Dobra, ja się muszę zbierać. Kumple chcą opić sukces. Miłego dnia wszystkim i do zobaczenia w poniedziałek, Lilah - pożegnał się Victor, uprzednio spoglądając na wyświetlacz swojego telefonu. Chwilę później zniknął w tłumie, a my również postanowiliśmy się przenieść z korytarza w budynku do mieszkania przyjaciółki na małą imprezę.

♪★♪

0

7.07.2021r.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz