45. Siła.

159 12 11
                                    

Keelin

Przede mną właśnie leżało pudełeczko z lekami, beta-blokerami, które niejednokrotnie miałam okazję widywać na pokazach tańca u bardzo zestresowanych dziewczyn.

Sama nigdy ich nie brałam, ale dobrze znałam ich działanie.

Spowalniało tętno, sprawiały, że człowiek mógł w jakimś stopniu zapanować nad swoim stresem i drżeniem ciała.

I chociaż nie chciałam tego przyznać, to wszystko miało sens.

Dziwne zachowanie, niezręczność, gdy fani zadawali mu pytania o tremę przed koncertem... On sobie z tym wszystkim nie radził i może właśnie dlatego czuł się niewystarczający.

- Już jestem. Przepraszam, że to tyle zajęło, ale musiałem pójść do apte... - ciemnowłosy zamarł, widząc mnie siedzącą na ziemi z pudełkiem jego leków w dłoniach.

- Ile już to bierzesz? - zapytałam cicho, czując łzy napływającego mi do oczu. Jako dziewczyna zawiodłam na całej linii. Powinnam być dla niego większym wsparciem, częściej udowadniać mu, że był wystarczający, najlepszy i po prostu cudowny, taki jaki był.

- Kellie...

- Ile? - zapytałam ponownie, czując gulę w gardle.

- Około roku.

- Czemu nic mi nie powiedziałeś? Po-pomogłabym ci - zająkałam się, kompletnie nie panując nad własnymi emocjami.

- Nikt nie wiedział.

- To nie jest odpowiedź na moje pytanie, Shawn - rzuciłam, czując, jak moje serce się rozpada. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć? Jak mogłam być taką egoistką i pozwalać mu dbać o mnie, nie dając nic w zamian?

- Nie wiem, okej? Trochę bałem ci się powiedzieć, bo może to głupie, ale jestem mężczyzną i powinienem być dla ciebie wsparciem.

- Masz takie samo prawo sobie nie radzić, płakać, śmiać się i krzyczeć, jak ja. Jesteśmy razem, musimy się wspierać i mówić sobie o takich rzeczach.

- Keelin...

- Pomogę ci - mruknęłam, wstając z podłogi. - Przejdziemy przez to razem.

- To nie jest takie proste. Cała ta presja, jaką wywierają na mnie ludzie to dla mnie za dużo - oświadczył w końcu, samemu również mając łzy w oczach. - Czuję się przez to źle. Inni ludzie marzą o takim życiu, jakie mam, a ja dostałem szansę jedną na milion i ją marnuję.

- Kochanie - zaczęłam, zbliżając się do niego. - Te tabletki nie napisały za ciebie albumu ani nie zaśpiewały na scenie. Zrobiłeś to ty.

- Ale tylko dzięki ich pomocy.

- Shawn. Jesteś człowiekiem, to normalne, że się stresujesz. Tym bardziej, gdy masz taką, a nie inną pracę - zaczęłam, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. - Fani cię kochają, a trzęsące się dłonie i przyspieszone tętno są oznaką, że ci na nich zależy.

- Nie panuję nad tym, Keelin. Mam wrażenie, że wszystko w moim życiu zaczyna się walić. Kiedy staram się skupić na karierze, zaniedbuję ciebie i rodzinę, a kiedy dbam o was, dzieje się dokładnie na odwrót. Ciągle widzę pełno wrednych komentarzy oraz plotek na twój temat albo krytykujących tę trasę wypowiedzi i to… To mnie po prostu przerasta.

- Nie jesteś sam, Shawn. Od czego mamy siebie? Będę cię wspierać najlepiej, jak tylko potrafię. Pogadam z Andre…

- Nie! - przerwał mi gwałtowie. - Oprócz ciebie nikt o tym nie wie. I nie chcę tego zmieniać.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz