61. Umowa.

139 10 0
                                    

Keelin

Kiedy późną nocą wróciliśmy z Shawnem do mieszkania, jedyną rzeczą, o jakiej myślałam, było łóżko. Cały dzień spędziliśmy razem z moją rodziną i chociaż naprawdę dobrze się bawiłam, w głowie ciągle przetwarzałam sytuację między mną a Mendesem.

Nie chciałam się z nim kłócić. Szczególnie teraz, gdy wszystko zaczynało już wracać na właściwe tory. To jednak nie znaczyło, że miałam zamiar akceptować każdy jego czyn i słowo.

- Kellie... - zaczął ciemnowłosy, gdy tylko zamknął drzwi do mieszkania.

- Możemy porozmawiać jutro? Jestem zmęczona - odezwałam się, zdejmując buty. Od ganiania za Alice bolały mnie nogi, szczególnie kolano.

- Ale...

- Nigdzie nie uciekam, Shawn - powiedziałam z wyczuwalną irytacją w głosie. - Chociaż może powinnam, bo przecież to twoje mieszkanie, co? - dodałam, kierując się w stronę salonu.

- Niczego takiego nie powiedziałem. Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło z tym autem. Proszę porozmawiajmy - odezwał się, po czym chwycił mnie za rękę.

- Nie - oświadczyłam, wyrywając dłoń z jego uścisku. - Jestem zmęczona i naprawdę nie mam ani ochoty, ani siły, by się z tobą kłócić.

Weszłam do sypialni i zabrałam swoją piżamę, po czym zamknęłam się w łazience. Ten dzień naprawdę zapowiadał się cudownie, ale od kłótni o prezent dla Alice, wszystko zaczęło się psuć.

Może teraz trochę przesadzałam, ale czułam się przytłoczona emocjonalnie. Powrót do domu, problemy moich przyjaciółek, teledysk, przyjazd Hayley... Powoli zapominałam o sobie, skupiając się tylko i wyłącznie na innych. Nie pamiętałam, kiedy po raz ostatni byłam z Shawnem na randce i chociaż wiedziałam, że on też cierpiał, nie potrafiłam znieść myśli o tym, że tak miało wyglądać całe moje życie.

Dzisiejsze słowa o aucie tylko przelały czarę goryczy i uwolniły wszystkie negatywne emocje, które gromadziły się we mnie już od jakiegoś czasu.

Nie miałam pracy, a co za tym szło poczucia stabilności i samodzielności finansowej. Nie chciałam przez całe życie polegać na pieniądzach Shawna, a właśnie na to się zapowiadało. Nie miałam już swoich oszczędności. Nie zarabiałam, bo nie pracowałam.

Cały marzec i połowę kwietnia spędziłam w Europie, nie robiąc nic dla siebie. Nie troszczyłam się o siebie i swoją przyszłość, o czym uświadomił mnie zwrot: to jest moje auto.

Kiedy wyszłam z łazienki, weszłam do sypialni, by zabrać sobie poduszkę. Podczas prysznica postanowiłam, że dzisiejszą noc spędzę na kanapie.

- Kellie - zaczął Mendes, widząc, jak rozkładam sobie posłanie w salonie. - Czy to naprawdę jest konieczne?

- Przecież nie wyrzucam cię z sypialni. Prześpię się dzisiaj tutaj, jutro ze sobą porozmawiamy, a później pojadę do Dylilah - oznajmiłam, przykrywając się kocem.

- Jeśli tego chcesz. Dobranoc - powiedział Shawn, a gdy zamknął drzwi do sypialni, ja dałam upust swoim emocjom i zaczęłam cicho płakać w poduszkę.

Zasnęłam dopiero półtorej godziny później, jednak uczucie niepokoju nie opuściło mnie nawet na sekundę.

♪★♪

Gdy obudziłam się rano, w domu panowała zupełna cisza. Było chwilę po szóstej i, mimo że próbowałam ponownie zasnąć, nie mogłam. Czułam się źle. Nie tylko z powodu tego, że się nie wyspałam, ale ogólnie. Przez to, że rozmyślałam do późna, w mojej głowie panowała gonitwa myśli i nie wiedziałam, jak ją zatrzymać.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz