60. Kierowca i jego samochód.

167 11 15
                                    

Keelin

Czas do przyjazdu Hayley minął bardzo szybko i nim się obejrzałam, czekałam z Shawnem w Toronto na lotnisku, by przywitać moją kuzynkę i jej rodzinę.

Między mną, a Mendesem panowała dość napięta atmosfera, ponieważ jako się dzisiaj rano okazało, zapomniał kupić prezentu dla Alice.

Byłam na niego zła, bo kiedy sama chciałam to zrobić, zapewnił mnie, że i tak będzie przejeżdżał niedaleko sklepu z zabawkami i nie ma sensu, bym jechała tam specjalnie.

- Ciocia! - krzyknęła uradowana Alice, biegnąc w moją stronę. Od razu kucnęłam, by ją złapać, a chwilę później trzymać w ramionach.

Trochę zmieniła się, odkąd widziałam ją po raz ostatni, ale to nie było żadną nowością. Alice rosła z dnia na dzień i chociaż FaceTime pomagał mi mieć z nią dobry kontakt, nic nie mogło zmienić faktu, że widywałyśmy się tylko kilka razy w roku.

- Cześć, tęskniłam za tobą - powiedziałam, przytulając ją do siebie. Kochałam Alice tak, jakby była moją siostrzenicą i nic nie mogło tego zmienić.

- Ja za tobą też - zapewniła dziewczynka.

- A ze mną się nie przywitasz? - zapytał Shawn, wyciągając ręce, by ją ode mnie wziąć.

- Wujek! - mruknęła i przytuliwszy chłopaka, uśmiechnęła się w naszą stronę.

- Znowu wypadł ci ząb - zauważyłam, a ona pokiwała twierdząco głową.

- Przedwczoraj, więc jeszcze zdążyła przyjść do mnie Wróżka Zębuszka - wyjaśniła.

- Keelin, Shawn! - rozległ się głos Hayley, a gdy tylko kobieta pojawiła się przede mną, delikatnie ją objęłam, uważając przy okazji na jej ciążowy brzuch.

Ona również się zmieniła. Trochę skróciła włosy i przytyła, ale to pewnie głównie z powodu ciąży.

- Hej - przywitałam się z brązowowłosą. - Jak się czujesz?

- Zmęczona. Ten mały łobuz nie przespał nawet godziny w samolocie, a dzidziuś numer dwa też dał mi w kość - oznajmiła, patrząc na swoją córkę.

- Byłam grzeczna! - broniła się Alice, na co Shawn i ja parsknęliśmy śmiechem.

- Cześć, długo na nas czekaliście? - zapytał Mason, podchodząc do nas z walizkami.

- Nie, jakieś pół godziny - odezwałam się. - Pomogę ci - zaproponowałam i zabrałam od niego jedną walizkę.

- Dzięki.

- Opowiadajcie co u was - oświadczyłam, kierując się w stronę wyjścia z lotniska.

Shawn i Alice rozmawiali między sobą, a dziewczynka już zupełnie przestała zwracać uwagę na wszystko oprócz jej wujka, więc to pytanie skierowałam do Masona i Hayley.

- Mam szansę na awans. Jeden z moich przełożonych idzie na emeryturę i zwolni się jego miejsce.

- To cudowna wiadomość, trzymam kciuki - powiedziałam.

- Dziękuję. Trochę się tym stresuję, bo bycie głównym projektantem to duża odpowiedzialność, a jeszcze za kilka miesięcy na świat ma przyjść dziecko...

- Mówiłam, że nie masz czym. Damy sobie radę, a to stanowisko jest czymś, o czym marzyłeś odkąd zacząłeś tam pracę - przerwała mu Hayley.

- Wiem, że damy sobie radę, ale dalej się stresuję. Tyle się teraz dzieje, a jeszcze w sierpniu Alice zaczyna szkołę.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz